Coś nie wyszło Microsoftowi z Surface. Pamiętam, że podczas pierwszej oficjalnej zapowiedzi strasznie mi się spodobał. Potem jednak okazało się, że w ...
Surface Pro – premiera „tabletu dla nikogo” w USA i Kanadzie za nieco ponad dwa tygodnie
Coś nie wyszło Microsoftowi z Surface. Pamiętam, że podczas pierwszej oficjalnej zapowiedzi strasznie mi się spodobał. Potem jednak okazało się, że w rozsądnej cenie dostać będzie można tylko wersję RT. Jednak już nieco ponad dwa tygodnie, za oceanem, do sprzedaży trafi „pełnowartościowy” tablet od Microsoftu - Surface Pro. Szkoda tylko, że do tej pory nikt nie poszedł po rozum do głowy i nie zorientował się, że to urządzenie jest o wiele za drogie.
899 dolarów za najtańszą wersję (za klawiaturę zapłacimy dodatkowo jakieś 100 dolarów). Biorąc pod uwagę to w jaki sposób przelicza się ceny z rynku amerykańskiego na nasz, możemy liczyć że kiedy już tablet od Microsoftu trafi na nasz rynek, jego cena wyniesie około 4000zł. Cztery. Tysiące. Złotych. Za dziesięciocalowy tablet, działający na systemie, który dopiero co się pojawił. Za mniejsze pieniądze można kupić wysokiej klasy laptopa.
Kto to kupi? Do kogo jest zaadresowany ten produkt? Do snobów? Fanbojów Windowsa (haha!)? Sama klawiatura połączona z pokrowcem, chociaż całkiem sympatyczna, nie usprawiedliwia tak wysokiej ceny. Fakt, że Surface Pro obsługuje Windowsa 8 praktycznie nic nie znaczy, bo po pierwsze system ten nie jest jeszcze magnesem na klientów, a po drugie, od tabletu przecież oczekujemy czegoś innego, niż od laptopa. Urządzenia mobilne są super, jeżeli chcemy konsumować treści, podczas gdy Microsoft próbuje nam wmówić, że Surface to urządzenia dla osób kreatywnych.
Okej, nie jest to koncepcja pozbawiona sensu. Mamy klawiaturę, możemy więc pisać. Mamy rysik, który podobno spisuje się świetnie, otrzymujemy więc dokładność zbliżoną do myszki komputerowej, której nie da się osiągnąć dotykając ekranu dotykowego bezpośrednio. Surface jest jednak za drogi i zbyt „świeży”, żeby się przebić. Bez porządnego wsparcia, solidnej kampanii reklamowej i obniżenia ceny do poziomu co ipadowskiego, albo o wyższego producent Windowsa nie ma szans na rynku, do którego dopchać się chce połowa branży producentów elektroniki.
Mam wrażenie, że Microsoft chce uszczknąć rynek tabletów, ale decyduje się na stosowanie półśrodków. Cała ta heca skończy się w ten sposób, że Apple weźmie z Surface to co najlepsze i zaimplementuje do najnowszego iPada. A Microsoft zostanie z ręką w nocniku, podstawą do pozwu, który zakończy się ugodą i sloganem „Hej! Byliśmy z tym pierwsi!”, który nikogo nie będzie obchodził.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu