Lubicie streamować muzykę? Ja też, bo to najwygodniejszy sposób na słuchanie ulubionych kawałków i odkrywanie nowości, ale wcale nie najlepsza metoda na obcowanie z muzyką i artystami. Internet nam ich przybliżył, ale jednocześnie zwiększył pewien dystans.
MP3 z Internetu to nie wszystko. Czasami streaming więcej odbiera niż daje
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Rzadko zdarza się, bym tak mocno angażował się w odkrycie nowo odkrytego artysty. Jeden utwór sprawił, że z dnia na dzień stałem się jego fanem, błyskawicznie przystąpiłem do przesłuchiwania dyskografii, czytania wywiadów i poszukiwania informacji na jego temat. W tych okolicznościach Internet sprawił, że wszystkie treści były dosłownie na wyciągnięcie ręki i wyszukiwarka zwraca tak wiele wyników, że nadal mam pewne zaległości. W teorii wszystko, czego potrzebowałem, jest dla mnie dostępne - każdy album, każdy singiel, każdy teledysk, każdy wywiad, każdy inny materiał, którym podzielił się wykonawca lub fani.
Tyle platform i tyle miejsc na odkrywanie muzyki oraz poznawanie artystów
Sprzyjającymi okolicznościami było też to, że nową muzykę poznałem zaledwie kilkanaście dni przed ukazaniem się nowego albumu. Odliczanie sprawiało, że z jeszcze większą chęcią poznawałem wcześniejsze dokonania i niecierpliwie czekałem na te najnowsze. Wtedy też przejrzałem na oczy i zauważyłem, że obecność online, aktywność w mediach społecznościowych i rozwijanie profili w różnych miejscach w Internecie ma najwyższy priorytet dla wielu artystów, bo to właśnie dzięki takim działaniom mogą zapewnić sobie rozgłos. Wychodzą naprzeciw słuchaczom i potencjalnym fanom, starają się docierać do nich w miejscach, gdzie czekają na nich całe tłumy osób. Niezależnie od tego, czy używamy Spotify, Apple Music czy Tidala, albo czy przewijamy w poszukiwaniu emocji Instagrama, TikToka czy Twittera. I niby jesteśmy z nimi blisko, ale dystans jest na tyle duży, że pozostajemy niemal anonimowi i jakby niedostępni, bo niemożliwe jest zbudowanie jakiejkolwiek relacji, gdy jesteśmy kroplą w morzu (przypadkowych) odbiorców.
MP3 to nie wszystko
Przypomniało mi to o moim zachowaniu jeszcze 10 czy 15 lat temu, gdy buszowałem po forach internetowych poszukując MP3 mniej znanych wykonawców. Wśród autorów postów i tematów byli ci, którzy tę muzykę tworzyli. I choć w Sieci byliśmy wtedy jeszcze bardziej anonimowi niż dziś, bo mało kto podpisywał się własnym nazwiskiem i dodawał prawdziwe zdjęcie jako avatar, to nawiązanie kontaktu czy wymiana wiadomości wydawała się bardziej realna. Co więcej, ze względu na ograniczone możliwości Sieci i brak tak otwartych oraz powszechnych metod dystrybucji muzyki, częściej myślano o czymś, co może dotrzeć do fanów i przełożyć się na większe zaangażowanie. Zdarzało się, że kupowałem lub otrzymywałem od wykonawców ich albumy, które były niemożliwe do zdobycia w postaci fizycznej w sklepach, bo mimo wszystko je przygotowywano.
Był to ważny element promocji swoich nagrań, a dziś - mając do dyspozycji nie tylko sklepy online z wysyłką zagranicę, ale nawet platformy o zasięgu globalnym jak Amazon, gdzie artyści nie muszą w ogóle przejmować się logistyką i rozliczaniem zamówień - trudno liczyć na wydanie albumu w takiej formie, bo to nie przełoży się na wzrost zainteresowania. Proces ten wręcz odwrócono i zdaniem niektórych postawiono na głowie - dopiero, gdy artysta zdobywa uznanie i popularność, zaczyna wydawać aktualne i/lub poprzednie płyty w fizycznej formie.
Klik i wrzucone. Klik i odsłuchane
Zdaję sobie sprawę, że nośniki fizyczne mają najlepszy okres dawno za sobą i nawet renesans winyli nie sprawi, że kompakty czy czarne krążki będą tak istotne dla branży, ale uciekając z całą aktywnością do Sieci i opierając działania na oczywistych platformach wykonawcy tracą, w mojej ocenie, szansę na faktyczne nawiązanie relacji z fanami. Streaming oferuje artystom i słuchaczom naprawdę wiele, ale powoduje też rozleniwienie jednej i drugiej grupy, bo mniej istotne stają się często spotkania, koncerty, okładki i dodatki, a także zaangażowanie w odkrywanie i tworzenie muzyki, gdy wrzucenie nowego singla to kwestia kilku kliknięć, podobnie jak jego odtworzenie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu