Gdybym zobaczył taką historię w serialu komediowym, uznałbym, że to przekombinowane, zbyt oderwane od rzeczywistości i absurdalne. Ale może byłoby śmiesznie. Znowu okazało się jednak, że najlepsze scenariusze pisze życie i sitcom mamy czasem w realu. Zapewnili go złodzieje i funkcjonariusze naszej Straży Granicznej. A w centrum uwagi Tesla. Dzięki tej sprawie Polacy lepiej poznają amerykańską markę. Oby tylko nie podłapały tego zachodnie media - ta informacja może się rozprzestrzeniać niczym wirus...
Straż Graniczna odzyskała skradzioną Teslę. Złodzieje ukradli ją drugi raz: z parkingu... Straży Granicznej
Tesla szykuje się do premiery elektrycznej ciężarówki, media poświęcają sprawie sporo uwagi, ale nie koliduje to z innymi tematami dotyczącymi firmy czy Elona Muska - każdego dnia można trafić na coś nowego, obecnie opisywany jest kolejny problem z pracownikami. Albo problem pracowników z firmą - zależy od punktu widzenia. Media w Polsce skupiły się jednak na innej kwestii: zuchwałej kradzieży Modelu X.
Sprawa, przynajmniej na terenie Polski, zaczyna się 11 listopada: Tesla X zjeżdża w Świnoujściu z promu, który przypłynął ze Szwecji. Kierowcy naprawdę się spieszy - wyłamuje szlaban w terminalu i szybko znika. Strażnicy graniczni biorą się do pracy, rozpoczynają poszukiwania auta, które... po kilku godzinach przynoszą efekty: okazuje się, że pojazd porzucono w Świnoujściu, udaje się też ustalić, że został on skradziony w Skandynawii. Łatwy sukces. I mogłoby się wydawać, że historia się zakończy: właściciel odzyska auto, a złodzieje przepadną. Stało się jednak inaczej.
Samochód trafił na strzeżony parking Straży Granicznej w Świnoujściu, skąd został ponownie skradziony. Strażnik ponoć próbował zatrzymać przestępców, ale skutku to nie przyniosło. Znowu wyłamano szlaban i można było oglądać sceny niczym z filmów akcji? Nie - zdjęto fragment ogrodzenia i wyjechano samochodem przez powstałą w płocie dziurę. Przyznacie, że brzmi to zabawnie... Auto jest ponoć poszukiwane po polskiej i niemieckiej stronie granicy, lecz wydaje się mało prawdopodobne, by funkcjonariusze znowu mieli dużo szczęścia i szybko trafili na pojazd: do kradzieży ktoś się pewnie dobrze przygotował, miał na to kilka dni. Jeśli właściciela poinformowano wcześniej, że zguba się znalazła, to teraz ktoś będzie musiał ponownie popsuć mu humor.
W szerszej perspektywie można uznać, że to niezła reklama dla marki Tesla. O firmie pisze się w Polsce całkiem sporo (biorąc pod uwagę, że liczba tych aut na naszym rynku jest znikoma), ale zazwyczaj trafia to chyba do fanów tematu, odbiorców zainteresowanych motoryzacją i nowymi technologiami, może też biznesem. Tymczasem informacją o kradzieży z parkingu Straży Granicznej zainteresuje się szerokie grono odbiorców. I nie zdziwię się, jeśli część z nich będzie chciała pogłębić wiedzę: co to jest ta Tesla? Ile to kosztuje, że złodziejom tak zależy? O, to auto elektryczne! Ktoś zleca kradzież samochodu elektrycznego? Może dziwna forma szerzenia informacji o firmie, ale cytując klasyka: taki mamy klimat.
Niestety, jest i mniej zabawny wątek tej historii: Tesla to marka, która bardzo (!) przyciąga uwagę mediów. Powielane i rozprzestrzeniane są nie tylko informacje o wynikach firmy, nowych pojazdach czy problemach - każde info, nawet najbardziej absurdalne, może się stać hitem. Jeżeli zatem któryś z zachodnich serwisów podłapie temat kradzieży w Polsce, można się spodziewać, że szybko stanie się on popularny. Możliwe, że za parę dni przeczytamy na brytyjskich, amerykańskich i australijskich (a potem też niemieckich, hiszpańskich, chińskich i rosyjskich) stronach, że w Polsce ze strzeżonego parkingu skradziono kradziony samochód marki Tesla. Gdy polski sklep a.pl miał problemy z Apple (chodziło o jego nazwę i domenę), zagraniczne media zwróciły na to uwagę. Oby tym razem było inaczej, może sprawa ucichnie. Tego pewnie chciałyby służby.
I chociaż nie ma się czym chwalić, sytuacja jest raczej wstydliwa, powtórzę, że ma w sobie sporo humoru...;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu