Uważaj na recenzje ze Steam'a – za polubienie możesz wyłapać bana.
Jeden z posiadaczy Warlandera wychwycił w plikach gry niepokojące oprogramowanie i ostrzegł innych graczy w sekcji recenzji na Steam. Chwilę po tym jego konto zostało zablokowane, wraz ze wszystkimi użytkownikami, którzy polubili niepochlebną opinię. Valve pokrętnie wyjaśnia, jak do tego doszło.
Anti-cheat ze szpiegowskimi zapędami
Warlander to sieciowa gra akcji, przypominając kolorową podróbkę For Honor, zmieszanego z Chivalry: Medieval Warfare. Gra nie cieszy się szczególnie pozytywnymi opiniami, choć posiada niewielką pulę stałych graczy. Jeden z nich o nicku FREEDOMS117 opublikował na Steam negatywną recenzję, zwracając szczególną uwagę na oprogramowanie Sentry Anti-Cheat, które miało odpowiadać za ochronę graczy przed oszustami. Sugeruje on, że system anti-cheat może być w rzeczywistości spyware’em, bo działa nawet po zamknięciu gry i „wydaje się wysyłać pakiety danych do japońskich adresów IP”. Autor recenzji twierdzi też, że oprogramowanie trudno było usunąć z komputera nawet po odinstalowaniu Warlandera.
Niestety z jakiegoś powodu nie spodobało się to moderatorowi Steam’a. I to do tego stopnia, że FREEDOMS117 został zbanowany na 30 dni, otrzymując w pakiecie zakaz publikowania recenzji i wysyłania wiadomości. Nieprzyjemne konsekwencje dotknęły też wszystkich graczy, którzy ośmielili się zgodzić z autorem opinii.
Ponad 2 tysiące banów, bo... moderator miał taki kaprys
Recenzja została uznana za pomocną przez 2439 osób. Zapewne żaden z użytkowników nie spodziewał się, że polubienie wskazówki skończy się… zawieszeniem konta na miesiąc. I tu pojawiło się niemałe zaskoczenie, bo na dobrą sprawę nikt nie złamał regulaminu platformy. Negatywna opinia nie była obraźliwa ani wulgarna – wręcz przeciwnie, ostrzegała innych graczy przed potencjalnie niebezpiecznym oprogramowaniem.
Pokrzywdzeni skontaktowali się z pomocą techniczną Steam, ale dział początkowo wstrzymywał się od komentarza. Ostatecznie jednak Valve przyznało się do błędu, choć nie tłumaczy dokładnie, dlaczego moderator uznał, że recenzja zasłużyła na bana. Z oświadczenia wynika, że moderator zablokował konto przez niektóre kroki – wymagające edycji plików gry – zawarte w sekcji z opiniami. Wciąż nie wyjaśnia to jednak, dlaczego rykoszetem oberwali postronni użytkownicy, którzy tylko polubili merytoryczny komentarz.
Sprawa zakończyła się pozytywnie, bo zbanowane konta przywrócono do normalnego stanu, ale tekst negatywnej recenzji wciąż pozostaje ukryty. Valve zobowiązało się skontaktować z wydawcą Warlandera i zbadać kwestię potencjalnego szpiegowania. Dziwne, że dopiero teraz, bo zerkając do zakładki gry w serwisie Metacritic znalazłem zgłoszenia identycznego problemu z końcówki stycznia tego roku. Plaion – wydawca Warlandera – opublikował na firmowym blogu wyjaśnienie działania systemu Sentry Anti-Cheat, zaprzeczając tym samym oskarżeniom o szpiegostwo – zamieszczono tam nawet poradnik, jak bezpiecznie odinstalować oprogramowanie z komputera. Ja natomiast zalecam trzymać się od tego tytułu z daleka. I to nie tylko przez kwestie podejrzanego anti-cheat’a.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu