Dawno nie wspominałem o żadnym wynalazku z Kickstartera. Powód prosty: od jakiegoś czasu nie słyszałem o naprawdę dobrym projekcie z tego serwisu. Nie...
Dawno nie wspominałem o żadnym wynalazku z Kickstartera. Powód prosty: od jakiegoś czasu nie słyszałem o naprawdę dobrym projekcie z tego serwisu. Nie oznacza to jednak, że nic się tam nie dzieje. Startuperzy cały czas zgłaszają się po pieniądze, niektórym udaje się dopiąć swego. Przykładem Nextbit, ekipa, która tworzy smartfon Robin. Czym wyróżnia się on na tle konkurencji? Ma dostęp do chmury. To nie żart, to pomysł na biznes - zespół zebrał szybko pieniądze, o które prosił.
Czy wspomniany sprzęt wyróżnia się czymś na płaszczyźnie podzespołów? Raczej nie - mocny sprzęt, ale dzisiaj takich nie brakuje, podobne parametry ma spora część chińskich słuchawek. Cena? Na razie można jeszcze kupić za 349 dolarów, do tego trzeba doliczyć podatki (plus transport). Jeżeli projekt uda się zrealizować (pieniądze zebrano dość szybko, ale to jeszcze nie gwarantuje realizacji projektu), to nowi klienci zapłacą pewnie 400 dolarów. Atrakcyjnie? Raczej tak, chociaż nie napiszę, że ta oferta zrywa czapki z głów - są już producenci, którzy proponują dobre smartfony w niezłej cenie. Niedawno pisałem np. o nowym modelu Huawei (Honor), więc i na tym polu trudno mówić o wielkiej przewadze Robina.
Może chwalony przez zespół design? To już kwestia gustu. Jednym się spodoba i uznają, że to powiew świeżości (mnie przywodzi na myśl smartfon Jolla), inni stwierdzą, że nie trafia do nich ani kolor Mint, ani wersja Midnight. Mnie jakoś nie urzekł, więc szukam innych atutów. Tym najważniejszym, wunderwaffe rodem z Ameryki jest... integracja z chmurą. Na pokładzie urządzenia użytkownik znajdzie 32 GB pamięci wewnętrznej (bez odchodzącego do lamusa, rzekomo, gniazda kart microSD), a kolejne 100 GB dostanie od startupu, by spokojnie mógł przechowywać dane. I to w inteligentny sposób. Co to znaczy?
Smartfon ma sam zarządzać danymi, które na nim zapisano, jeśli zacznie brakować miejsca w pamięci, to przeniesie część danych do chmury. A jeżeli będą one potrzebne użytkownikowi, to szybko da się je przywrócić. Smartfon ponoć uczy się właściciela i wie, jak uporządkować jego cyfrowe życie w pakiecie smartfon-chmura. Brzmi fajnie? Jeśli ktoś lubi korzystać z chmury, to tak. Brzmi innowacyjnie? Cóż, odnoszę wrażenie, że zespół chce nam wmówić, że odkrył coś takiego jak cloud i wykorzystuje to tak, jak nikt inny. Duże firmy może i korzystają z tego od lat, ale najwyraźniej robią to źle. Ewentualnie nie dosyć dobrze.
Ktoś stwierdzi, że się czepiam, że nie dostrzegam zalet rozwiązania, a przecież sporo ludzi dało im kasę. Skoro dali, to coś musi być na rzeczy.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany projektem, to odsyłam na stronę startupu. Informacje znajdziecie też w serwisie Kickstarter - tam oczywiście czekają też na Wasze pieniądze...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu