Militaria

Chiny ostro atakują USA. Poszło o Elona Muska i jego satelity

Jakub Szczęsny
Chiny ostro atakują USA. Poszło o Elona Muska i jego satelity
Reklama

Gdy mówi się o SpaceX, najczęściej na myśl przychodzą spektakularne starty rakiet Falcon, lądowania na barkach czy plany kolonizacji Marsa. Za kulisami tych widowiskowych osiągnięć rozgrywa się jednak znacznie mniej medialna, a o wiele bardziej "strategiczna" gra. Projekt Starshield ma ogromne znaczenie dla układu sił rodzących się "Gwiezdnych Wojen 2.0" - i właśnie dlatego znalazł się na celowniku Chin. I co by nie mówić o stanie demokracji w Chinach, antagonizmie względem Zachodu... geopolitycznie mają rację. 

Projekt Starshield autorstwa SpaceX oficjalny start miał 2023 roku i jest tworzony we współpracy z rządem USA. To przede wszystkim system zaawansowanych satelitów operujących na niskiej orbicie okołoziemskiej. Ich zadaniem jest zapewnienie amerykańskiemu wywiadowi i armii zdolności błyskawicznego wykrywania potencjalnych zagrożeń na całym globie. To ukierunkowane na kwestie militarne rozwinięcie satelitarnego internetu Starlink.

Reklama

Dla Chin to wyraźne naruszenie obecnie już tracących na znaczeniu ustalonych umowami międzynarodowymi zasad dotyczących wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Oficjalny dziennik Armii Ludowo-Wyzwoleńczej — PLA Daily — oskarżył niedawno USA i SpaceX o "militaryzację przestrzeni kosmicznej" i "dążenie do hegemonii orbitalnej". No, ale nie oszukujmy się: w tej grze nikt czysto nie gra. Rosja prawie na pewno szykowała się do wprowadzenia swoich rozwiązań militarnych w kosmosie (lub już to częściowo zrobiła), a chińskie plany również zakładają silną militaryzację przestrzeni wokół Ziemi. Jeszcze zobaczycie, że światowi hegemoni mocno "poprztykają się" o zasoby. Tyle że odbędzie się to poza Ziemią — na przykład na Księżycu. Albo i na Ziemi — co byłoby dużo gorsze.

Gwiezdna Tarcza

Satelity Starshield operują na wysokości do 2000 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Obrana przez nie dosyć niska orbita pozwala im na częste odświeżanie danych, dostarczając sporo obrazów w wysokiej rozdzielczości i umożliwiając stałe monitorowanie sytuacji na powierzchni planety.

Zastosowane technologie obejmują zaawansowane czujniki, transpondery do szybkiej komunikacji oraz systemy monitoringu środowiska kosmicznego. Zasadniczo oznacza to zdolność nie tylko do obserwacji, ale też do wspierania działań bojowych — od wykrywania i przechwytywania pocisków, po sterowanie bezzałogowymi platformami bojowymi.

Według doniesień mediów projekt jest objęty tajnym kontraktem z NRO o wartości 1,8 miliarda dolarów. Starshield ma być jednym z filarów amerykańskiej strategii obronnej w kosmosie. Nic więc dziwnego, że Chiny upatrują w tym zagrożenie, skoro same mają również niemałe ambicje zamierzające do zaznaczenia ich obecności poza Ziemią.

Niezadowolenie na Dalekim Wschodzie

Pekiński PLA Daily zwraca uwagę, że USA wykorzystują swoje zdolności satelitarne w konfliktach regionalnych (chodzi o takie obszary, jak Ukraina i Strefa Gazy), gdzie systemy Starlink aktywnie wspierają komunikację i zwiad.

Chińczycy pracują jednak nad własną odpowiedzią: projekty G60 i Guo Wang mają zapewnić im niezależność i wzrost kompetencji w dziedzinie obserwacji satelitarnej oraz komunikacji w ramach tej drogi. Pięcioletni plan kosmiczny Państwa Środka zakłada rozmieszczenie własnych satelitów także na bardzo niskiej orbicie, wzmacniając najważniejsze z punktu widzenia obecności w kosmosie, kompetencje. To będzie miało jednak przełożenie również na operacje na Ziemi.

Innowacja — militaryzacja

Wykorzystywanie satelitów do celów militarnych nie jest żadnym novum. Natomiast integracja technologii cywilnej z wojskową jest już pewnym trendem, który dodaje pikanterii do i tak już "mocnej" zupy geopolitycznej. Ta od dłuższego czasu jest już trudno zjadliwa ze względu na przyprawy składające się z większych i mniejszych konfliktów między mocarstwami, próby wywrócenia stolika geopolitycznego (reprezentującego obowiązujący od dłuższego czasu status quo), pękanie fundamentów demokratycznych na Zachodzie (co było, jest i będzie inspirowane przez wrogie Zachodowi mocarstwa) oraz zawirowania gospodarcze wywołane m.in. przez nieprzewidywalną postawę Donalda Trumpa. Ów wywar jest już bardzo gęsty od nadmiaru pikanterii, a w dodatku wściekle bulgocze. Jeżeli tylko ktoś tutaj mocno przesadzi, niewykluczone, że koncertowo nam wykipi. Trudno sobie wyobrazić tego faktu konsekwencje. 

Reklama

Czytaj również: Chiny będą drukować 3D na Księżycu. Cel jest prosty

Trudno jednak nie docenić geniuszu inżynieryjnego i innowacyjności SpaceX. Aczkolwiek komercyjnych przedsięwzięć z tajnymi kontraktami wojskowymi rodzi obawy o eskalację wyścigu zbrojeń w przestrzeni kosmicznej. Jeśli każde nowe rozwiązanie technologiczne będzie natychmiastowo wykorzystywane w militariach, ryzykujemy nie tyle konfliktami w kosmosie, a otwartą konfrontacją mocarstw w ogóle.

Reklama

Przestrzeń kosmiczna przestaje być tylko domeną odkrywców i naukowców. Staje się strategicznym zasobem o ogromnym znaczeniu politycznym i wojskowym. I wiele wskazuje, że to już nieuniknione. Na współpracę mocarstw nie ma obecnie co liczyć. Nie wygląda na to, żeby ktokolwiek był takim scenariuszem zainteresowany.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama