Boeing zamierza wysłać na ISS Starlinera pomimo wykrycia niewielkiego wycieku helu w module serwisowym. Decyzja ta została ogłoszona przez przedstawicieli firmy w piątek. Informacja ta spotkała się z nieco prześmiewczymi komentarzami w stronę Boeinga trapionego przez problemy wizerunkowe dotyczące jakości i relacji sygnalistów. Aczkolwiek, trzeba uczciwie przyznać, że zdarzały się misje kosmiczne, które dostawały “zielone światło” na lot, mimo niewielkich problemów technicznych.
Starliner właściwie od początków prac nad nim (od 2010 roku), zmagał się z licznymi problemami technicznymi, które uniemożliwiały mu bezpieczny lot na ISS. W tym czasie rywal Boeinga — SpaceX — wraz z Crew Dragonem zdołał ów cel dowieźć, zyskując przewagę w wyścigu kosmicznym.
Pierwotnie planowano, że Starliner zabierze astronautów Butcha Wilmore'a i Suni Williams na orbitę okołoziemską 6 maja, jednak misja została odwołana na kilka godzin przed startem z powodu wykrycia wadliwego zaworu w rakiecie United Launch Alliance. Po naprawieniu tego problemu ujawniono kolejny – wyciek helu w module serwisowym statku, w którym znajduje się układ napędowy.
Pomimo możliwości wymiany wadliwej uszczelki, Boeing i NASA zdecydowały się na kontynuowanie misji bez naprawy, argumentując, że wyciek nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla misji. Steve Stich, kierownik programu NASA Commercial Crew, wyjaśnił, że nawet jeśli wyciek wzrośnie 100-krotnie, zespół jest w stanie sobie z nim poradzić. Dodał, że problem dotyczy jedynie jednego z 28 pędników używanych do kontrolowania położenia statku.
Zespoły będą monitorować sytuację przed startem (zaplanowanym na 1 czerwca o godzinie 12:25 czasu lokalnego) z Cape Canaveral na Florydzie. Boeing tłumaczy, że wymiana uszczelki byłaby skomplikowana i wymagałaby rozebrania statku w fabryce. A to z kolei znowu opóźniłoby misję i mogłoby spowodować, że ujawnią się inne usterki: rozebranie i złożenie statku kosmicznego nie jest rzeczą w żadnym wypadku prostą.
Problemy z wyciekami różnych substancji nie są rzadkością w misjach kosmicznych. Podobne trudności napotykano w programie wahadłowców NASA oraz w przypadku kapsuły Dragon od SpaceX.
Opóźnienia i problemy techniczne w programie Starliner stawiają Boeinga w trudnej sytuacji. NASA liczy na sukces tej misji, aby uzyskać certyfikację drugiego komercyjnego pojazdu do przewozu załóg na ISS — to z kolei znacząco ułatwiłoby transport astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną oraz ponownie obniżyłoby koszty. Powodzenie misji pomogłoby również Boeingowi, który — jak wskazałem wyżej — nie ma ostatnio dobrego PR-u. Niedawno pojawiły się informacje od trzeciego sygnalisty, który relacjonował warunki pracy w firmie należącej do Boeinga. Warto również dodać, że dwóch z trójki śmiałków, którzy odważyli się postawić firmie, zmarło w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach.
W 2019 roku, podczas pierwszego lotu testowego bez załogi, usterka oprogramowania uniemożliwiła spotkanie kapsuły Boeinga z ISS, a drugi mógł nawet doprowadzić do kolizji między modułami i katastrofy, która zagroziłaby całej Stacji. W 2021 roku kolejne opóźnienie spowodowały zablokowane zawory. Wszystko udało się dopiero w 2022 roku, ale i tak “przy okazji” pojawiały się inne problemy. Boeing wierzy, że wszystko pójdzie dobrze, ale… są i tacy, którzy nie wierzą w pełne powodzenie misji i drżą o to, co będzie działo się 1 czerwca na Cape Canaveral…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu