Felietony

Ile razy można oglądać to samo? Czy VOD powinny oferować stare seriale i klasyki? Ależ oczywiście!

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Wracacie do ulubionych filmów? Odświeżacie sobie pamięć o klasykach? A może VOD powinny w ramach abonamentu zawierać tylko nowe filmy i seriale?

Niejednokrotnie pod postem na Facebooku, tweetem lub w zwykłej dyskusji pod publikacją rozwija się rozmowa na temat tego, jak wiele starszych tytułów znajduje się w ofercie danego serwisu VOD. Dotyczy to Netfliksa i Prime Video, ale przecież wieloletnie filmy i seriale obecne są na HBO GO czy nadchodzącym Disney+. Lista pojawiających się każdego miesiąca czy tygodnia produkcji w katalogu wzbudza niemałe emocje i czasami największe wrażenie robią te filmy i seriale, które doskonale znamy. Nie zawsze jednak na ich pojawienie się widzowie reagują pozytywnie - nie brakuje narzekania na to, że Netflix czy Prime Video regularnie serwują nam filmy, które widzieliśmy kilka, jeśli nie kilkanaście razy w kinie, na płycie, w telewizji oraz w Internecie. Tylko - co z tego? Przecież to jest najlepsze dla nich miejsce.

Reklama

Polecamy: Saga Gwiezdne Wojny i wyjątkowy projekt HBO Polska! Co jeszcze w lipcu na HBO GO?

Stare filmy na VOD - wędrują, bo (nie) są popularne?


Jednym z moich ostatnich tekstów był ten dotyczący pojawienia się serialu "Mad Men" na Prime Video. Niewiele wcześniej zniknął z Netfliksa, a przed weekendem wszystkie 7 sezonów trafiło do usługi VOD Amazonu. To produkcja, której emisja skończyła się w 2015 roku, więc nie jest to aż tak wiekowy tytuł, ale bez wątpienia od tamtej pory powstało całe mnóstwo innych, które szybko zastąpiły go we wspomnieniach widzów. Czy to jednak ma oznaczać, że ci, którzy go nie widzieli, nie powinni mieć do niego wygodnego dostępu? Albo ci, którzy go dobrze wspominają, nie powinni dysponować szansą na komfortowy ponowny seans?

Polecamy: Bez nowości kina nie mają prawa istnieć. Dramatyczna frekwencja skutkuje odwrotem

Wędrujące pomiędzy serwisami kwadrylogia Indiana Jones, trylogia Jurassic Park czy trylogia Powrót do przyszłości, a także wiele innych klasyków są często wymienianie jako przykłady próby zarobienia na starociach. Jestem przekonany, że po krótkiej rozmowie z wieloma znajomymi okaże się, że nie widzieli jednej, dwóch, a może i wszystkich trzech z wymienionych serii filmowych. Czy jeśli będą mieli ochotę nadrobić taki tytuł, to powinni być skazani na wypożyczenie lub zakup filmów online lub offline?

Ile razy można oglądać stare filmy? A za co je cenicie?

W jednej z żarliwych dyskusji padła propozycja rozdzielania ofert na nowości i klasyki - ci, którzy nie mają nigdy ochoty na powtórki płaciliby tylko za dostęp do najnowszych seriali i filmów. Tylko gdzie mielibyśmy postawić taką granicę i jak często powinniśmy ją przesuwać? Taki model budziłby też moje wątpliwości w innych aspekcie - skoro VOD opiera się na algorytmach i systemie rekomendacji, to czy wśród polecanych tytułów nie powinny pojawiać się też te sprzed lat, które zdecydowanie zasługują na uwagę i czas widza? Oczywiście bardzo przydatne byłyby funkcje zablokowania wyświetlania niektórych tytułów, ale chyba żadne VOD nie zdecyduje się na tak radykalny krok.

Moim zdaniem starsze filmy i seriale powinny znajdować się w jednym worku, by (nie nietylko) młodzi widzowie mogli odkrywać tytuły, których nie udało im się do tej pory zobaczyć. Algorytmy, nie algorytmy - ale w jakiś sposób na nie natrafią i być może zapoznają się ze swoją nową ulubioną produkcją.

Reklama

Gdy odejdziemy od kwestii dostępności takich filmów i seriali na VOD, dzięki którym właśnie starsze produkcje mają szanse wybrzmieć raz jeszcze i przeżyć nawet drugą młodość, to w grę wchodzi także sam fakt posiadania filmów. Podobnie jak lubimy wielokrotnie słuchać tych samych utworów, bo są po prostu dobre, to czy nie to samo tyczy się filmów i seriali? Znajomość treści ostatniej zwrotki, ewentualnej solówki lub innego zaskakującego elementu kompozycji przekreśla szansę na czerpanie frajdy z kolejnych odsłuchań? W żadnym wypadku. Moje regały i półki uginają się od płyt i cieszę się, że mam szansę w niezmiennym i niezależnym od nikogo formacie i jakości zobaczyć ulubione tytuły.

Zobacz też: Ponad 50 filmów znika z Netfliksa na dniach! Oto lista. Sporo tego!

Reklama

Analogiczna sytuacja dotyczy filmów i seriali, gdzie pomimo znajomości fabuły (zakończenia) możemy napawać wzrok ujęciami, kadrami i kolorami, a uszy dialogami, efektami dźwiękowymi i muzyką. Są takie filmy, które nigdy mi się nie nudzą ("Dzień niepodległości", "Godzilla", "Czerwona planeta", "Człowiek demolka", "Sędzia Dredd" i wiele, wiele innych), dlatego ponowiony seans nie jest w żadnym wypadku czasem straconym, jeśli docenia się inne walory filmu, niż sama historia. A wtedy poleganie na VOD może nie być wystarczające, więc nośnik fizyczny będzie najlepszym wyjściem, by pozostać niezależnym. Jeśli jednak stawiamy na wygodę i ograniczenie kosztów, to cyfrowa dystrybucja czy serwisy streamingowe są świetnym miejscem dla starszych filmów, klasyków, które niejako wypada znać.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama