Gry

Star Wars Outlaws – recenzja. Tak wygląda nowa era Gwiezdnych Wojen

Piotr Kurek
Star Wars Outlaws – recenzja. Tak wygląda nowa era Gwiezdnych Wojen

Ubisoft prezentuje swoją pierwszą grę ze świata Gwiezdnych Wojen. Choć Star Wars Outlaws nie jest najwybitniejszą pozycją ostatnich lat, daje fanom tego uniwersum szansę poznać nowych bohaterów i przeżyć niezapomnianą przygodę.

Dawno, dawno temu EA miało w swoich rękach licencję na tworzenie gier ze świata Star Wars. Nie było ich jednak zbyt wiele, co z pewnością rozczarowało Lucasfilm i z czasem Disney, które jest właścicielem tego uniwersum. Otworzenie się na nowe studia miało zapewnić rozszerzenie uniwersum i udostępnienie graczom zróżnicowanej biblioteki gier z logo Gwiezdnych Wojen w tytule. I pierwszym, tak dużym projektem, jest właśnie Star Wars Outlaws od Ubisoft, nad którym pracowała ekipa z Massive Entertainment, mająca na koncie m.in. obie części Tom Clancy's The Division i Avatar: Frontiers of Pandora. Pomagała również stworzyć Assassin's Creed: Revelations oraz Far Cry 3. Star Wars Outlaws jest też pierwszą grą w pełnie oferującą otwarty świat. I choć niektórzy mogą się spierać, że seria Jedi również oferuje tego typu mechanikę, dopiero produkcja Ubisoftu sprawia, że możemy poczuć się jak w odległej galaktyce.

Ubisoft wkracza do uniwersum Gwiezdnych Wojen

Poznaj pierwszą grę z uniwersum Star Wars z otwartym światem, która rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami z „Imperium kontratakuje” a „Powrotu Jedi”. Odwiedzaj wyjątkowe lokacje w całej galaktyce – te dobrze znane, jak i zupełnie nowe. Kuś los jako Kay Vess, łotrzyca w pogoni za wolnością i zasobami na rozpoczęcie nowego życia, z towarzyszącym ci kompanem Nixem. Walcz, kradnij i wywijaj się syndykatom przestępczym, by dołączyć do najbardziej poszukiwanych w galaktyce.

– Star Wars Outlaws do recenzji otrzymałem w wersji na PS5 zaledwie kilka dni temu i już na wstępie zaznaczę, że nie udało mi się jej przejść w całości. Spędzając kilkanaście godzin z tym tytułem, nie udało mi się zapoznaćz nim na tyle, by go w całości ocenić. Pierwsze kilkadziesiąt minut spędzamy na poznaniu Kay Vess – głównej bohaterki, łotrzycy, która daje się wciągnąć w intrygę zwaśnionych syndykatów. W poszukiwaniu wolności i ucieczki od nędznego życia stawia wszystko na jedną szalę i wierzy, że ten ostatni skok da jej przyszłość, o której zawsze marzyła. Jak łatwo można się domyślić, coś jednak poszło nie tak i Kay szybko orientuje się, że ucieczka nie będzie wcale taka łatwa. Dziewczyna trafia na planetę Toshara, rozbijając przy okazji statek kosmiczny, który kilka chwil wcześniej ukradła, gdzie musi zyskać przychylność bossów syndykatów, którzy w ostateczności pomogą jej odzyskać wolność.

Kay Vess i jej podróż ku wolności

W trudnym zadaniu, jakim będzie pogoń za tą wolnością, pomaga jej Nix – sympatyczny zwierzak, który nie jest wyłącznie kompanem głównej bohaterki. Nasz mały przyjaciel odegra ważną rolę w samej rozgrywce. Przyniesie niedostępne dla Kay przedmioty, zdezorientuje wroga, zaatakuje go, przełączy dźwignie, a nawet przyniesie dodatkowe bronie, z których można rozprawić się z wrogami. Nix, któremu wydajemy komendy, jest bardzo sprytny, wciśnie się w najmniejsze zakamarki i przyda się przy rozwiązywaniu zagadek środowiskowych.

Rozległe obszary Toshary, które przyjdzie nam przemierzać, na szczęście nie musimy przeczesywać wyłącznie pieszo. Pod ręką jest ścigacz, który zapewnia szybki transport z punktu A do B. Ten futurystyczny motor, podobnie jak później sam statek kosmiczny, możemy rozbudowywać o nowe funkcje, ulepszać mu poszczególne komponenty, lub zdobić znalezionymi wcześniej akcesoriami. Toshara jest ogromna, i skrywa wiele skarbów i tajemnic. A to dopiero jedna z kilku planet, które Kay odwiedzi i będzie eksplorowała. Przyznam, że kilkanaście godzin po rozpoczęciu rozgrywki i odzyskaniu statku kosmicznego, mogłem spokojnie opuszczać Tosharę, ale o podróżach na inne planety wciąż mogę jedynie pomarzyć i muszę zdobyć dodatkowe komponenty pozwalające wykonać skoki w hiperprzestrzeń.

Rozgrywka i mechaniki Star Wars Outlaws

Czas, który spędziłem z tym tytułem, pozwolił mi poznać to, co przygotowali twórcy. I myślę, że wszyscy fani otwartych światów i gier Ubi nie będą rozczarowani. Mamy tu wszystko, z czym mieliśmy wcześniej do czynienia w tytułach oferowanych przez Francuzów. Misje fabularne, dodatkowe zlecenia, czy przypadkowe spotkania z różnymi postaciami oczekującymi naszej pomocy. Oczywiście nie brakuje nowości, jak swobodna (w rozsądnych granicach) eksploracja kosmosu – a konkretnie okolic planety, przy której obecnie się znajdujemy. I tu też jest co robić. Stacje kosmiczne (na których można lądować), wraki statków kosmicznych, które można plądrować, przeloty myśliwców i okrętów transportowych, które można zaatakować lub ochronić przed piratami. Aktywności w kosmosie jest naprawdę sporo, tym bardziej że na gracza czeka kilka niespodziewanych wydarzeń.

Nie można też zapominać o mini-grach i dodatkowych aktywnościach. Gra w karty? Jest. Obstawianie wyników wyścigów Canto Fathier? Są. Automaty z grami? Również. Ba, są nawet sekwencje QTE związane z... jedzeniem, gdzie wspólnie z Nixem poznajemy lokalne przysmaki. W czasie misji nie zabraknie hakowania komputerów, gdzie musimy ustawić odpowiednią sekwencję symboli, łamania zabezpieczeń zamków do drzwi, skradania się szybami wentylacyjnymi, korzystanie z linki i wciągarki. Jest tego naprawdę sporo!

System syndykatów i wybory moralne

Do tego kilka postaci, które pomogą Kay zdobyć dodatkowe umiejętności. By odblokować zdolność, trzeba spełnić kilka warunków. A to pokonać wroga w odpowiedni sposób, a to otworzyć kilkanaście konkretnych typów skrzynek, użyć Nixa do wykonania jakiejś czynności lub zdobyć odpowiednie przedmioty. Oczywiście nie zapominamy o ulepszeniu broni. Choć Kay początkowo ma dostęp wyłącznie do podstawowego blastera, po kilku godzinach rozgrywki można go ulepszyć o alternatywną amunicję. Niestety w swoim ekwipunku łotrzyca nie może nosić innej broni (poza granatami). Nie stoi jednak na przeszkodzie, by podnosić karabiny wrogów, które można użyć do momentu opróżnienia ich magazynku. Te, z dziwnego powodu, nie zostaną z nami na dłużej, wystarczy drabina, by Kay automatycznie opuściła noszy dodotakowy ekwipunek, co skutecznie uniemożliwia wykorzystanie mocniejszej broni, np. w głębi plądrowanej bazy.

Gra, choć posiada otwarty świat, oferuje bardziej skondensowane misje fabularne nastawione na liniową rozgrywkę, w których musimy np. odszukać skradzione dane, wykraść informacje lub ukraść jakiś przedmiot. Możemy to zrobić po cichu, unikając wykrycia lub z blasterem w ręce rozwalając i likwidując wszystko, co stanie na naszej drodze. Skradanie nie jest najmocniejszą częścią tej gry i zaskakuje, że Ubi nie skorzystało z rozwiązań, z których zarówno Massive jak i inne studia należące do Francuzów już dawno czerpał garściami. Z czasem bohaterka zyskuje nowe umiejętności, możliwości i odblokowuje sztuczki Nixa, który zapewni przewagę na polu walki. Podobnie jak ulepszenia dla blastera, w tym inna amunicja, która np. pomoże przedostać się do niedostępnych wcześniej miejsc skrywających skarby.

Niektóre odnalezione przedmioty pomogą m.in. przywrócić pełną funkcjonalność statku lub też mogą być potrzebne, któremuś z syndykatów. System syndykatów jest na tyle interesujący, że od wyboru strony, po której stanie Kay, zależy otwarcie kolejnych ścieżek rozgrywki. Każda decyzja wpływa na pasek reputacji. Zwiększając jeden, pozostałe się zmniejszają. Im wyższy mamy poziom, tym dany syndykat ufa nam bardziej, oferując m.in. dodatkowe przedmioty kosmetyczne, ulepszenia do statku, czy ścigacza, odblokowanie niedostępnych wcześniej miejsc, czy zniżki u zaprzyjaźnionych z syndykatem handlarzy.

Graficzny misz-masz. Co jest z tym Star Wars Outlaws?

Star Wars Outlaws powstawało z myślą o nowej generacji konsol PlayStation 5, Xbox Series X|S oraz komputerach PC. Graficznie nie powala, choć trzeba przyznać, że otwierająca misja prezentuje się całkiem ładnie. Jednak to kwestia samego settingu i czasu, w którym ją przeprowadzamy. Outlaws w nocy wygląda znacznie lepiej niż za dnia. Cykl dnia i nocy pozwala odkrywać na nowo uroki poszczególnych planet, w tym miast, osad, posterunków poszczególnych frakcji, czy interesujących miejsc wartych odwiedzenia. Toshara, choć bardzo rozległa, szybko okazuje się dość monotonna – liczę, że kolejne planety wprowadzą większą różnorodność, choć to właśnie tutaj mamy najwięcej do zrobienia.

Gra oferuje trzy tryby graficzne na konsolach – Jakość, WydajnośćFaworyzuj Jakość. Z tego ostatniego skorzystają posiadacze telewizorów obsługujących VRR, gdyż dzięki temu można cieszyć się wyższą rozdzielczością oraz 40 klatkami na sekundę, co sprawia lepsze wrażenie niż podstawowe 30 fps. Wydajność celuje w stałe 60 klatek na sekundę, jednak przy bardziej efektywnych starciach z przeciwnikami, gdzie sporo dzieje się na ekranie, klatki zauważalnie spadają. Nieco lepiej jest w przypadku trybu jakość, gdzie liczba 30 klatek wydaje się stała, jednak przy bardziej dynamicznych sekwencjach jest to stanowczo za mało. Idealnym więc wyborem wydaje się tryb z 40 fps, jednak do tego potrzebny jest odpowiedni telewizor.

Mnogość opcji dostępności. Nigdy nie widziałem

Opcji w Star Wars Oultaws jest mnóstwo i spędzicie w nich przynajmniej kilkanaście minut dostosowując grę do swoich potrzeb. Od poziomu trudności bo rozmiar ikonek i ich wyglądu. Ekipa odpowiedzialna za grę odrobiła pracę domową z nawiązką oferując naprawdę dużo. Nie lubicie podświetlanych ścieżek, miejsc, na które można się wdrapać? Nie ma problemu, można wyłączyć. Można też wyłączyć ikony wskazujące, czy wróg nas widzi – to zwiększy immersję i utrudni rozgrywkę. Łatwiejsze zadania logiczne? Mówicie, macie. Automatyczne "studzenie" blastera? Proszę bardzo. Statek kosmiczny odporny na przypadkowe uderzenia? Jak najbardziej. Do wyboru do koloru, a wszystko można dostosowywać. Jedyne, czego mi brakuje, to większego rozmiaru napisów (do wybory są małe lub średnie). Mogę też przyczepić się do widoczności elementów UI na ekranie – włączenie dla nich tła rozwiązuje ten problem, choć nie wygląda to najatrakcyjniej.

Star Wars Oultaws – podsumowanie

Zainteresowani? Pierwsi chętni sprawdzić nowe Gwiezdne Wojny będą mogli już jutro ramach 3-dniowego wczesnego dostępu. Jak z niego skorzystać? Grę musicie kupić w wersji Gold lub Ultimate, na dowolnej platformie. Gracie na PC i posiadacie abonament Ubisoft+? Dla was ta produkcja też będzie dostępna 3 dni przed premierą, która nastąpi już 30 sierpnia.

Co ważne, premiera Outlaws nie oznacza końca gry. Ubisoft już zapowiedział, że ich najnowsza produkcja idzie w ślady innych tytułów i otrzyma przepustkę sezonową zawierającą dwa dodatki fabularne, które zostaną udostępnione w przyszłości. W dniu premiery, jej posiadacze otrzymają również specjalną misję z Jabbą oraz elementy kosmetyczne dla Kay i Nixa.

Gwiezdne Wojny w wykonaniu Ubisoft to oklepane już rozwiązania, z którymi fani francuskiej firmy znają się doskonale. Nie przeszkadza to jednak w dobrej zabawie, jaką dostarcza Star Wars Outlaws. Nie jest to może najlepsza gra Ubisoftu, ale to jedne z lepszych Gwiezdnych Wojen ostatnich lat. A mówię tu w pełni świadomie po ograniu w ostatnich tygodniach Star Wars: Jedi Survivor, które bardzo mnie rozczarowało...

Ocena 6,5/10

Kod do recenzji udostępniła firma Ubisoft

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu