Często patrzymy na rynek gier tylko i wyłącznie pod kątem ich tworzenia i efektu finalnego. Zapominamy jednak o tym, że to biznes, w którym pojawiają się ogromne pieniądze. Ale kiedy w grę wchodzi zbiórka społecznościowa, robi się gorąco.
Zebrali 150 milionów na grę, a teraz biorą od banku pożyczkę. Coś mi tu śmierdzi
Niedawno w sieci zawrzało, a to z powodu informacji o pożyczce zaciągniętej przez Cloud Imperium Games, które swego czasu przeprowadziło największą zbiórkę społecznościową. Teoretycznie nikogo nie powinno to obchodzić, w praktyce firma zarządza pieniędzy wpłaconymi przez osoby, które wsparły projekt - należy im się więc wyjaśnienie i informacja o planach firmy. Ta pojawiła się jednak późno, po tym jak w sieci zawrzało.
Star Citizen - rekordzista
Nie wierzę, że nie znacie nazwy Star Citizen. To największa zbiórka społecznościowa na świecie. I nie mówię tylko o branży gier, ale o jakimkolwiek projekcie finansowanym nie przez twórców, nie przez inwestora, ale przez osoby wspierające. Ponad 150 milionów dolarów - tyle udało się zebrać na grę Star Citizen, choć celem kampanii było 500 tysięcy dolarów. Sporo, prawda? To póki co rekord i robi naprawdę ogromne wrażenie.
To tylko biznesowy trik
Oficjalne wyjaśnienia uspokoiły domorosłych inwestorów, okazało się bowiem że firma nie jest wcale na skraju bankructwa. Otóż pożyczka zaciągnięta w banku Coutts & Co nie dotyczy wcale całego dorobku Cloud Imperium Games, ale jedynie Squadron 42, czyli samodzielnej kampanii singlowej projektu Star Citizen. Cel pożyczki? Chodzi o zwrot podatku płaconego w funtach brytyjskich. Firma operuje jednak pieniędzmi głównie w dolarach i euro, a przewalutowanie podlega dodatkowej opłacie. Aby nie stracić na zawirowaniach wokół wyjścia WB z UE (między innymi) firma postanowiła wziąć w banku pożyczę, przeznaczyć ją na przewalutowanie, później spłacić ze zwróconego podatku.
Oczywiście może się okazać, że cała historia została wymyślona na szybko i media tak samo szybko napisały o problemach jak i wzięły za pewnik oficjalne wyjaśnienie. Ale o tym, co jest prawdą przekonamy się dopiero za jakiś czas. Ja oczywiście za grę trzymam kciuki, mimo tego, że nie pochwala zbiórek społecznościowych.
Biorąc pod uwagę kredyt zaufania, jaką została obdarzona firma tworząca Star Citizen, osoby odpowiedzialne za jej prowadzenie powinny tego typu działania odpowiednio wcześnie komunikować, by wyeliminować ewentualne informacje o problemach finansowych. Co innego firma tworząca za swoje, co innego za pieniądze ze zbiórek społecznościowych.
Szczególnie, że sami wiecie jak to z nimi jest. Niby kwoty od jednego wspierającego nie są duże, ale grosz do grosza…i mamy duże budżety przeznaczone niepewne projekty i firmy prowadzone przez osoby, które równie dobrze mogą nie mieć o tym zielonego pojęcia. Niejedna gra czy produkt sfinansowana ze zbiórki społecznościowej nie doczekała się swojej finalnej formy rozczarowując wspierających, niejedna firma zwinęła się z zebranymi pieniędzmi. Dlatego może lepiej nie kupować kota w worku. Szczególnie, że w branży gier potknąć się jest naprawdę łatwo - i można być przy tym firmą z doświadczeniem, jak na przykład polskie CI Games, które właśnie zrezygnowało z tworzenie wysokobudżetowych gier.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu