Star Citizen to przykład na to, że gracze są w stanie za coś zapłacić, otrzymać testową, niedopracowaną wersję i nawet na to nie narzekać. Jakimś cudem twórcom udało się już przekroczyć magiczną barierę 200 milionów dolarów.
200 milionów dolarów i dopiero widać coś sensownego. Czy 2 miliony ludzi może się mylić?
Pieniądze to nie wszystko
Star Citizen od początku stawiał na model crowdfundingowy, w którym fani chętnie zasilali budżet, aby wizja Chrisa Robertsa wreszcie się ziściła. Ostatnio przekroczono już własnie próg 200 milionów dolarów. Na tą kwotę złożyło się ponad 2 miliony osób, a średnia na jedną przewyższą kwotę 94 dolarów, co jest niezwykłe. Pamiętajmy o tym, że mówimy tu o wciąż tworzonym tytule, w przypadku którego trudno stwierdzić cokolwiek pewnego. Ot, nigdy niekończąca się produkcja.
Podobnym budżetem poszczycić się mogło na przykład GTA V czy Star Wars: The Old Republic i ten drugi przykład doskonale udowodnił, że za wielkimi pieniędzmi wcale nie musi kryć się gra idealna. W przypadku Star Citizen można mieć podobne obawy. Widać stały progres, ale jednocześnie trzeba też dostrzec mozolne tempo. Tu też wiele osób zadaje sobie pytanie, czy obecnie stworzenie prawdziwego kosmicznego sandboxa jest możliwe.
Należy tu jednak wspomnieć o tym, że twórcy w dniach 23 - 30 listopada pozwolą każdemu chętnemu bezpłatnie zagrać w ich tytuł i sprawdzić pierwszą przygotowaną już w pełni planetę Hurston oraz wypróbować każdy dostępny pojazd, w tym również statki kosmiczne. Nie zabraknie również wielu pobocznych aktywności. To również będzie pierwsza wielka próba dla zespołu, który musi zmierzyć się ze stale rosnącą presją i oczekiwaniami.
Star Citizen to fenomen
Fundusze na produkcje zbierane są od 2012 roku. Ostatnio twórcy zarabiają dziennie średnio 21 tysięcy dolarów, a pamiętajmy, że mówimy o nieukończonym produkcie. Widać, że idealnie trafiono w wymagania niektórych graczy. Sama idea jest świetna, ale czas rozwoju budzi wiele wątpliwości i to, jak mozolnie pojawiają się kolejne wersje. Po prostu inne studia pokazują, że nawet ambitne tytuły da się zrobić szybciej, taniej, lepiej. Inna sprawa, że dotychczas brakowało na rynku czegoś podobnego w nowoczesnym wydaniu. Jestem ciekaw, jak cała historia się zakończy. Czy będzie powtórka z porażki No Man's Sky czy też finalnie deweloperzy wybronią się dopracowanym produktem?
Najpierw oficjalnie ma zadebiutować pełna wersja Squadron 42 (samodzielna kampania dla jednego gracza), a potem będziemy mogli już czekać na finalną edycję Star Citizena. Kiedy to nastąpi? Ekipa Cloud Imperium Games milczy na ten temat i raczej nie ma co spodziewać się szybkiego debiutu. Fenomen na skalę światową, że gracze szczególnie na to nie narzekają. Najpewniej tak wielki projekt musi wiązać się z wieloma problemami i społeczność skupiona wokół tego tytułu to świetnie rozumie.
Jednak nadal zaskakuje kwota 200 milionów dolarów. To doskonale pokazuje, że do zbiórek crowdfundingu nie jest potrzebna gotowa rzecz i wypada mieć jedynie niezły pomysł oraz silne zaplecze, aby całość się udała. Zastanawiam się tylko, na co dokładniej te wszystkie pieniądze będą przeznaczone.
źródło: WCCFTech
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu