Nie od dziś wiadomo, że Apple Music i Spotify dość mocno ze sobą rywalizują. Apple, jako firma dysponująca znacznie większym kapitałem mogła sobie pozwolić na wykupowanie artystów na wyłączność. Co na to Spotify?
Spotify pogarsza widoczność artystów, którzy wybrali Apple Music? To już trochę dziecinne
Spotify w rewanżu utrudnia dostęp do utworów tychże artystów. Tak przynajmniej przekonuje Bloomberg, powołując się na źródła blisko związane z serwisem. Każdy, kto miał podpisaną umowę, na mocy której jego nowy album czy singiel był dostępny na wyłączność w Apple Music miał stawać się ofiarą tego procederu. Czy jednak faktycznie jest o co bić pianę?
Przede wszystkim trudno tutaj demonizować Spotify, bo nie mówimy o jakiś radykalnych działaniach. Użytkownicy korzystający z wyszukiwarki w dalszym ciągu mogą znajdować wybranych artystów i ich utwory. Działa to dokładnie tak, jak w przypadku wszystkich innych twórców. Problem pojawia się dopiero, gdy spojrzymy na playlisty oraz algorytmy podsuwające nową muzykę. To tutaj wszyscy ci, którzy zaprzedali dusze diab... Apple'owi są traktowani gorzej. Źródła donoszą, że ich utwory nie są w żaden sposób eksponowane ani umieszczane w polecanych playlistach. Nic nie wiadomo o tym, jak tych twórców traktują algorytmy odpowiadające za "Odkryj w tym tygodniu" i "Radar Premier". Można się jednak domyślać, że sytuacja wygląda podobnie.
Gorsza ekspozycja to mniej odsłuchań, a mniej odsłuchań to mniejszy zarobek dla takiego wykonawcy. W serwisach streamingu muzyki, gdzie użytkownik na wyciągnięcie ręki (palca) ma miliony utworów jest to szczególnie ważne. Algorytmy podsuwające nam nową muzykę, tematyczne playlisty, polecane utwory, listy przebojów - to wszystko odgrywa obecnie jeszcze większą rolę niż kiedykolwiek wcześniej. Spotify doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Tego typu praktyki mogą trwać już nawet od roku, jednak w ostatnich miesiącach miały dopiero przybrać na sile.
Samo Spotify nie komentuje tej sprawy - choć niewykluczone, że na dniach pojawi się jeszcze jakieś oficjalne stanowisko firmy. Zagraniczne media w gorzkich słowach opisują tego typu praktyki. I rzeczywiście wydają się one dość dziecinne. Przypomina mi to trochę sytuacje typu: ja nie lubię Stefka, Maciek poszedł do Stefka pobawić się klockami, więc ja nie zaproszę Maćka na urodziny. O ile w przypadku 6-latków tego typu myślenie jest wybaczalne, to już nie powinno raczej mieć miejsca podczas prowadzenia poważnego biznesu.
Z drugiej strony Spotify nie ma obowiązku eksponować wybranych artystów, a już szczególnie nie ma powodów, aby faworyzować ich tylko z tego powodu, bo wybrali konkurencję. Trudno ocenić skalę tego procederu. Nie wiemy tak naprawdę ilu artystów zostało w taki sposób potraktowanych. Nie wiemy też kim są anonimowe źródła Bloomberga. Warto na całą sprawę zatem patrzeć przez palce.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu