Niedługo startuje konferencja Apple i powtarzają się pytania o to, co Apple pokaże prócz Watcha. Bo w założeniu coś powinni pokazać. Klasycznie wymien...
Niedługo startuje konferencja Apple i powtarzają się pytania o to, co Apple pokaże prócz Watcha. Bo w założeniu coś powinni pokazać. Klasycznie wymienia się oczywiście wątek tabletowy - może w końcu przyszedł czas na dużego iPada? Chociaż wydaje się to mało prawdopodobne, to przy tym temacie warto się na chwilę zatrzymać. Nie chodzi tyle o dużego iPada, co w ogóle o iPada. Czy Watch zepchnie ten produkt na margines?
Jakiś czas temu pisałem o piątych urodzinach iPada. Steve Jobs zaprezentował tablet na początku 2010 roku i nie brakowało wówczas opinii, że ten sprzęt powtórzy sukces iPhone'a. Dzisiaj wiemy już, że nie ma na to szans. Smartfon zdominował wyniki Apple i pozwolił korporacji wskoczyć w ostatnim kwartale na pierwsze miejsce w zestawieniu największych producentów inteligentnych telefonów (przynajmniej według niektórych firm analitycznych), a sprzedaż iPada jest znacznie mniejsza i dodatkowo zaczęła spadać w ostatnich kwartałach. Różnica w liczbie sprzedanych sztuk i przychodach generowanych przez oba typy urządzeń będzie pewnie rosnąć.
To zjawisko nie jest bardzo świeże, więc branża się z nim oswoiła. Dotyczy to zresztą całego segmentu tabletów, który przecież przestał rosnąć, o czym pisał niedawno Tomasz. Rynek się nasycił, wiele nie może z tym zrobić nawet Apple - kto miał kupić iPada już go kupił, po nowego nie zgłosi się za rok, bo okazało się, że tablety wymieniane są rzadziej niż telefony. Miał być drugi filar korporacji z Cupertino, plan nie wypalił i firma jest coraz bardziej uzależniona od iPhone'a.
Wspomniana sytuacja sprawiła, że Watcha nie odbiera się tylko jako kolejnego produktu Apple. To ma być produkt, który odciąży trochę iPhone'a, będzie swoistym zabezpieczeniem dla tego gracza. Niektórzy stwierdzą, ze jest ono niepotrzebne, bo smartfon sprzedaje się przecież świetnie. To prawda, ale to nie musi trwać wiecznie. A firma, która nie idzie do przodu, cofa się. Watch ma w takim ujęciu zrobić to, czego nie zrobił iPad. Podchodząc do tematu w ten sposób można odnieść wrażenie, że iPad okazał się niewypałem. Słuszne wnioski? Nie.
Sprzedaż iPada nie rośnie, ale korporacja nadal sprzedaje sporo tego sprzętu, jest liderem rynku, zarabia na tym miliardy dolarów. Warto przywołać dane firmy Verto Analytics, która przekonuje, że 43% tabletów użytkowanych dzisiaj tabletów ma logo Apple. To fenomenalny wynik (drugi na liście Samsung może się pochwalić 15-procentowym rezultatem), który pokazuje, jak bardzo Apple udało się opanować ten biznes i nie oddać go konkurencji - w przypadku smartfonów sprawy mają się przecież inaczej.
Ważne jest to, że według CEO amerykańskiego giganta, połowa sprzedawanych tabletów trafia do nowych klientów. Po jakimś czasie część z nich zasili pewnie grono tych, którzy zamieniają sprzęt na nowszy model. Nie nastąpi to w większości przypadków po roku, ale i tak zapewni Apple zbyt. Pisząc krótko: iPady nadal będą się sprzedawać i zasilać konta producenta wielkimi sumami. Nie jest zatem tak, ze Apple wprowadza Watcha, by ratować się z opresji. Zresztą, każdy kto spojrzy do ich wyników finansowych zacznie się śmiać słysząc słowo "opresja".
Sprzedawać będą się iPady, w milionach sztuk w każdym kwartale, sprzedawane będą aplikacje i treści na ten sprzęt. Tego elementu nie można bagatelizować. Chociaż w zestawieniach finansowych Apple zajmuje on marginalną pozycję, jest przykrywany przez sprzedaż smartfonów czy komputerów, to przecież korporacja czerpie z niego spore zyski. Rzesza przedsiebiorców z tego biznesu spogląda z pożądaniem na ów margines Apple. Tymczasem z każdym rokiem powinien on rosnąć i przynosić firmie jeszcze większe zyski.
Czy Watch stanie się drugim (o iPhonie) najważniejszym produktem Apple? Możliwe. Czy jego wyniki przebiją wyniki iPada? Tak, to prawdopodobne. Czy to oznacza, że iPada należy skreślić i wyrzucić na śmietnik historii? W żadnym wypadku - tablet Apple to nadal komercyjny sukces i nie można bagatelizować jego roli w rozwoju amerykańskiego producenta oraz jego obecnych poczynań. Zwłaszcza, że plotki mogą się stać faktem i firma rzeczywiście wprowadź do sprzedaży większy model - ta linia urządzeń mogłaby wówczas dostać wiatru w żagle. I przypomni o sobie w niezłym stylu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu