SpaceX ma za sobą najbardziej pracowity rok w swojej historii, a nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wczorajszy lot misji Starlink był 59. startem w tym roku i 15. lotem rakiety Falcon 9 B1058, co stanowi nowy rekord. Do końca grudnia Falcon 9 ma szansę polecieć jeszcze 2 razy i niemal podwoić rezultat z 2021 roku.
Falcon 9 jeszcze nigdy nie latał tak często
Rok temu Elon Musk zapowiadał, że SpaceX będzie chciało w 2022 roku zrealizować 52 starty, czyli średnio 1 na tydzień. Był to śmiały plan, bo raptem rok wcześniej tych startów było 31, więc wzrost o 2/3 wydawał się zapowiedzią w stylu Muska, bardzo życzeniową. Rzeczywistość okazała się jednak jeszcze bardziej łaskawa. Wczorajsza misja Starlink 4-37, która wyniosła na orbitę kolejne 54 satelity, była 59. startem w 2022 roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w tym roku zobaczymy startującego Falcona 9 jeszcze 2 razy, co sprawi, że SpaceX zamknie rok z liczbą 61 startów, czyli praktycznie podwoi wynik z zeszłego roku.
Polecamy ciekawy materiał z GeeekWeek: Szalony pomysł naukowców: Wydrążyć asteroidę i zbudować w niej miasto!
Z tych 61 spodziewanych startów, aż 60 dotyczyło Falcona 9, a jeden rodzynek to lot Falcona Heavy, który w przyszłym roku powinien latać nieco częściej. Jedna z misji trójczłonowej rakiety SpaceX zaplanowana jest już na styczeń 2023. W całej swojej historii od 2010 roku Falcon 9 miał już 192 starty i powoli zbliża się do rekordów najpopularniejszych pojazdów kosmicznych. Osiągnął ten wynik jednak w rekordowo krótkim czasie i chyba nikt nie ma wątpliwości, że stało się to za sprawą możliwości wielokrotnego wykorzystania pierwszego stopnia rakiety. Co ciekawe Falcon 9 B1058, który poleciał na orbitę wczoraj, zrobił to już po raz 15. W dodatku ponownie wylądował na barce Just Read The Instruction, co sprawia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Elon Musk już kilka lat temu szacował, że pojedynczy Falcon 9 będzie w stanie latać na orbitę nawet 100 razy zanim przejdzie na emeryturę. Do tej liczby jeszcze co prawda daleko, ale 15 to też świetny wynik.
Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że SpaceX jest coraz lepsze w odnawianiu rakiet pomiędzy kolejnymi lotami. B1058 to booster, który po raz pierwszy poleciał w maju 2020 roku z pierwszą, testową i załogową misją kapsuły Dragon. Przez 30 miesięcy zaliczył 15 startów co oznacza, że średnio okres pomiędzy lotami wyniósł 2 miesiące. W tym roku padło zresztą znacznie więcej rekordów, SpaceX latał nawet 3 razy w ciągu 3 dni, a ostatnie 3 starty miały miejsce w ciągu 2 dni. Co więcej był plan aby w sobotę dwa loty z Przylądka Canaveral odbyły się w odstępie zaledwie kilkunastu minut, ale ostatecznie ten pomysł porzucono. Wyraźnie jednak widać, że firma ma ochotę na łamanie kolejnych granic i sprawia, że starty rakiet kosmicznych są już tak "nudne" jak starty samolotów.
SpaceX to największa, prywatna spółka w USA
Nic dziwnego, że po tak dobrym roku wycena SpaceX ciągle rośnie. To cały czas jednak prywatna spółka, która nie jest notowana na giełdzie i tylko od czasu do czasu sprzedaje nowe akcje aby zyskać kapitał, głównie na inwestycję w projekt Starship. Falcon 9 z pewnością na siebie zarabia, Starlink jest na dobrej drodze do tego samego celu, ale w nową rakietę nadal trzeba sporo inwestować. W tym roku SpaceX sprzedało akcje za 2 miliardy USD, co dawało wycenę całego biznesu na poziomie 125 mld USD. W ostatnim czasie firma sprzedaje też akcje pracownicze, ludzi, którzy chcą spieniężyć swoje udziały albo zrezygnowali z pracy i robi to po 77 USD za sztukę, co daje wycenę na poziomie 140 mld USD. Tym samym SpaceX jest obecnie największą, prywatną spółką w USA i trzecią największą związaną z przemysłem kosmicznym, po Boeing'u i Raytheonie.
źródło: SpaceflightNow / Bloomberg
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu