W serwisie Netflix pojawiła się właśnie koreańska superprodukcja Space Sweepers. Duży rozmach i budżet oraz świetne efekty specjalne to jednak za mało by stworzyć pasjonujące kosmiczne widowisko. Czy warto je obejrzeć?
Recenzja Space Sweepers na Netflix. Ogromny rozmach, świetne efekty, przeciętny film
Ziemia zniszczona, pora uciekać
Wyobraźcie sobie świat, w którym ludzie nie przejmują się ochroną środowiska i wykorzystują zasoby swojej planety tak intensywnie, jak to tylko możliwe. Brzmi znajomo, prawda? Wystarczy przecież wyjrzeć przez okno by zrozumieć, że wizja przyszłości przedstawiona w filmie Space Sweepers nie jest wcale taka nieprawdopodobna. Koniec XXI wieku, zniszczona przez człowieka Ziemia umiera, a na kwaśnej glebie nie rosną już żadne rośliny. Szukająca lepszych warunków do życia ludzkość postanowiła uciec na orbitę, tworząc tam bardziej przyjazne środowisko z perspektywą przeprowadzki do Edenu, którym ma się stać zmodyfikowany Mars. Korporacja UTS znalazła sposób na zmianę pokrytej czerwonym pyłem planety w Ziemię z czasów swojej świetności, pełną zbiorników wodnych i bujnej roślinności.
Jak to jednak bywa w życiu, nowy świat nie jest dla wszystkich. Kiedy bogaci, niejako "wybrani" przez najbogatszego człowieka na świecie żyją na orbicie w dostatku czekając na przeprowadzkę na Marsa, biedota ciśnie się jak ryby w puszcze na zniszczonej Ziemi. Jedną z profesji są tytułowi kosmiczni śmieciarze, którzy ryzykując życie wyłapują wszelkiej maści żelastwo z przestrzeni kosmicznej. Nie jest to jednak najlepszy sposób na zarobek, bowiem pieniądze oferowane za nieorganiczne zbiory nijak się mają do wydatków ponoszonych na naprawdę i modyfikację sprzętu oraz całą masę bezsensownych opłat. W Space Sweepers przyjdzie nam poznać załogę jednego z takich statków, która zupełnie przypadkiem natrafia na uzbrojonego w bombę atomową robota zamkniętego w ciele małej dziewczynki. Czy aby jednak na pewno jest to śmiercionośna broń, która może zagrozić ludzkości?
Fabularnie twórcy starali się wyczerpująco przedstawić trzy główne postacie i motywację jaka stoi za ich decyzjami i działaniami, w każdym jednak przypadku wydawało mi się to jednak aż nadto naiwne i prostolinijne. Niestety podobnie prezentuje się większość twistów fabularnych, z których rozwikłaniem przed czasem powinny poradzić sobie nawet osoby oglądające Space Sweepers bez 100-procentowego skupienia. Nowy obraz Netfliksa najbardziej kuleje właśnie jako film. Nie tworzy mocnych bohaterów, z którymi mogłem się utożsamiać jako widz. Stara się pokazać emocje, ale ja nie mogłem ich wyłapać by wzruszyć się razem z postaciami i zrozumieć co kieruje ich decyzjami. Może to kwestia wplatanego co jakiś czas humoru, który niezbyt dobrze łączy się tragedią głównego bohatera i niepotrzebnie stara się rozładować napięcie. Jakby Space Sweepers balansowało między dramatem a komedią i nie wiedziało, w którą stronę chce ostatecznie pójść. Mnie akurat potrafiło to zmęczyć.
Efekty specjalne i estetyka na światowym poziomie
Jeszcze przed premierą chwalono koreańską produkcję za efekty specjalne i rozmach. Oczywiście trzeba się nastawić na nieco "orientalne" podejście do tematu, ale broni się ono w każdej minucie filmu. Space Sweepers robi wszystko po swojemu, sięga po stylistykę anime, co bardzo mocno widać na przykład w świetnie zrealizowanej scenie kosmicznej walki gdzie robot Blacha przeskakuje między pędzącymi statkami przyciągając je harpunem na żelaznej linie. Brzmi absurdalnie i tak samo wygląda, ale czułem jakbym oglądał wykręcą japońską animację. Pierwszy raz od dawna żałuję, że oglądałem netfliksowy film na telewizorze, a nie na dużej sali w kinie. Myślę, że w takich warunkach Space Sweepers robiłoby wizualnie jeszcze większe wrażenie.
Generalnie brak tu generycznych statków, gadżetów, broni i strojów. Wszystko jest odpowiednio zabrudzone, ale jednocześnie upiększone masą światełek, co daje bardzo ciekawe połączenie. Jest to jednak zupełnie inny kosmos niż ten pokazany w świetnym serialu The Expanse, ale w podobny sposób wciąga i urzeka. Jasne, technicznie widziałem lepsze efekty specjalne, ale wspomniana estetyka CGI, wyczucie i dynamika (na przykład pojawiające się w odpowiednich miejscach szybkie zbliżenia) prezentują się świetnie i nieco kojarzą ze wspomnianymi anime czy grami. Jest tu też kilka fajnych smaczków, jak choćby specyficzne systemy sterowania statkami kosmicznymi, które mimo swoich dziwnych i niezbyt "sportowych" kształtów potrafią robić cuda.
Czy warto obejrzeć Space Sweepers?
Nie czuję, że zmarnowałem dwie godziny przede wszystkim z jednego powodu - zobaczyłem jak wygląda kasowe koreańskie kino i estetyka kosmosu kiedy niezwiązanego z Hollywood producenta nie ogranicza budżet. Space Sweepers podoba mi się przede wszystkim wizualnie, głównie ze względu na efekty specjalne i ich dynamikę czerpiącą z kosmicznych anime. Ciekawie też prezentują się też elektronika i statki kosmiczne zaprojektowane przez Koreańczyków - i to w zasadzie tyle, wszystko inne jest przeciętne albo słabe. Może czegoś nie wiem i tak gra się w Korei, ale aktorzy nie pokazali nic ciekawego, a większość z nich wydawała mi się bardziej irytująca niż ciekawa. Film jest moim zdaniem za długi, w wielu momentach nudny i sztucznie przeciągany. Warto obejrzeć Space Sweepers dla efektów specjalnych i poznania kosmicznej estetyki Koreańczyków, w każdym innym aspekcie będziecie jednak rozczarowani.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu