Recenzja

Jeden krok naprzód, dwa do tyłu. Recenzja Sony ZV-1 II

Konrad Kozłowski
Jeden krok naprzód, dwa do tyłu. Recenzja Sony ZV-1 II
2

Sony nieustannie pragnie wytrącić z ręki smartfona vlogerom i innym twórcom wideo. Druga generacja aparatu ZV-1 to jednak jeden krok naprzód i dwa wstecz, dlatego decyzja o zakupie musi być bardzo świadoma.

Pojawienie się Sony ZV-1 w 2020 roku było chyba jasnym sygnałem, że seria RX100 nie doczeka się nowego członka. Ulepszany przez wiele lat kompakt służył nie tylko do robienia zdjęć, ale coraz lepiej radził sobie z nagrywaniem wideo. Wszystko zmieniło się wraz z boomem na wideo pod każdą postacią i kiedy Sony zauważyło przestrzeń, w której ZV-1 miał być odpowiedzią na większość potrzeb i oczekiwań nagrywających.

Nie wszystkie decyzje były strzałem w dziesiątkę, ale początek był niezły. Wydawało się, że z modelem ZV-1 II, który nazywany jest też ZV-1M2, sprawa będzie niezwykle prosta. Producent poprawi najczęściej wytykane niedociągnięcia i twórcy dostaną aparat niemal idealny do kręcenia codziennych wideo i nie tylko. Niestety, Sony po drodze odrobinę zbłądziło.

Specyfikacja Sony ZV-1 II

  • wymiary: 105,5 x 60,0 x 46,7 mm
  • przetwornik obrazu CMOS Exmor RS typu 1,0″ 21,0 megapikseli
  • 18–50 mm, F1,8–F4,0
  • filtr ND (1/8 ND)
  • zapis: foto - RAW, RAW + JPEG, JPEG, wideo - XAVC S: MPEG-4 AVC / H.264
  • rejestrowanie wideo:
    • 4K - 23.976 kl/s, 25 kl/s, 29.97 kl/s
    • 1080p Full HD - 23.976 kl/s, 25 kl/s, 29.97 kl/s, 50 kl/s, 59.94 kl/s, 100 kl/s, 119.88 kl/s
  • CineVlog, kreatywne style, tryb prezentacji produktu, wykrywanie twarzy i zwierząt, rozmywanie tła
  • dotykowy ekran LCD - przekątna 3 cale, rozdz. 640 na 480 pikseli
  • wychylany ekran LCD - kąt otwarcia: około 176 stopni, kąt obrotu: około 270 stopni
  • karty pamięci Memory Stick Duo™/SD
  • Wi-Fi, IEEE 802.11b/g/n (pasmo 2,4 GHz), Bluetooth 4.2
  • USB-C, złącze słuchawkowe 3,5 mm jack, HDMI micro
  • w zestawie: akumulator NP-BX1, osłona przeciwwiatrowa, adapter osłony przeciwwiatrowej

Po wzięciu do ręki ZV-1M2 nie zauważymy prędko wprowadzonych zmian, ale te kluczowe dotyczące obudowy aparatu szybko wyjdą na wierzch. Gwint dla statywu nie przeszkadza w otwieraniu klapki, za którą umieszczono akumulator i slot na kartę pamięci, a głośnik przeniesiono z dolnej krawędzi na boczną. Punkt dla Sony - praktyka ponad teorię. Zastąpiono złącze micro USB portem USB-C, co ułatwi ładowanie i podłączanie aparatu do komputera, ale nie do końca wykorzystano potencjał nowocześniejszego portu, ponieważ nie może ono służyć np. jako złącze słuchawkowe po zastosowaniu odpowiedniej przejściówki. Szkoda.

Obok USB-C nadal obecne są złącze na mikrofon oraz micro HDMI. Do dyspozycji użytkownika jest również gorąca stopka. Rozmieszczenie pozostałych elementów na obudowie nie uległo zmianie, więc posiadacze starszego modelu szybko zaczną korzystać z nowej wersji, a nowi użytkownicy nie powinni mieć problemu z przyswojeniem zasad działania Sony ZV-1 II. Na minus zaliczę jednak zmianę suwaka zmieniającego tryb aparatu (Photo/Video/S&Q), który wymieniono na przycisk. W efekcie przejście z trybu wideo na foto wymaga dwukrotnego wciśnięcia, zamiast przesunięcia suwaczka.

Tym bardziej, że aparat nareszcie zyskał nowe menu, które oferuje bardziej uporządkowany system ustawień oraz przygotowany do obsługi dotykowej interfejs. To w pewnych chwilach najszybszy i najbardziej intuicyjny sposób obcowania z aparatem, dlatego ten postęp to duży plus, choć - oczywiście - sięgnięto po gotowca m. in. z A7S III.

Bardzo pomocne bywają opcje ustawienia własnych skrótów i działanie wybranych przycisków, podobnie jak i sekcje dedykowane wszystkim kluczowym parametrom i ustawieniom nagrywania. Specyfikacja ekranu nie uległa zmianie - to nadal 3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 640 na 480 pikseli, więc dość standardowy. Jego responsywność stoi jednak na wysokim poziomie i jeśli ktoś zamierza tylko w ten sposób manewrować po menu i konfigurować aparat, to nic nie będzie stało na przeszkodzie.

Mogłoby się wydawać, że Sony było na bardzo dobrym kursie poprawiając ZV-1M2. Niestety, problemy zaczną się tam, gdzie wiele osób zupełnie ich się nie spodziewa. Brak możliwości wymiany optyki oznacza, że jesteśmy skazani na decyzje producenta i pomimo właściwych zamiarów, Sony nie zachwyca.

Wbudowany obiektyw oferuje odpowiednik ogniskowych 18-50 mm przy f/1.8–4, ale: po pierwsze, z powodu cropa przy nagrywaniu w 4K i kolejnego przycięcia kadru przy aktywnej stabilizacji de facto do naszej dyspozycji pozostaje około 24 mm; po drugie, wraz ze wzrostem ogniskowej obiektyw szybko ciemnieje, co dla niektórych osób będzie problematyczne.

Wspomniana wartość 24 mm jest jednak poprawą względem poprzednika, gdyż zyskujemy szerszy kąt, a to przy nagrywaniu siebie z ręki czy na statywie bywa kluczowe, by zarejestrować wszystko, co chcemy. Zaskakujaco, aparat całkowicie pozbawiono optycznej stabilizacji obrazu i usunięto wszystkie tryby slow motion. Z jakością tych nagrań bywało w ZV-1 różnie, ale ich absencja w aparacie dedykowanym wideo jest wręcz przedziwna. Nie odbyło się to na delikatnym pogorszeniu stabilizacji podczas nagrywania, ponieważ cyfrowy efekt nie dorównuje temu, co oferował ZV-1 sprzed trzech lat. Aktywna stabilizacja radzi sobie, mimo wszystko, nadspodziewanie dobrze, więc nie powinno to być dużym problemem, choć zawsze mogłoby (powinno) być lepiej szczególnie przy drugiej generacji produktu.

ZV-1M2 posiada znaną 1-calową matrycę CMOS BSI Exmor RS 20,1 Mpix. Aparat nagrywa maksymalnie w 4K przy 30 kl/s i w 1080p do 120 kl/s. Tu też dysponujemy wykrywaniem twarzy, trybem prezentacji produktu i rozmywaniem tła na życzenie za pomocą jednego przycisku. Pod względem ostrości i jakości obrazka, ZV-1M2 wypada dobrze lub bardzo dobrze, szczególnie w dobrze oświetlonych warunkach. Aparat w większości sytuacji świetnie radzi sobie z automatycznym ostrzeniem czy wykrywaniem obiektu, który chcemy zaprezentować. Rozmywanie tła bywa przydatne i prawie zawsze wypada naprawdę dobrze - pozwala skupić uwagę widza na produkcie lub na naszej twarzy.

Druga generacja ZV-1 wnosi także nowości w postaci trybu CineVlog czy twórczych wyglądów. Obydwie funkcje umożliwiają w błyskawiczny sposób uzyskać konkretny styl i format obrazu, np. o pożądanej kolorystyce czy proporcjach boków (2.39:1). Osobiście sięgnąłbym po nie tylko w sytuacji braku możliwości i czasu na poważniejszą obróbkę przed publikacją wideo w terenie, gdyż na co dzień pozostawiłbym zastosowanie takich zmian dopiero przy montażu. Dlaczego? Ponieważ zarejestrowane klipy z użyciem filtrów czy trybu kinowego to jedyne pliki, jakimi będziemy dysponować i później na większym ekranie może nam się po prostu nie spodobać to, jak wyglądają efekty końcowe.

Podczas nagrywania możemy skorzystać z dość podstawowych dodatków, jak zarys ostrych krawędzi (focus peaking), zebra czy histogram, a dźwięk rejestruje 3-kapsułowy mikrofon umiejscowiony na szczycie obudowy. Nowością są ustawienia pozwalające ukierunkować działanie mikrofonu i choć byłem mile zaskoczony jakością dźwięku nagranego przez aparat, to w żadnych okolicznościach nie zrezygnowałbym z dodatkowego akcesorium (jak np. Joby Wavo widoczny na zdjęciach).

ZV-1 II jest w stanie nagrywać wideo w 4K maksymalnie do około 45 minut, co jest wynikiem dość przeciętnym, ale nie zaskakującym biorąc pod uwagę rozmiar aparatu i akumulatora.  Poprawka względem ZV-1 jest minimalna (kilka minut), więc tutaj o wiele ważniejszą cechą nowego modelu będzie możliwość błyskawicznej wymiany akumulatora bez potrzeby odkręcania statywu. Jeśli na karcie pamięci miałoby Wam zabraknąć miejsca, ale pragniecie pozostać przy rozdzielczości 4K, to aparat - tak jak wcześniej - pozwala przykręcić kurek z bitrate'em w klipach ze 100 do 60 Mb/s.  ZV-1M2 nadal nagrywa w H.264 kodek XAVC S z 4:2:0 w 8 bitach, więc dla bardziej wymagających użytkowników - oczekujących 10 bitów - brak większych możliwości będzie sporą wadą.

Dla posiadaczy ZV-1 nowy model nie jest niczym atrakcyjnym, chyba że nie możecie znieść węższego kadru względem ZV-1M2. Zakup nowego aparatu to jednak wydatek sięgający kwoty 5000 zł(!!!), podczas gdy cena startowa ZV-1 wynosiła około 3500 zł. Jeśli przymierzaliście się do zakupu jednego z modeli ZV-1 (I, II, F), to sytuacja nie jest zbyt ciekawa, ale chyba najlepszym wyjściem będzie wybór trzyletniego modelu. To pokazuje, że kilka poprawek i kilka kroków wstecz przy podniesieniu ceny nie może być pozytywnie odebrane przez klientów. Za taką kwotę chyba lepiej zwrócić się ku bardziej zaawansowanemu, choć nie bez wad, ale z wymienną optyką ZV-E10, jeśli chcielibyście zatrzymać część funkcjonalności aparatów Sony.

Sony ZV-1 II
plusy
  • Jakość obrazu, szybki autofocus
  • Dodatkowe tryby i style przyspieszające i ułatwiające vlogowanie
  • Nowe menu i dotykowy interfejs
  • Całkiem skuteczna stabilizacja cyfrowa
  • Obsługa zewn. mikrofonu, gorąca stopka
  • Złącze USB-C - wygodniejsze ładowanie i podłączanie do PC (np. jako web-kamerka)
  • Poręczny, rozkładany ekran
  • Wbudowany i w miarę skuteczny filtr ND
  • Współpraca z aplikacją mobilną - transfer plików, zdalne sterowanie, transmisje live
  • Personalizacja działania przycisków i szybkie akcje
minusy
  • Wysoka cena
  • Maksymalny klatkaż przy 4K to 30 kl/s
  • Obecność cropa przy 4K
  • Brak trybu 10-bit 4:2:2
  • Brak złącza słuchawkowego
  • Niewystarczający czas pracy na jednym ładowaniu

Urządzenie do recenzji udostępnił producent.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu