Recenzja

Kangurek Kao jako planszówka to był świetny pomysł

Kamil Pieczonka
Kangurek Kao jako planszówka to był świetny pomysł
Reklama

Starsi czytelnicy kojarzą pewnie starą platformówkę na PC - Kangurek Kao, która całkiem sporą karierę zrobiła dwie dekady temu. Jej wznowienie z zeszłego roku nie wyszło za dobrze, ale właściciel praw do gry postanowił stworzyć jeszcze planszówkę i nie wyprzedzając faktów, tym razem trafił w dziesiątkę.

Kangurek Kao w wersji analogowej

Skłamałbym jeśli bym napisał, że jestem miłośnikiem planszówek. Zdarza mi się jednak czasami do nich usiąść ze swoimi dziećmi, które mają kilka ulubionych gier. Kangurka Kao kojarzyłem tylko jak przez mgłę, nie mam żadnego sentymentu do tego tytułu, a recenzja zeszłorocznego wznowienia tej gry jakoś nie napawała mnie optymizmem. Jednak gdy pojawiła się propozycja sprawdzenia planszówki o tym samym tytule, która doskonale wpisuje się w wiek moich dzieci, to postanowiłem spróbować. I muszę przyznać, że to była bardzo dobra decyzja, bo gra okazała się ciekawa, a dzięki swojej dynamice, każda rozgrywka jest inna.

Reklama

Nie wyprzedzajmy jednak faktów. Zacznijmy od tego jak zrealizowana jest sama gra, bo oczekiwania mogą być całkiem spore biorąc pod uwagę, że cena oscyluje w granicach 110 złotych. W zamian za to dostajemy jednak świetnie wydaną grę, która powinna posłużyć przez długie lata. Liczba elementów w zestawie jest całkiem spora. Mamy aż 37 kafelków terenu oraz 4 planszetki dla graczy, które stanowią rdzeń gry i wykonane są z bardzo grubego i wytrzymałego kartonu. Najpierw trzeba je uwolnić z ramek, ale wszystko jest świetnie wycięte i nie nastręcza żadnych trudności. Do tego mamy 110 kart wyzwań/przeciwników/zdobyczy, 4 drewniane pionki w kształcie kangurka, 20 drewnianych żetonów, 36 kartonowych żetonów monet oraz 9 drewnianych diamentów. To wszystko składa się na całą grę, której zasady wcale nie są takie skomplikowane jakby na to wyglądało.

Do jakości wykonania wszystkich elementów zestawu nie można mieć zastrzeżeń, wydawca gry postarał się aby całość była ciekawa kolorystycznie i przyciągnęła uwagę nawet sześciolatków, dla których perspektywa pokonywania "potworów" jest w tym wieku chyba najważniejsza ;-). Plansze i karty są kolorowe, ale liczba informacji na nich umieszczona nie przytłacza, a na dobrą sprawę znając zasady gdy nie trzeba nawet umiejętności czytania, więc w grę można zagrać z młodszymi dziećmi. Przydaje się za to umiejętność liczenia, ale o tym za chwilę.

Jak przenieść platformówkę na grunt planszówki?

Grafiki zastosowane w planszówce są wam pewnie doskonale znane z gry komputerowej, ale same one nie wystarczą aby przenieść grywalność z ekranu na papier. W tym największy udział mają planszetki gracza, jest ich 4 i każda ma te same atrybuty, ale można mieć ich więcej lub mniej, dokładnie jak w grze komputerowej. Każdy gracz wybiera sobie swoją planszę, a na początek ma po 2 punkty umiejętności w każdym aspekcie, a także 2 punkty  "życia". To właśnie na tej podstawie będziemy mogli może nie tyle rozwijać swoją postać, co zdobywać punkty w grze za pokonywanie kolejnych wrogów, które ostatecznie zdecydują o tym, kto wygra rozgrywkę.

Nie chciałbym tutaj opisywać samych zasad gry, bo to świetnie robi instrukcja, a tłumaczenie ich na sucho nie ma większego sensu. Możecie mi jednak uwierzyć, że ich opanowanie to kwestia 5 minut, a po jednej rozegranej partii wszyscy będą już ekspertami i gra stanie się bardziej płynna. Po takim przetarciu każdy będzie już wiedział na czym polega granie w Kangurka Kao. Rozgrywka z grubsza polega na pokonywaniu kolejnych przeciwników i przechodzeniu na nowe pola/krainy, gdzie mamy jeszcze więcej potworów do pokonania. W dodatku nigdy nie wiemy czy jakiś inny gracz nie zechce rzucić nam wyzwania i w rezultacie sprawić, że stracimy punkty życia i będziemy musieli wrócić na pole startowe.

To co najbardziej podoba mi się w tej grze to fakt, że każda rozgrywka jest inna. Nie mamy jednej planszy, za każdym razem tworzymy ją sobie na nowo dokładając kolejne kafelki, które tworzą unikalny element rozgrywki i dają nam mnóstwo możliwości wyboru. I nie jest to wcale takie skomplikowane jakby się mogło wydawać. Moja 10-letnia córka była zachwycona samą rozgrywką i oceniła Kangurka Kao na 10/10, co chyba samo w sobie jest świetną rekomendacją. Mogę też dodać, że nie skończyliśmy na jednej partii :-). W zasadzie chyba najbardziej kontrowersyjny jest element rzucania wyzwań, dzieciom może się być z trudno z tym pogodzić, ale jak mają doświadczenie chociażby z grą karcianą Uno, to myślę, że nie powinno to wzbudzać większych negatywnych emocji.

Rozgrywka kończy się gdy zbierzemy z planszy w sumie 7 diamentów, ale zasady można sobie zmieniać i całość nieco wydłużyć, bo diamentów mamy 9 i tyle samo znajduje się ich na kaflach, które losujemy i dokładamy tworząc plansze. To w gruncie rzeczy jedna z zalet samej gry, zasady można nieco zmodyfikować i tym sposobem regulować zarówno długość rozgrywki jak i poziom jej trudności. Dzięki temu zarówno młodsze dzieci, nawet 5-latki, powinny dobrze się bawić.

Kangurek Kao w formie planszówki to strzał w dziesiątkę

Muszę przyznać, że Kangurek Kao w formie planszówki pozytywnie mnie zaskoczył. Ciężko było mi się zebrać aby zagrać, tym bardziej, że dzieciom w wieku 10 lat nazwa "Kangurek Kao" nic nie mówi i nie mają do niej żadnego sentymentu. Kiedy jednak udało już się usiąść do pierwszej partii to czas zaczął lecieć niepostrzeżenie, a my świetnie się bawiliśmy. I to chyba w takich grach jest najważniejsze. Skoro tytuł broni się swoją grywalnością, ciekawą rozgrywką oraz pięknym wykonaniem, to tak naprawdę nawiązanie do starej platformówki jest tylko dodatkiem, który może przykuć najwyżej uwagę rodziców. Dla młodszego pokolenia liczy się tylko dobra zabawa, a tej nam podczas rozgrywki nie brakowało.

Reklama
Kangurek Kao - planszówka
plusy
  • Wysoka jakość wykonania
  • Duża regrywalność
  • Łatwe zasady gry
  • Możliwość modyfikowania zasad
minusy
  • Dosyć wysoka cena

Gra została dostarczona do testów przed wydawcę, firmę Cenega.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama