Japończycy coraz częściej tworzą remastery i remake'i. Niektóre z klasycznych produkcji rzeczywiście zasługują na odświeżenie, lecz Sony skupia się na ponownym wydawaniu stosunkowo młodych tytułów.

Pierwsze gry wideo zaczęły pojawiać się jeszcze w latach 70. XX wieku. Oznacza to, że cała branża ma już ponad 50 lat. Początkowo gry były niezbyt skomplikowane, lecz wraz z rozwojem technologii, twórcy mogli pozwolić się na większą złożoność. Wielu graczy zaraziło się pasją do gier wideo jeszcze w dzieciństwie, co oznacza, że doskonale znają gry sprzed dwóch, czy trzech dekad. Jednak powrót do klasyków sprzed lat często jest utrudniony. Starsze gry rzadko są dostosowane do dzisiejszych standardów i czasem trzeba pokombinować, by w ogóle odpalić jakiś tytuł. Ponadto bywa tak, że zostają one wycofane z dystrybucji.
Nawet jeżeli możemy włączyć starą grę to i tak jest duża szansa, że się od niej odbijemy ze względu na przestarzałe mechaniki. Takie gry właśnie warto odświeżać i dostosowywać do dzisiejszych czasach. Tymczasem Sony zajmuje się tworzeniem remasterów zaledwie kilkuletnich gier.
Dwa lata i remaster. Genialny plan wydawniczy Sony
W świecie gier wideo remastery i remake'i stały się powszechnym zjawiskiem. Odświeżanie klasycznych tytułów pozwala nowym pokoleniom graczy doświadczyć kultowych produkcji w lepszej jakości, a wydawcom – czerpać dodatkowe zyski z uznanych marek. Ponadto taka inwestycja obarczona jest mniejszym ryzykiem. Przecież twórcy stawiają na pomysł, który już kiedyś się sprawdził. Jednak ostatnie działania Sony budzą kontrowersje wśród społeczności graczy. Premiera The Last of Us Part II Remastered na PC, zaplanowana na 3 kwietnia 2025 roku, skłania do refleksji: czy odświeżanie stosunkowo młodych gier jest rzeczywiście potrzebne?
The Last of Us Part II zadebiutowało na PlayStation 4 w 2020 roku. Gra podzieliła graczy i krytyków. Dla jednych było to arcydzieło, a dla innych regres w stosunku do pierwszej części. W 2024 roku pojawiła się wersja remastered na PlayStation 5, a teraz nadchodzi edycja na PC. Choć przeniesienie gry na nową platformę może być uzasadnione chęcią dotarcia do szerszego grona odbiorców, można się zastanowić, czy remaster tak młodej produkcji jest potrzebny. Gra wciąż prezentuje wysoki poziom graficzny i mechaniczny, a jej odświeżenie może wydawać się zbędne.
The Last of Us Part II nie jest jedynym przykładem polityki Sony polegającej na remasterowaniu stosunkowo nowych tytułów. Podobnie postąpiono z grą Spider-Man, która doczekała się remastera na PlayStation 5 niedługo po premierze oryginału. Również pierwsza część The Last of Us została odświeżona, mimo że oryginał wciąż prezentował wysoki poziom. Takie działania rodzą pytania o motywacje stojące za decyzjami Sony. Czy chodzi wyłącznie o zysk, czy może o rzeczywistą chęć poprawy doświadczeń graczy?
Z jednej strony, remastery pozwalają nowym graczom zapoznać się z uznanymi tytułami w lepszej jakości. Z drugiej jednak, zbyt częste odświeżanie gier może prowadzić do poczucia, że wydawcy skupiają się bardziej na maksymalizacji zysków niż na dostarczaniu nowych, oryginalnych produkcji. Gracze oczekują innowacji i świeżych doświadczeń, a nie kolejnych wersji tych samych gier z drobnymi usprawnieniami.
Nie jest to też jedyna wątpliwa praktyka Sony. Japoński gigant podjął decyzję o wymogu posiadania konta PSN dla graczy PC chcących zagrać w The Last of Us Part II Remastered. Podobne kontrowersje pojawiły się wcześniej przy innych tytułach, takich jak Helldivers 2, gdzie Sony ostatecznie wycofało się z tego wymogu po fali krytyki.
Grafika: depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu