Przez wiele lat pracy każdy potrafi wypracować własne schematy działań i nawyki, ale czasami warto je zmienić. Taki krok, jak na przykład nowe akcesorium, może sporo zmienić.
Nie używam latopa bez tych dwóch akcesoriów
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Należę do grona osób pracujących z domu i uwielbiam swoje stanowisko, ale nawet najlepiej zorganizowana przestrzeń przestaje działać na naszą korzyść w niektórych przypadkach. Czasem po prostu trzeba nawet zmienić otoczenie, a w innych sytuacjach to okoliczności zmuszają nas do próby jak najlepszego przygotowania się do pracy w ruchu. Zdarzało mi się to już wielokrotnie, wręcz przywykłem do potrzeby zatrzymania się, na przykład, w kawiarni i poświęcenia kilku godzin na pracę, zanim ruszyłem dalej. Kiedyś z taką praktyką kojarzyły się coraz bardziej mobilne laptopy, ale teraz nawet w obcym otoczeniu można o wiele lepiej zorganizować sobie miejsce do pracy.
Ten dock zawsze ze mną podróżuje
Oprócz dodatkowych ekranów, których rolę przejmują już tablety, o wiele przydatniejsze będzie dla mnie rozbudowanie zasobu portów i złącz w laptopie, delikatne podniesienie go, by wygodniej mi się pisało oraz maksymalne skracanie i upraszczanie niektórych czynności. To dlatego od pewnego czasu razem z laptopem zawsze do plecaka wkładam stacje dokującą i nieduży kontroler (nie mylić z padem do gier). Pierwsze ze wspomnianych akcesoriów to podkładka Belkina, która posiada pojedynczy przewód USB-C, ale na jej tylnym panelu doliczycie się aż 11 portów. Tak, to jedno z tych popularnych akcesoriów 11 w 1, bo jeden kabel USB-C wpięty do laptopa (ale nie tylko), otwiera możliwości podłączenia wielu innych urządzeń.
Znajdziemy tu pojedyncze złącze USB 2.0, które doskonale sprawdzi się do podłączenia urządzeń peryferyjnych o mniejszej przepustowości, oraz dwa porty USB 3.0, gwarantujące szybki transfer danych między urządzeniami. Oprócz tego, akcesorium wyposażono w złącza wideo: VGA, HDMI oraz DisplayPort, co pozwala na podłączenie zewnętrznych monitorów i projektorów. Port RJ-45 (LAN) zapewnia stabilne połączenie z siecią przewodową, a wejście/wyjście audio umożliwia podłączenie słuchawek lub głośników. Dla fotografów i osób pracujących z multimediami przewidziano czytnik kart pamięci SD oraz czytnik kart pamięci microSD - to dla mnie niezwykle ważne. A na koniec wisienka na torcie: znalazł się tu też port USB typu C z funkcją Power Delivery, umożliwiający zarówno szybkie ładowanie, jak i przesyłanie danych, więc możemy tutaj podłączyć chociażby pojedynczy przewód od monitora i jednocześnie zyskać dodatkowy ekran oraz ładować komputer, nie zużywając dodatkowego złącza w laptopie.
Cała konstrukcja jest delikatnie pochylona, więc stojący na niej laptop jest odrobinę nachylony ku mnie, a gumowany element zapobiega zsuwaniu się komputera. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w tym miejscu położyć też dowolny tablet ze złączem USB-C i do niego także podłączać niezbędne akcesoria, na przykład rysując, pracując ze zdjęciami czy wideo. Z tego powodu dock podróżuje zawsze ze mną i choć trochę waży (aluminiowa obudowa i masa 350 g), to w zamian mamy cały komplet portów i złącz. Czy przewód mógłby być trochę dłuższy? Raczej nie, ponieważ wtedy mógłby po prostu przeszkadzać, a tak nie ma potrzeby go zawijania.
Jeden przycisk, dziesiątki możliwości
Drugim z akcesoriów, które trafiają automatycznie do plecaka jest StreamDeck Mini. To skromniejsza wersja większych modeli, więc posiada tylko 6 programowalnych przycisków. O samych StreamDeckach od Elgato pisaliśmy wielokrotnie i zapewne wiecie, do czego służą, ale jeśli nie, to w skrócie napiszę, że oferują one gigantyczną elastyczność i swobodę w dostosowywaniu ról dla przycisków - mogą zrobić prawie wszystko, a mnogość funkcji wzrasta, gdy będziemy przełączać się pomiędzy kolejnymi ekranami ze skrótami.
Ja mam kilka swoich ulubionych do zrzutów ekranu, uruchamiania aplikacji, wywoływania funkcji i wklejania potrzebnego tekstu. To znacząco przyspiesza pracę w terenie, bo wiele zadań ogranicza się do pojedynczego wciśnięcia przycisku, zaś sam StreamDeck Mini jest na tyle lekki i stabilny, że nigdy nie przydarzyło mi się go przepchnąć lub wywrócić podczas korzystania. Spełnionym marzeniem byłby model z wbudowaną baterią działający przez Bleutooth (z opcją ładowania przez klasyczne USB, tak jak podłącza się opisywany model), ale bałbym się zapytać o cenę takiego cudeńka.
Dla StreamDecka Mini kupiłem nawet "dedykowane" etui (w cudzysłowie, ponieważ jest to losowe etui ze sklepu, które okazało się być o idealnych wymiarach do przenoszenia akcesorium), więc tym chętniej zabieram go ze sobą, gdy wiem, że przez kilka godzin lub kilka dni będę w podróży i będę musiał pracować zdalnie. W plecaku nie odczuwam znacząco wagi obydwu dodatków, a najważniejsze jest to, jakie możliwości oferują, bo nie obawiam się żadnych nieprzewidzianych komplikacji z projektami, gdy moje mobilne biuro to wersja mini domowego stanowiska.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu