Sony

26:1. Tak Apple nokautuje Sony, któremu plączą się nogi

Albert Lewandowski
26:1. Tak Apple nokautuje Sony, któremu plączą się nogi
39

Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. To porzekadło można odnieść do wielu branż, włącznie z elektroniczną, w której to niektóre firmy zdają się mieć wygórowane wyobrażenia na swój temat. Do tego dochodzą problemy natury finansowej. Tu dobrym przykładem może być Sony, starające się zaistnieć wśród firm od smartfonów, ale ich wysiłki przynoszą coraz słabsze rezultaty.

Coraz słabszy błysk legendy

Sony to prawdziwy potentat. Już w poprzednim wieku Japończycy zaakcentowali swoją obecność w wielu segmentach i dla wielu stali się synonimem wysokiej jakości oraz nowoczesnych rozwiązań. Wtedy była to marka sama w sobie. Na dobrą sprawę dalej tak jest, aczkolwiek nie w przypadku samych urządzeń mobilnych, które to zawsze wychodziły im gorzej.

Moim zdaniem kluczowym produktem dla nich pozostaje konsola PlayStation. W tej generacji sprzętów wygrywa ona z Xboxem przede wszystkim liczbą ekskluzywnych tytułów i widać, że firma wiedziała, czego oczekują gracze i nie stawiała na zbędne dodatki pokroju Kinecta, który to finalnie musiał zniknąć. Mam jednak nadzieję, że jeszcze powróci w udoskonalonej formie.

Również jeżeli chodzi o urządzenia audio czy telewizory Sony radzi sobie bardzo dobrze. Po prostu rozumieją rynek i pod tym kątem dostosowują swoje produkty, a silna marka pozwala to wszystko jeszcze bardziej wzmocnić. Tym bardziej dziwi mnie strategia producenta w temacie telefonów komórkowych. Najnowsza historia ich smartfonów zaczyna się od mariażu z Ericssonem, a potem zrezygnowaniem z dodatkowego członu w nazwie oraz rozpoczęcie wyjątkowo barwnego okresu. Przez ostatnie pięć lat, od debiutu Sony Xperia Z, nie zdołali jednak spełnić swoich wielkich planów.

Rozbieżność między planami Sony, a możliwościami

Niektórzy mówią, że chcieć to móc. O ile w niektórych przypadkach da się to wykorzystać do własnej motywacji, o tyle w biznesie wymaga to uzupełnienia wieloma składowymi. Sony chciało zaistnieć. Pragnęli wejść na piedestał, dorównać Apple i pokazać swój potencjał. Tu jednak na planach się skończyło. W drugim kwartale 2018 roku sprzedali łącznie 2 miliony telefonów. To spadek o 1,4 miliona sztuk względem porównywalnego okresu z 2017, kiedy to łącznie do rąk klientów trafiło 13,5 miliona. Teraz prognozuje się wynik na poziomie 9 przez całe dwanaście miesięcy. Dla porównania Apple przez samo Q2 2018 dostarczyło 52,2 miliona, a jesteśmy tu przed premierą nowości.

Sam zastanawiam się, co zawodzi w ich projektach, skoro mają tak bogate doświadczenie oraz ogromne zaplecze techniczne. Jeżeli chodzi o same smartfony, to powody można wskazać bez większych problemów. Po pierwsze wprowadzanie flagowców co pół roku było bezsensowne, po drugie brak znaczących zmian, po trzecie słabszy marketing w przypadku nowszych modeli oraz odstawanie od konkurencji. Ich oferta miała swoje plusy, ale dodając do tego brak sensownych tańszych smartfonów, otrzymujemy wizję Sony pozbawionego trzeźwego spojrzenia na rynek. Tu liczy się coś innego niż wyjątkowość oraz mało widoczne ewolucje.

Sony, o co poszło?

Tak duże spadki sprzedaży w obliczu nowej rodziny smartfonów zapewne spowodują, że firma wkrótce wycofa się z tego segmentu. Spółka radzi sobie znakomicie, więc utrzymywanie działu mobile mija się z celem, szczególnie jeżeli nie generuje zysków oraz pozytywnych opinii. Jakimś cudem tak legendarny gigant nie poradził sobie w tym dynamicznym środowisku. Jedyną genialną funkcją ich autorstwa pozostaje Remote Play, o którym więcej dowiecie się z tekstu Pawła.

źródło: The Verge, Statista

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu