Smartfony w ostatnich latach poważnie urosły - to żadna nowość. Coś, co wielu osobom wydawało się kiedyś fanaberią, teraz jest standardem. Transformac...
Smartfony w ostatnich latach poważnie urosły - to żadna nowość. Coś, co wielu osobom wydawało się kiedyś fanaberią, teraz jest standardem. Transformacja segmentu inteligentnych telefonów ma wpływ na inne części rynku - wystarczy wspomnieć tabletowe poletko. Na znaczeniu tracą tam mniejsze urządzenia, duże mogą urosnąć. Wieści na ten temat dotyczą m.in. Sony.
Pamiętam, że rok temu w branży zastanawiano się, czy Apple wprowadzi na rynek duży tablet. Właściwie miały to zrobić dwie firmy: Apple i Samsung. Ostatecznie stanęło na tym, że Koreańczycy poszerzyli swoją ofertę o model Galaxy Note Pro 12.2, a gigant z Cupertino nie odpowiedział na to wydarzenie (oni nigdy nie odpowiadają na rynkowe wydarzenia - czasem można odnieść wrażenie, że konkurencja funkcjonuje dla nich w innym świecie). Mamy zatem duży tablet od Samsunga i... koniec? Nie, jest jeszcze Surface Pro 3 od Microsoftu. Ten produkt chyba też można pozycjonować jako tablet, chociaż w tym przypadku pojawiają się już pewne wątpliwości.
Czy ten segment rynku może rosnąć, przyciągać nowych klientów i producentów? Plotki głoszą, że tak. Przynajmniej, gdy mowa o producentach - za kilka miesięcy sprzęt tego typu zaprezentuje podobno Sony. Pogłoski pochodząc od azjatyckich dostawców komponentów. Na co mogą liczyć klienci? Standard, czyli bardzo dobre podzespoły, obsługa rysika, jak to w przypadku sprzętu Sony bywa odporność (względna) na pył i wodę. A do tego pewnie wysoka cena i platforma... No właśnie, tu pojawia się zagwozdka: trudno stwierdzić, na jaki system postawi japońska korporacja. Wspomniane modele konkurencji współpracują z Androidem i z Windowsem, stanowią dowód na to, że można w tym przypadku zastosować oba systemy. Pytanie, co się bardziej opłaca?
Microsoft w swoim ostatnim raporcie kwartalnym przekonywał, że sprzedaż tabletów Surface prezentuje się coraz lepiej. Jeżeli faktycznie tak jest i sprzęt cieszy się coraz większym popytem, to wypada przyjąć, że urządzenie (a szerzej linia Surface) w końcu zainteresowało sobą klientów biznesowych. Wydaje się bowiem mało prawdopodobne, że produkt masowo kupują zwykli użytkownicy - jest po prostu zbyt drogi, by ich do siebie przyciągnąć. Segment biznesowy stać na takie wydatki, a sam sprzęt może się tu okazać przydatny. Największym atutem nie jest jednak specyfikacja produktu, ale platforma Windows i cały ekosystem Microsoftu. Ten kusi klientów korporacyjnych bardziej, niż oferta Google.
Jeżeli Sony postanowi poszukać pieniędzy na rynku biznesowym i zdecyduje się na Windowsa, to będzie musiało znaleźć sposób na to, by uczynić swój sprzęt bardziej atrakcyjnym od propozycji Microsoftu. Na dobrą sprawę mogą to osiągnąć tylko na jednej płaszczyźnie, bo trudno sobie wyobrazić, że na arenie systemu i optymalizacji przebiją korporację z Redmond, która przecież tworzy oprogramowanie i może zapewnić klientom przeróżne bonusy. Wszystko sprowadza się zatem do ceny - jeśli Japończycy chcą dostarczyć na rynek duży tablet, który miałby się cieszyć zainteresowaniem klientów, to musi być atrakcyjny cenowo. Czy z tego znana jest oferta japońskiego producenta? Raczej nie.
Sony może oczywiście pójść w stronę Androida i stworzyć konkurenta dla urządzenia Samsunga, ale tutaj pojawia się ten sam problem: musi być atrakcyjnie cenowo, bo klienci wybiorą sprzęt koreańskiego producenta. Owych klientów nie będzie też tak wielu - grono osób zainteresowanych produktami tego typu nie jest bardzo rozbudowane, spory wpływ mają na to finanse. Staje się jasne, że Sony wchodząc na ten rynek (jeśli do tego dojdzie) zawiesza sobie wysoko poprzeczkę. To mały i już na wstępie ciężki sektor. O ile Microsoft i Samsunga stać na takie eksperymenty i ewentualne niepowodzenie nie będzie dla nich wielkim ciosem, o tyle Sony nadal jest w trudnej sytuacji.
Źródło grafiki: Sony
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu