Czy premiera tego sprzętu to wyjście ze strefy komfortu przez Sonosa? Z jednej strony tak, bo to ich pierwsze słuchawki, ale sprzęt audio opracowują od lat, więc Sonos Ace powinny być idealne, prawda?
Pierwszy rzut oka na Sonos Ace wystarczy, by w głowie od razu pojawiły się skojarzenia do innych produktów na rynku. Słuchawki Sonosa przywodzą na myśl Sony M5 i AirPods Max od Apple, ale trudno mówić o tym podobieństwie jako o wadzie, bo ogromna liczba użytkowników kocha wspomniane modele, a w dodatku trudno oczekiwać po którymkolwiek z producentów, by wynalazł równie dobry, sprawdzony i wygodny design, ale całkowicie inny od pozostałych.
Sonos Ace - recenzja słuchawek z ANC
Amerykańska firma, dla której to słuchawki to pierwszy produkt spoza kategorii głośników, latami przygotowywała się do tej premiery i widać to na każdym kroku. Sonos Ace są niezwykle wygodne, a jednocześnie naprawdę ładne. Minimalistyczny wygląd podkreślają nie tylko delikatne kształty, ale także takie szczegóły jak ledwo widoczne logo firmy, które znalazło się tylko na jednej ze stron. Materiały, z jakich wykonano Sonos Ace, nie różnią się znacząco od rozwiązań konkurencji: odrobina aluminium, plastik i sztuczna skóra sprawiają, że słuchawki są lekkie, można je dobrze dopasować do głowy (obecna jest naturalnie możliwość regulacji), więc powinny być na tyle uniwersalne, że każdy będzie mógł z nich korzystać.
Istotne detale w Sonos Ace
Uwagę zwraca na siebie nie tylko wspomniane logo, ale także wpnętrze jednego z nauszników, które posiada inny kolor. W parze ze znaczkiem Sonosa, zawsze możemy szybko zorientować się, która ze stron to prawa lub lewa, więc od razu założymy je poprawnie na głowę. Niestety, słuchawki nie są odporne na wilgoć czy pył - nie posiadają żadnego z certyfikatów IP - a producent wspomniał jedynie, że testował je podczas aktywności, gdzie pot nie stanowił problemu.
Sonos nie zdecydował się na sterowanie za pomocą gestów dotykowych i będąc zupełnie szczerym ulżyło mi, gdy się o tym dowiedziałem. Zamiast tego umieścił na obydwu nausznikach różne przyciski i przełączniki, by wszystkie najczęstsze czynności można było wykonywać wchodząc w interakcję w sposób fizyczny. W centralnej dolnej części lewego nausznika znalazł się port USB-C, a obok niego skromny, podłużny przycisk i nieduża dioda. Ta ostatnia informuje nas o stanie pracy słuchawek, zaś przycisk pozwala na ich włączanie i wyłączanie, a także aktywowanie trybu parowania. Nic odkrywczego, pomysł sprawdza się tak samo udanie, jak we wszystkich innych słuchawkach.
Sterowanie w słuchawkach Sonos Ace
Na prawym nauszniku natomiast umiejscowiono okrągły przycisk i przełącznik, który można także wcisnąć jak zwykły przycisk. Pierwszy z nich odpowiada za aktywację trybu redukcji hałasu (pojedyncze wciśnięcie) i aktywuje asystenta głosowego (przytrzymanie). Przełącznik umożliwia na sterowanie odtwarzaniem - wciskamy, by pauzować i wznawiać, podwójne i potrójne wciśnięcie to przełączanie utworów, a przesunięcie w górę lub w dół odpowiednio zwiększa i zmniejsza stopień głośności.
Byłem bardzo ciekaw, jak takie rozwiązanie sprawdzi się w praktyce w dłuższej perspektywie i po nabraniu przyzwyczajenia, by palec umieszczać od razu tam gdzie trzeba, pokochałem ten przełącznik. Daje on dużo kontroli i delikatne lub mocne podbicie/obniżenie głośności jest wygodniejsze i szybsze, aniżeli w wielu konkurencyjnych modelach oferujących gesty dotykowe lub pokrętła. To w sporym stopniu kwestia indywidualna, a także wynikająca z nawyków, ale wydaje mi się, że Sonos wpadł na najlepszy możliwy pomysł, który nie wymaga większej precyzji (pokrętło) i działa niezależnie od okoliczności (pogoda, temperatura, rękawiczki na dłoniach etc.).
Sonos Ace to słuchawki Bluetooth - czego zabrakło?
Sonos Ace to przede wszystkim słuchawki Bluetooth, dlatego parowanie ich ze smartfonem, tabletem, komputerem i innymi urządzeniami odbywa się w tradycyjny sposób. Słuchawki obsługują Bluetooth 5.4 i kodeki aptX Lossless oraz Apple AAC, a transmisja bezstratna odbywa się także za pomocą przewodu. Zabrakło więc np. LDAC, który działa ze sporą liczbą smartfonów z Androidem, dzięki czemu przesył danych po Bluetooth sięga nawet 990 kbps, a to zapewnia lepszą jakość dźwięku. W zestawie ze słuchawkami dostajemy bowiem przewód USB-C - USB-C do ładowania, a także 3,5 mm jack - USB-C, dzięki któremu podłączymy słuchawki do ulubionych sprzętów z wyjściem słuchawkowym.
Ustawienia słuchawek zmieniamy natomiast w aplikacji Sonosa, gdzie Ace dołączają do ewentualnych pozostałych elementów ekosystemu. W apce sprawdzimy dokładny poziom naładowania baterii, stan połączenia, sterujemy kontrolą szumów i equalizerem, włączamy śledzenie głowy i konfigurujemy system kina domowego. Można też aktywować działanie słuchawek z dwoma urządzeniami Bluetooth i zrezygnować z opcji wykrywania noszenia. Słuchawki mogą nawet odebrać przychodzące połączenie, jeśli je założymy na głowę. Wszystko przejrzyste, proste i okraszone dodatkowymi informacjami dla mniej zaawansowanych technicznie osób.
Jak brzmią słuchawk Sonos Ace?
Słuchawki Sonosa sprawdziłem na wielu różnych, w tym skrajnych gatunkach muzyki. Nie zabrakło mocniejszego rocka, alternatywy, rapu, muzyki filmowej i klasycznej, a także trochę popu i uwielbiane przez wielu lo-fi. Sonos Ace zdecydowanie najlepiej brzmiały przy właśnie muzyce filmowej i klasycznej, których głębię i skomplikowanie oddają po prostu znakomicie - niskie, wysokie i średnie tony są odpowiednio wyważone (delikatne korekty w EQ też pomagają).
Przy rocku i rapie byłem zmuszony delikatnie wyciągnąć wysokie tony, by dźwięk nabrał szczegółowości, natomiast nie odbyło się to kosztem ogólnego brzmienia czy utraty mocy basów. Sonos Ace są naprawdę elastyczne pod tym względem, więc jeżeli domyślne zestrojenie Wam nie będzie odpowiadać, to equalizer powinien być pierwszym miejscem, które odwiedzicie w aplikacji, bo naprawdę warto.
Spatial Audio, czyli magia czujników
Sonos Ace wspierają Dolby Atmos oraz Spatial Audio z wykrywaniem ruchów głowy użytkownika, ale ta funkcja sprawdzi się przede wszystkim w trakcie oglądania filmów i grania. Wtedy pochodzące z frontu dźwięki nie zmieniają kierunku - tak jakbyśmy byli w kinie lub na koncercie, gdzie scena nie zmienia położenia. Ruchy głową sprawiają, że centralne brzmienie przenoszone jest na prawą lub lewą stronę, a celem jest zachowanie naturalności dźwięku przestrzennego w otoczeniu względem naszej aktywności.
Funkcja ta działa bardzo sprawnie, ani razu nie sprawiała problemów i momentalnie reagowała na moje ruchy, dlatego osoby z niej korzystające na pewno będą zadowolone, ale ja dość szybko z niej zrezygnowałem. Zmiana mojego położenia (gdy odwrócę się tylko na chwilę lub wolę położyć się na kanapie i mieć głowę delikatnie pod kątem względem telewizora) sprawia, że dźwięk jest bardziej doniosły z jednej ze słuchawek (która staje się wtedy centralnym kanałem), a to w kluczowych chwilach filmów mnie dezorientowało, zaś używanie przez dłuższy czas sprawiało, że czułem się niekomfortowo.
Kino domowe na głowie - dźwięk z soundbara na słuchawkach Sonos Ace
Zupełnie odwrotne wrażenia wywarła na mnie funkcja True Cinema, która analizuje ustawienia naszego kina domowego i odpowiada za odtworzenie tych warunków na słuchawkach - miałem okazję sprawdzić ją w akcji podczas przedpremierowego spotkania z Sonos, gdzie w trakcie sesji aktywowałem i dezaktywowałem ją na życzenie. Już bez niej wsparcie dla Dolby Atmos powoduje, że dźwięk przestrzenny oferuje dodatkowe efekty na wysokim poziomie, sprawiając że oddalone dźwięki, te z prawej lub z lewej strony oraz za nami, brzmią jakby faktycznie stamtąd pochodziły, ale True Cinema potęguje to wrażenie i dla kinomaniaków jest to jedna z kluczowych zalet przemawiających za Sonos Ace.
Tym bardziej, gdy True Cinema działa w parze z błyskawicznym przełączaniem się z soundbara na słuchawki. To tak naprawdę jedyna wyjątkowa cecha spośród wszystkich potencjalnych funkcji, o których przeczytacie poniżej. Jeśli posiadacie Sonos Arc, który wspierany jest już teraz, albo Sonos Beam (1. i 2. generacja) oraz Ray, które będą wspierane do końca roku, to wystarczy dłuższe przytrzymanie przycisków odpowiedzialnego za sterowanie odtwarzaniem, by dźwięki z głośnika zostały przekazane na słuchawki. Po sparowaniu soundbara ze słuchawkami w aplikacji Sonosa, funkcja będzie działać za każdym razem bez sięgania po smartfon.
Celem Sonosa jest umożliwienie korzystania z tej funkcji z większą liczbą soundbarów, jeśli takowe posiadacie w domu - słuchawki będą wykrywać, który z nich jest aktywny i znajduje się najbliżej. Jestem bardzo ciekaw, czy rzeczywiście będzie to tak skuteczne. Muszę jednak dodać, że czasami funkcja przełączenia nie działała do końca poprawnie - słyszałem dźwięk potwierdzający przekazanie dźwięku, ale na słuchawkach dźwięk z soundbara był tylko przez chwilę, a później następowała cisza. Rzadko dochodziło do takich sytuacji, ale dochodziło, więc przyszłe aktualizacje aplikacji i firmware'u w słuchawkach oraz soundbarze powinny ten problem rozwiązać.
Sonos Ace mają więc wszystko, by stać się naszymi domyślnymi słuchawkami w domu i poza nim (ale uważajcie na deszcz). Funkcja redukcji hałasów jest równie skuteczna, co u najważniejszej konkurencji, choć brakuje stopniowa jej działania, a tryb kontaktu pozwalający nie przerywać słuchania muzyki. Umożliwia natomiast na prowadzenie rozmowy/nasłuchiwanie dźwięków otoczenia, nie rozsadzi naszych bębenków usznych, bo jest delikatniejszy i bardziej naturalny od tego, co znajduje się np. u flagowców Sony. Baterii wystarczy na słuchanie nawet do 30 godzin i choć pełne ładowanie trwa nawet 3 godziny, to zaledwie 3 minuty zapewnią dodatkową godzinę, gdybyście tracili energię. Rozładowanie słuchawek więc trochę trwa i nie sądzę, by ktokolwiek narzekał na czas pracy na baterii Sonos Ace.
Sonos Ace - czy mają wszystko, co trzeba?
Po kilkunastu dniach użytkowania Sonos Ace moje przemyślenia na temat tych słuchawek znacząco jednak się nie zmieniły. Praktyczne rzeczy, jak przełączanie dźwięku z soundbara i wygodne przyciski, plus schludny wygląd i etui wraz z przewodami w zestawie, to pakiet, któremu nic nie brakuje. Do samego etui można się jednak delikatnie przyczepić: słuchawki się nie składają, więc jest całkiem spore, a w dodatku należy je zsunąć, jeśli na co dzień korzystalibyście z nich z wysuniętym pałąkiem. Poza tym: zamek błyskawiczny miewa problemy z płynnością. To nie jest etui godne słuchawek w takim przedziale cenowym.
Podejrzewam jednak, że dla 3/4 użytkowników to nawet więcej, niż potrzebują, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Sonos mógł zrobić jeszcze więcej. Słuchawki nie działają jako jeden ze składników systemu Sonosa, więc nie aktywujemy na kilku parach muzyki w potencjalnym trybie dzielenia się muzyką.
Przekazywanie dźwięku z soundbara tyczy się tylko jednej pary, więc ewentualny cichy seans z drugą połówką nie wchodzi w grę. Po cichu liczyłem też, że Sonos wprowadzi wsparcie dla AirPlay, by jeszcze wygodniej można było łączyć się ze słuchawkami z urządzeń Apple (oraz aplikacji Apple Music na Windows etc.), ale firma stawia na uniwersalność i wszechstronność, obawiając się negatywnej reakcji użytkowników. Ta mogłaby wynikać z niezrozumienia zasad działania słuchawek lub wprowadzenia w błąd, jeśli nie byliby w pełni świadomi, że łączność Bluetooth ze wszystkimi ich gadżetami jest cały czas dostępna.
Sonos Ace - cena. Czy warto?
Obniżona niedługo po premierze polska cena Sonos Ace wynosi 2149 zł, więc słuchawki kosztują mniej niż AirPods Max, ale więcej niż Sony WH-1000XM5. Patrząc na techniczne możliwości i cechy charakterystyczne na tle konkurencji Sonos Ace wypadają nawet korzystnie - ceny ich głośników nigdy nie były niskie, a słuchawki oferują część z tych możliwości w innej formie. Nie dostajemy jednak na start obsługi soundbarów Ray i Beam (pojawi się do końca roku), a na Androidzie brakuje w ogóle możliwości konfiguracji przełączania dźwięku z soundbarów na słuchawki. A jak wspominałem, nieobecna jest także opcja grupowania z innymi głośnikami, więc ewentualne przekazywanie dźwięku z głośników Era podłączonych do gramofonu też na tę chwilę odpada.
Myślę, że ewentualna przecena na 1999 zł mogłaby zrobić różnicę, ale prawda jest taka, że Sonos Ace najbardziej będą błyszczeć tam, gdzie wokół obecne będą inne sprzęty tej firmy. Dla posiadaczy systemu audio Sonosa to znakomita szansa, na którą czekano latami, natomiast dla pozostałych osób może to być dobry moment na rozpoczęcie przygody z tą marką, bo portfolio głośników stale się rozrasta (także o te tańsze modele), a słuchawki mogą być najsilniejszym magnesem, bo to najbardziej osobisty sprzęt ze wszystkich w ofercie Sonosa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu