Felietony

Socialite pomoże Ci znaleźć starych znajomych w nowym mieście

Krzysztof Wąsowski
Socialite pomoże Ci znaleźć starych znajomych w nowym mieście
Reklama

Od dwóch tygodni mieszkam w Warszawie i codziennie przypominam sobie jakich tu mam znajomych. Poza tymi, z którymi utrzymuje stały kontakt jest ich tu...

Od dwóch tygodni mieszkam w Warszawie i codziennie przypominam sobie jakich tu mam znajomych. Poza tymi, z którymi utrzymuje stały kontakt jest ich tu kilkanaścioro. Jednak ludzie coraz częściej zmieniają swoje miejsca pobytu i często trudno namierzyć kto gdzie aktualnie mieszka. Oczywiście niewielu z moich znajomych korzysta z takiego cuda techniki jakim jest 4square. Na szczęście powstała aplikacja Socialite, dzięki której nigdy o nikim nie zapomnimy.

Reklama

Sam pomysł aplikacji jest dosyć prosty, bo aplikacja na podstawie informacji o miejscu naszego zamieszkania na Facebooku oraz na podstawie miejsc, z których się logujemy do niego potrafi ustalić w jakim mieście się aktualnie znajdujemy. Dane o lokalizacji porównuje z naszą bazą kontaktów na FB i tworzy listę ludzi, którzy są w tym samym mieście. Dalej dzięki aplikacji możemy zadzwonić, wysłać smsa lub wiadomość do naszych znajomych, którzy są w naszej okolicy. Do rozmowy zaprosiłem Brycea Satterfielda, CEO i pomysłodawcę Socialite.

Kiedy pierwszy raz pomyślałeś by założyć swój własny biznes?

Pierwszy raz o tym pomyślałem gdy miałem 12 lat. Pracowałem wtedy jako dostarczyciel gazet, jednak była to bardzo męcząca praca i miałem paskudnego szefa. To właśnie wtedy pomyślałem o tym, że chcę być własnym szefem i zacząłem planować.

Co Cię zainspirowało do stworzenia Socialite? Co w nim jest takiego wyjątkowego?  

Rodzice zaszczepili we mnie DNA podróżnika, a w zeszłym roku przez dłuższy okres mieszkałem w Waszyngtonie. Podczas tego pobytu długo zastanawiałem się jacy znajomi ze studiów tu mieszkają. Długo szukałem ich na Facebooku na Twitterze i na 4Square`rze jednak nie znalazłem wszystkich. Później zacząłem szukać jakiejś aplikacji mobilnej czy serwisu, który umożliwiałby szukanie znajomych w danym miejscu na podstawie np. danych z Facebooka. Niestety, a może na szczęście nie znalazłem żadnego takiego narzędzia. Postanowiłem więc je stworzyć! Zasadniczo Socilite działa jak radar, pokazuje tylko tych znajomych, którzy są w Twojej okolicy. Oczywiście wszystko dzieje się w oparciu o dane z Facebooka i listę znajomych. Dalej możemy do przefiltrowanej grupy napisać wiadomość, zaczepić ich czy po prostu zadzwonić. Socialite od innych aplikacji różni przede wszystkim to, że pobiera informacje o lokalizacji ostatniego logowania i informacje o miejscu zamieszkania. Na tej podstawie filtruje osoby i ustala kto jest w Twojej bezpośredniej okolicy.

Czy ten startup (Socialite) różni się od wcześniejszych projektów, którymi się zajmowałeś?

Zasadniczo bardzo się różni. Jest to mój pierwszy stricte technologiczny startup. Wcześniej nie miałem doświadczenia na polu kodowania, developmentu, czy wiedzy na temat funkcjonowania serwera. Tak więc przyznaję, że budowanie aplikacji mobilnej to ciekawe doświadczenie dla laika. Praca nad Socialite wymagała ode mnie adaptacji do nowego środowiska. Musiałem szybko planować dalsze moje kroki i rozwój aplikacji, pracowałem z zespołem, który był oddalony ode mnie o setki kilometrów. Tworzenie tej aplikacji nauczyło mnie wiele między innymi nowego podejścia do klienta, nowych technik marketingowych i tego jak działają market z aplikacjami mobilnymi etc.

 Co sprawia Ci największą satysfakcję na polu biznesowym?

Jest tego trochę, jednak największą satysfakcję/przyjemność sprawia mi osiąganie celów, które sobie wcześniej założyłem. Nie ważne jak odległy i trudny jest cel, nie ważne ile będzie mnie to kosztowało wysiłku i wyrzeczeń – najważniejsze i najprzyjemniejsze jest osiągnięcie zamierzonego celu. Nie ważne czy jest on mały czy duży, ale uczucia kiedy się już go osiągnie nie da się opisać słowami.


 Co było najśmieszniejszą/najzabawniejszą rzeczą, która Ci się przytrafiła przy tworzeniu Socialite?

Najśmieszniejszy był chyba mój pierwszy biznes. W czasach studenckich razem z kolegą stwierdziliśmy, że będziemy sprzedawać na swojej uczelni koszulki z ciekawymi, śmiesznymi nadrukami. Kiedy ustaliliśmy, że rzeczywiście chcemy to robić to całą noc tworzyliśmy ofertę i stronę. Później zabraliśmy się za wzory, między innymi wykorzystaliśmy logo naszej uczelni itp.

Reklama

Startup ten rozwijał się w błyskawicznym tempie. W kilka dni mieliśmy kilkuset chętnych na nasze koszulki, przy czym specjalnie naszego pomysłu nie promowaliśmy. Tuż przed złożeniem pierwszego dużego zamówienia na koszulki (ponad 3000 sztuk) zadzwonili do nas z biura rektora naszej uczelni z zaproszeniem na rozmowę. Na miejscu dowiedzieliśmy się czym są prawa autorskie i że prawa do logotypu uczelni ma sama uczelnia, a my nie możemy sobie dowolnie drukować koszulek z logotypem i zarabiać na tym. Dodatkowo dostaliśmy niezłą burę za zmianę wyglądu logotypu ;). Do tej pory śmieją się z nas znajomi, zresztą my też się z tego śmiejemy.

Co lub kto Cię inspiruje do pracy?

Może zabrzmi to dość banalnie, ale inspirują mnie inni. Zasadniczo nie mam jakiegoś guru czy idola na którym się wzoruję. Inspirują mnie wszyscy ludzie, którzy odnieśli sukces startupowy. Ich właśnie podziwiam za upór i chęć realizacji swoich marzeń. Mi najłatwiej jest się skupić na tym co robię kiedy otaczam się ludźmi sukcesu, ludźmi, którzy mnie inspirują. W każdym miejscu, w którym mieszkam staram się znajdywać takich ludzi i się nimi otaczać.

Reklama


Co było/jest największym wyzwaniem dla Ciebie w tworzeniu startupu?

Dla mnie największym wyzwaniem jest utrzymanie odpowiedniej równowagi. Tworzenie startupu oznacza poświęcenie się czemuś co kochasz robić w 100%, czyli liczyć się trzeba z hektolitrami kawy i nieprzespanymi nocami przed komputerem. Z drugiej strony jesteśmy tylko ludźmi, mamy rodziny i znajomych. Trzeba znaleźć właśnie tę równowagę pomiędzy tym wszystkim, tym co się kocha robić i oddałoby się temu każdą sekundę swojego życia i pomiędzy życiem prywatnym. Życie poza startupem jest bardzo ważne w końcu nie chcemy być postrzegani jako odludek i wariat. Startup to przede wszystkim kontakt z ludźmi, a przynajmniej ja go tak rozumiem. Czasem też trzeba się zrelaksować i odpocząć.

Startup to stres i wyzwania - jak sobie radzisz z presją czasu i otoczenia? Masz jakiś specjalny sposób na rozładowanie wewnętrznego napięcia?

Fakt, czasem pojawiają się problemy i niepowodzenia, a razem z nimi irytacja i stres. Szczególnie gdy ma się na głowie deadline`y i inwestorów, przed którymi nie chce się stracić twarzy, bo istnieje ryzyko, że nie dowieziemy projektu na czas. Pomimo, że brzmi to bardzo źle i może budzić obawy, to wielu ze startupowców, w tym i ja, lubi ten stres. Łatwiej się dzięki temu pracuje, człowiek dostaje dodatkowego „kopa” i potrafi zrobić trzy rzeczy na raz. Nie zmienia to jednak faktu, że czasem przydaje się jakaś odskocznia. Ja osobiście lubię podróżować, oczywiście w towarzystwie znajomych, czasem oglądam odmóżdżające filmy. Jak już wspomniałem trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy pracą, a życiem prywatnym.

Gdybyś miał możliwość zjedzenia posiłku z jedną osobą z branży startupowej lub mentorem, kim była by ta osoba? Przychodzi Ci ktoś taki do głowy?

Oczywiście chciałbym poznać Marka Cubana. Uwielbiam oglądać Shark Tank i jestem na bieżąco z jego blogiem. Generalnie mam wrażenie, że mamy wiele wspólnego zarówno jako ludzie, jak i jako startupowcy.


Reklama

 Masz jakieś narzędzia, aplikacje lub strony WWW, bez których nie wyobrażasz sobie życia startupowca?

Jest tego naprawdę dużo, ale w tym momencie wymieniłbym tylko: Quickbooks, Skype, Gmail, WordPress oraz MS Office.

Zasadniczo Socialite jest związane z podróżowaniem. Czy Twoim hobby są podróże? Czy może zauważyłeś jakiś trend w tym, że startupowcy często przemieszczają się?

Tak to fakt, podróże to moja pasja. Kocham podróżować, zwiedzać, poznawać nowych ludzi i miejsca. Zawsze planuję gdzie pojadę na wakacje, czy to ze znajomymi czy z rodziną. Mnie podróże i zmiana otoczenia pozwalają nie tylko odpocząć, ale zastanowić się nad tematami, nad którymi aktualnie pracuję. Łatwiej mi się myśli gdy się przemieszczam, wpadam na więcej pomysłów.

Jaką najlepszą radę związaną ze startupem dostałeś kiedykolwiek?

Najlepszą radę dał mi mój tato: Marz o wielkich rzeczach i nigdy się nie poddawaj! Przekładam ją nie tylko na życie biznesowe, ale także na prywatne. W jednym i drugim życie stawia przede mną wiele wyzwań, a ja pomimo ich staram się osiągnąć cele, które sobie założyłem. Nigdy, ale to nigdy nie wolno się poddawać, jak Ci coś nie wychodzi 9999 razy spróbuj jeszcze raz, w końcu musi się udać.

Czy Ty jako startupowiec z doświadczeniem jesteś w stanie dać młodym, dopiero rozpoczynającym swoją przygodę ze startupami jakąś radę?

Poza tą w pytaniu powyżej, poradziłbym nie bać się swoich decyzji. Oczywiście zawsze pojawia się jakiś strach, jednak trzeba przekalkulować swoje silne i słabe strony. Wtedy łatwiej jest podjąć jakąkolwiek decyzję. Trzeba wykorzystywać te umiejętności, które ma się silne i już wykształcone, a pozostałe trzeba cały czas dopracowywać, uczyć się jak najwięcej. Generalnie startup to jedna wielka nauka, zarówno biznesu jak i samego siebie.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama