Felietony

Snapchat jako narzędzie promocji ma więcej sensu, niż może się Wam wydawać

Paweł Winiarski
Snapchat jako narzędzie promocji ma więcej sensu, niż może się Wam wydawać
Reklama

Przeglądając zestawienia polecanych, a zarazem najpopularniejszych konta na Snapchacie w Polsce postanowiłem sprawdzić, co kryje się za popularnością ...

Przeglądając zestawienia polecanych, a zarazem najpopularniejszych konta na Snapchacie w Polsce postanowiłem sprawdzić, co kryje się za popularnością tego serwisu w odniesieniu do popularnych blogerów/vlogerów w naszym kraju. Jednym z takich profili jest snap Maffashion. Nie czytam bloga Julii Kuczyńskiej, nie jestem amatorem młodzieżowej mody, ale doskonale wiem, że Maffashion to jedna z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejsza modowa blogerka w Polsce. Na chwilę obecną śledzi ją na Snapchacie ponad 60 tysięcy osób. Dlaczego?

Reklama

No właśnie, to jest dobre pytanie. Dlaczego ktoś chce śledzić ludzi na Snapchacie? Odpowiedź jest prosta - z tego samego powodu, z jakiego robi się to na każdym innym serwisie społecznościowym. Z tą jednak różnicą, że zamiast słowa pisanego przeplatanego zdjęciami i filmami mamy tu prosty, krótki przekaz, który angażuje przede wszystkim wzrok i słuch. I o ile w przypadku wcześniejszych funkcji, takich jak wrzucanie krótkich filmików, aplikacja niewiele różniła się od takiego Instagrama, o tyle funkcja opowieści ma zdecydowanie większy sens.

Polega to na tym, że zdjęcia lub filmy układają się w chronologiczną całość, którą możemy obejrzeć za jednym posiedzeniem lub na raty. Każdy pojedynczy post trwa krótko, zaraz po nim wyświetla się kolejny (chwała osobie, która zlikwidowała konieczność trzymania palca na ekranie dotykowym celem odtwarzania materiału). W przypadku młodej blogerki są to „opowieści” trwające po kilka minut, najczęściej podsumowujące dzień lub jakieś wydarzenie z jej życia. Jako osoba niezainteresowanej jej codziennością, trochę męczyłem się przebrnięciem przez publikacje, jednak doskonale rozumiem, dlaczego cieszą się tak dużą popularnością.


Ktoś wybaczy na YouTube kiepskie jakościowo, umieszczane codziennie materiały, nagrywane telefonem - bez kadru i pomysłu? Snapchat tak. Jego siła to właśnie spontaniczne, słabe technicznie materiały, na których autor stara się uchwycić chwilę. A mając smartfona zawsze pod ręką, jest w stanie zarejestrować absolutnie wszystko. Od ciekawych widoków, przez krótką opinie na jakiś temat, aż po bezsensowne filmiki bez grama treści. Innymi słowy, na Snapie przejdzie wszystko. Wystarczy więc po prostu robić zdjęcia i nagrywać. Oczywiście trzeba mieć jeszcze publikę, która chce śledzić czyjąś codzienność.

Maffashion czy twórcy Abstrachuje taką publikę posiadają i ich profile w serwisie cały czas zyskują nowych obserwujących. Młodzież, również polska, zakochała się w Snapchacie, nie powinno więc nikogo dziwić, że osoby budujące swoją popularność głównie na młodszych odbiorcach, znajdą się w snapchatowej rzeczywistości bez problemu. Tego typu sieciowi „celebryci” zbudowali swoją popularność bazując nie tylko na tworzonej treści, ale również - a może przede wszystkim - na pokazywaniu swojego życia, zapraszaniu do bycia wirtualnym kumplem, dając możliwość uczestniczenia w swojej codzienności. Może gdybym dorastał w dzisiejszych czasach, podchodziłbym do tego podobnie - moje pokolenie takiej potrzeby po prostu nie czuje, nawet gdyby na Snapie pojawili się idole naszej młodości. Ale mamy zjawisko, które nasila się coraz bardziej. I w przypadku promocji wspomnianych osób, produktów czy produkcji, obecność w serwisie Snapchat i wrzucanie do niego nawet totalnych głupot, ma sens. Szczególnie, że Facebook tnie zasięgi coraz bardziej.

grafika: 1, 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama