Nie będę ukrywał, że nadchodząca wielkimi krokami premiera nowego filmu Gwiezdne Wojny jest dla mnie jednym z największych wydarzeń kinowych ostatnich...
Nie będę ukrywał, że nadchodząca wielkimi krokami premiera nowego filmu Gwiezdne Wojny jest dla mnie jednym z największych wydarzeń kinowych ostatnich lat. Na pewno nie tylko dla mnie. Chętnie oglądam więc wszelkie materiały dotyczące Przebudzenia Mocy. I strasznie się cieszę, że CGI nie będzie najważniejszym elementem nowego obrazu.
Przy okazji niedawnej premiery Mad Maxa branża filmowa dała nam do zrozumienia, że okres bezmyślnej fascynacji obrazami renderowanymi komputerowo kinematografia (głównie sci-fi) ma już za sobą. Oczywiście wciąż ich używa, ale już nie w tak dużych ilościach jak kiedyś. Pamiętacie ostatnie trzy filmy z uniwersum Gwiezdnych Wojen? Momentami miałem wrażenie, że oglądam jeden wielki render, przez co dziś doskonale widać sterylność i nienaturalność tamtych filmów. Kosmicznie słabo zanimowany Yoda to chyba doskonały przykład, że czasem CGI warto po prostu odpuścić.
W przypadku nadchodzącego Przebudzenia Mocy ma być inaczej, co doskonale pokazuje najnowszy materiał prezentujący kulisy produkcji filmu. Wielkie makiety, modele, zapierające dech w piersiach prawdziwe scenerie. Oczywiście większość z tych rzeczy zostanie później obrobiona cyfrowo i upiększona za pomocą najnowszych technik komputerowej animacji. Ale sami przyznacie, że pokazane na materiale rekwizyty robią wrażenie.
Fajnie jest móc patrzeć jak rozwijają się efekty specjalne w filmach. Kiedyś tworzono makiety i miniaturowe modele, które następnie starano się pokazać tak, by wyglądały jak urządzenia czy pojazdy prawdziwych rozmiarów. Później prawie wszystko oddano w ręce grafików. Teraz obserwujemy powrót do prawdziwych rekwizytów, przy których dziesiątki osób pracują długie tygodnie. Ciekawi mnie jak będzie wyglądać tworzenie filmów za powiedzmy dwadzieścia lat.
grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu