Apple

Śmieszne jest to zamieszanie wokół braku ładowarki w pudełku z nowym iPhonem

Paweł Winiarski
Śmieszne jest to zamieszanie wokół braku ładowarki w pudełku z nowym iPhonem
152

Kilka dni temu świat obiegła plotka jakoby w pudełku z iPhonem 12 miało nie być ładowarki. Mam wrażenie, że zamieszanie wokół tego tematu jest nie tylko niezdrowe, ale i wręcz śmieszne.

Ładowarka to stały punkt zestawu

Od kilku dni czytam i oglądam dywagacje związane z tą śmiałą decyzją Apple. Oczywiście to póki co jedynie niepotwierdzona plotka, ale taki scenariusz może się wydarzyć. Są osoby, którym nie mieści się on w głowie, są też tacy którzy go popierają. Trudno mi opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron, bo naprawdę ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której do rąk klientów trafia produkt działający przez godzinę, dwie po wyciągnięciu go z pudełka. Smartfon na ogół ma procenty baterii, ale później trzeba podłączyć go do prądu żeby móc dalej z niego korzystać. I wtedy niezbędna jest ładowarka, która od lat jest elementem zestawu. Taki scenariusz brzmi jeszcze bardziej abstrakcyjnie jeśli spojrzeć na to, że Apple jest jedyną firmą, która nie stosuje powszechnego standardu złącz i wciąż wpycha do swoich smartfonów własny system ładowania. Pamiętacie stare czasy kiedy trzeba było pożyczać "ładowarkę od Nokii" albo "ładowarkę od Siemensa"? Dziś praktycznie każdy nowy smartfon ma złącze USB-C i nie ma znaczenia co do niego podłączymy, bo takie same kable są w domu u każdego. Z iPhonem pojawia się problem, bo wciąż trzeba pożyczać "ładowarkę od iPhona" - chodzi oczywiście tylko o sam przewód, ale jednak.

Przeczytaj też: iPhone w zestawie bez słuchawek i… ładowarki?

Z drugiej strony mówimy o nijakiej kostce, która odstaje od standardów rynku. Do tego zaopatrzonej w przeciętnej jakości kabel, który wielu osobom nie wytrzymuje fizycznie dłużej niż kwartał. Wartość tego zestawu w sklepie Apple jest mocno przesadzona i za podobne pieniądze kupicie o wiele lepszą kostkę z przewodem - w dodatku z trzeba złączami i szybkim ładowaniem. A biorąc pod uwagę jak bardzo ładowarka z zestawu z iPhonem mocno odstaje zarówno od tego co oferują inni producenci w swoich zestawach, jak i tego, co można znaleźć w sklepach - w zasadzie jedyne do czego się ta applowa kostka nadaje, to wrzucenie do szuflady lub do kosza na śmieci.

Nie macie w domu ładowarek?

Głupie pytanie, prawda? Na pewno macie i to niejedną. Dla wielu osób nowy iPhone to kolejny smartfon, więc na pewno mają w domu ładowarkę - zostaje dokupienie przewodu Lightning. A jeśli spojrzeć na inne rynki, nowy iPhone to kolejny iPhone, więc równie dobrze można ładować nowego smartfona kostką i przewodem od starego. I choćby patrząc na generowanie elektrośmieci taki pomysł nie jest wcale głupi, a w przypadku Apple które od lat wplata w swoje prezentacje wątek ochrony środowiska - nawet zrozumiały.

Kolejne pytanie - chcecie płacić za coś czego nie używacie?

Uszczuplenie nowego zestawu o ładowarkę powinno się wiązać z niższą ceną. Niewiele, ale jednak niższą i jeśli Apple faktycznie zdecyduje się na taki ruch, raczej na pewno smartfon będzie minimalnie tańszy. Jest też oczywiście drugi scenariusz - identyczna cena, czyli zysk w kieszeni Apple. Zysk, który jakoś zrekompensuje rosnące koszty produkcji urządzenia. Ale przecież amerykańska firma pokazała, że potrafi ścinać ceny i oferować tańsze produkty, czego przykładem jest choćby ubiegłoroczny, bardzo udany iPhone 11 sprzedawany za rozsądne pieniądze czy "budżetowy" iPad oferujący więcej niż droższe tablety konkurencji.

Jestem bardzo ciekawy jaki będzie finał iPhonowej ładowarki z zestawu i czy faktycznie w 2021 roku dostaniemy pierwszy smartfon Apple pozbawiony jakichkolwiek złącz. Bo patrząc na sprawę w ten sposób, brak ładowarki w modelu z 2020 roku może wyglądać jak przygotowywanie klientów do takiego scenariusza. Tylko wtedy wypadałoby chyba jednak wrzucić do pudełka choćby najprostszą ładowarkę indukcyjną, prawda? Sam używam aktualnie taniego sprzętu Xiaomi, który kosztuje mniej niż mała ładowarka Apple w ich oficjalnym sklepie.

Zmierzam jednak do tego, że nie ma co płakać za brakiem tej małej śmiesznej kostki z zestawu, ja od jesieni nie wyciągnąłem swojej z pudełka od telefonu i jedyny powód dla którego jej nie wyrzuciłem to ewentualna sprzedaż kompletnego zestawu jeśli któregoś dnia zdecyduję się na zmianę smartfona. Bo zawsze łatwiej go sprzedać w pudełku i ze wszystkimi elementami, z którymi się go kupiło.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu