Akumulatory w smartfonach to w dalszym ciągu "sprawa nierozwiązana". Producenci zdają się nie zauważać żądań użytkowników, którzy chcieliby bardzo długiego czasu pracy urządzenia - nawet kosztem nieskazitelnego designu. Właściwie co chwila pojawia się "innowacja" obiecująca znacznie lepsze osiągi tych podzespołów, ale nic wielkiego z tego nie wynika. Natomiast ta najnowsza jest zdecydowanie najciekawsza.
Oby takie baterie stały się standardem. Nie rozwiązują jednak największego problemu
Baterie w smartfonach mają ten przykry zwyczaj, że potrafią... eksplodować. Niektóre z nich mogą zrobić to bez ostrzeżenia i udziału użytkownika (pamiętamy Cię, Galaxy Note 7!), ale to już efekt paskudnych wad produkcyjnych. Inne telefony komórkowe raz na jakiś czas zdradzają podobne "wpadki", ale są to przypadki jednostkowe i na ich podstawie nie da się stwierdzić szerszego błędu producenta.
Pewne jest jednak to, że odpowiednio uszkadzając smartfona lub samą baterię, możemy w bardzo prosty sposób doprowadzić do jej zapłonu. Wyobraźcie sobie, że nie zaleca się korzystania ze smartfona podczas burzy wcale nie z tego powodu, że urządzenia mobilne "ściągają pioruny", ale głównie dlatego, że w chwili trafienia, bateria najpewniej eksploduje, poważnie raniąc użytkownika.
Najnowsze badania z Uniwersytetu w Michigan wskazują na to, że można stworzyć baterie, które będą charakteryzować się znacznie mniejszym ryzykiem eksplozji - nawet wtedy, gdy je uszkodzimy. Naukowcom bowiem udało się stworzyć taką metodę wytwarzania baterii, która opiera się na stałym elektrolicie, a nie jak dotychczas na jego ciekłej wersji. Jako, że obydwa te stany skupienia znacznie różnią się właściwościami, także w kontekście zdolności do samozapłonu, okazało się, że nowo powstały wariant jest znacznie bezpieczniejszy.
Według naukowców, jest szansa, że tego typu baterie będą nawet... pojemniejsze. Nowo opracowana technologia ma być zdolna do przechowywania nawet do dwóch razy więcej miliamperogodzin przy tej samej powierzchni. Czy tak będzie - trudno orzec, ja naukowcom kibicuję. Jak na razie ta kwestia wymaga jeszcze dokładniejszych testów.
Nowe baterie będą z pewnością bezpieczniejsze. I to jest już jakiś postęp
W teście udało się wykazać, że elektrolit nowego typu nie wykazywał oznak zużycia nawet po wielu cyklach ładowania oraz rozładowywania. Jak wynika z obserwacji naukowców, jest szansa, że to odkrycie doprowadzi także do znacznie krótszych czasów potrzebnych do naładowania akumulatorów, także w telefonach komórkowych.
Przed naukowcami jednak pojawiły się kolejne wyzwania. Teraz należy opracować proces produkcji takich komponentów. Ten oczywiście musi być nie tylko w zasięgu firm tworzących rozwiązania konsumenckie, ale także odpowiednio tani, aby można było wprowadzić nowe baterie do telefonów wykorzystywanych powszechnie. Badacze szacują, że uda się stworzyć całą procedurę do lipca 2019 roku - a zatem jeszcze długo nie zobaczymy nowych, bezpieczniejszych i potencjalnie pojemniejszych baterii.
Społeczność skupiona wokół nowych technologii jest jednak dosyć sceptyczna, jeżeli chodzi o to osiągnięcie. Wielokrotnie mówiło się o ogromnych innowacjach na polu produkowanych baterii - ostatecznie nie wychodziło z tego nic konkretnego. Miejmy nadzieję, że tym razem naukowcom udało się opracować coś, co rzeczywiście uda się wprowadzić na rynek technologiczny i uczynić to dostępnym dla wszystkich użytkowników.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu