W minioną majówkę obejrzałem wywiad Money.pl w ramach cyklu "Money. To się liczy" z Iloną Łepkowską, scenarzystką filmową i serialową (Och, Karol, Kogel-mogel, Nigdy w życiu!, Nie kłam, kochanie). Wywiad ten doskonale pokazuje punkt widzenia artystów, związany z planami wprowadzenia tzw. podatku od smartfonów.
Preludium do tego wywiadu był projekt ustawy, która wprowadzałby przywileje emerytalne dla artystów, a które to finansowane miałyby być z wpływów od nałożonego na producentów smartfonów, tabletów, laptopów czy komputerów stacjonarnych nowego podatku od smartfonów.
Polecam Wam odsłuchanie tego całego wywiadu na Money.pl (zaczyna się od 02:10). Jakbym miał go streścić, to zacząłbym na pewno od pytania redaktora o to, dlaczego ma on płacić dodatkowe 6% ceny smartfona, wynikające z tego podatku, a które z pewnością zostanie doliczone do ceny nowych urządzeń, skoro płaci już serwisom streamingowym typu Spotify czy Netflix? Podparł się tu słusznym według mnie argumentem, że to już nie te czasy ściągania MP3, kupowania płyt DVD i kopiowania na nie tych plików. Teraz powszechnym jest płacenie za dostęp do treści audio i wideo, a podatek od smartfonów jest kolejnym i nieuzasadnionym obciążeniem konsumentów.
Pani Ilona Łepkowska swoją obronę tej nowej daniny rozpoczęła dość niefortunnie, retorycznym w swoim mniemaniu pytaniem czy aby redaktor ów nie otrzymał tego smartfona za darmo w abonamencie u operatora.
Później było już tylko gorzej. Potępiła między innymi osoby, które wymieniają smartfony od razu z chwilą premiery nowego urządzenia. Twierdząc przy tym, że smartfony powinno wymieniać się raz na dwa, trzy lata - tak jak ona to robi, i wtedy te 60 zł (wyliczenie podatków od smartfonów przy jego cenie około tysiąca złotych) nie byłoby takim dużym obciążeniem.
Ponadto argument co do płacenia za Spotify próbowała obalić tym, że płacimy jedną miesięczną kwotę za słuchanie muzyki, którą możemy wielokrotnie odsłuchiwać (z tego co kojarzę platformy streamingowe płacą za każde odsłuchanie utworu), i za te wielokrotne odsłuchiwanie mamy dodatkowo płacić w ramach właśnie podatku od smartfonów.
Z kolei na argument redaktora, iż przeciętny obywatel słusznie buntuje się przed kolejną daniną widząc wielomilionowe dotacje wypłacane artystom w czasie pandemii, a później czytając, że ci sami artyści wypoczywają sobie na Zanzibarze - pani Ilona Łepkowska poprosiła o nie wrzucanie wszystkich do jednego wora. Jednocześnie na pytanie czy Friz również powinien korzystać ze środków z podatków od smartfonów, zapytała o wartość literacką jego twórczości. Na koniec po usłyszeniu, że też przecież tworzy muzykę, zaprosiła go do ubiegania się o tantiemy, uprzednio jednak poleciła mu nauczyć się pisać nuty.
Przy całym moim szacunku do twórczości tej pani, cały ten wywiad niezbyt korzystnie wpływa na postrzeganie jej jako osoby. Niemniej postanowiłem wyprowadzić panią Ilonę Łepkowską z błędu, od którego zaczęła ten wywiad - nie, smartfonów nie dostajemy za darmo w abonamencie.
Dla przykładu wziąłem najtańszy obecnie na stronie Orange smartfon - LG K22. Jego cena w jednym z popularnych elektromarketów wynosi obecnie 399,00 zł. W Orange w najtańszym abonamencie za 35 zł miesięcznie (z płatnymi wiadomościami SMS/MMS) kosztuje on na start 499,00 zł. Już tutaj mamy 100 zł dopłaty do jego ceny. Z kolei w wyższym abonamencie za 45,00 zł miesięcznie dostajemy go wprawdzie za 0,00 zł (to musiało zmylić panią Ilonę), jednak oprócz wyższego abonamentu płacimy tu przez 36 miesięcy dodatkowe 14 zł rat za smartfona. Co daje nam finalnie 506,00 zł na koniec okresu zobowiązania - kolejne 100 zł dopłaty do ceny smartfona, który i tak nigdy nie jest za darmo.
Oczywiście nie jest tak tylko w Orange, ale u każdego operatora. Dla pewności zerknijmy jeszcze do Plusa, który jako jedyny operator nie uwzględnia w cenie za smartfony wysokości abonamentu. Za Samsunga Galaxy A32 5G na start zapłacimy tu 0,98 zł, ale dalej również musimy go spłacać w ratach.
W sklepie kupimy go aktualnie za 1 249 zł, a w Plusie w najtańszym abonamencie za 30 zł miesięcznie, po 36 miesiącach wyniesie on nas 1 008,98 zł. Taniej niż w sklepie, ale nadal nie jest to za darmo pani Ilono Łepkowska.
Stock Image from Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu