Smartfon w szkole to problematyczny temat, który wraz z nowym rokiem szkolnym wrócił jak bumerang. Z jednej strony ciężko dziwić się rodzicom, że chcą kontaktu z dzieckiem. Z drugiej widzieliśmy już niejednokrotnie, że nie wszyscy uczniowie używają go zgodnie z przeznaczeniem.
Debata na temat tego, czy dzieci powinny móc korzystać w szkole ze smartfonów, ciągnie się właściwie od momentu, odkąd te urządzenia pojawiły się na rynku. Praktycznie wszystkie dzieci w wieku szkolnym, które uczęszczają do polskich placówek oświatowych, potrafią korzystać ze smartfona. Swoją drogą, wcale nie ma w tym nic złego. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, gdzie ciągły kontakt ze światem jest oczywistością. Kiedy dodamy do tego chęć utrzymania łączności z rodzicami, rodzeństwem czy przyjaciółmi, posiadanie smartfona przez dziecko nabiera sensu.
Co istotne, znakomita większość dzieci doskonale wie, w jaki sposób powinno się korzystać ze smartfona. To osoby najmłodsze z reguły najlepiej zdają sobie sprawę z tego, jakie zagrożenia wiążą się z korzystaniem z internetu. Niestety, wciąż zdarzają się wyjątki. Choć to naprawdę nieliczna grupa, niektórzy nastolatkowie zupełnie nie wiedzą, do czego tak właściwie służy smartfon. To urządzenie, które ma być im pomocne w bardzo wielu sytuacjach. Pod żadnym pozorem nie powinno służyć do temu, by przyczynić się do krzywdy drugiego człowieka. Musimy jednak pamiętać o tym, że niewłaściwe zachowanie jednostki może sprawić, że niewinna osoba stanie się ofiarą hejtu, zostanie wyśmiana i poniżona. Materiały utrwalane przy pomocy smartfonów mogą wywołać wielką szkodę w psychice dziecka, które uczęszcza do tej samej klasy czy szkoły, co ktoś, kto wpadł na bardzo nierozsądny pomysł. I tu właśnie leży sedno problemu.
Smartfon w szkole może być niebezpieczny
Jak wspomniałem we wstępie, dyskusja o możliwości korzystania ze smartfona w szkole rozgorzała na nowo wraz z początkiem roku szkolnego. Co przyczyniło się do tego, że temat znów został podjęty przez szersze grono? Przede wszystkim zjawisko, które można było zaobserwować w serwisie TikTok. Oto bowiem niektórzy nastolatkowie postanowili, że podzielą się ze światem tym, co dzieje się na lekcjach w ich szkole. Za nic mieli to, że ich rówieśnicy nie chcieli być nagrywani. Nie pomyśleli o tym, w jak niekomfortowej sytuacji mogliby się znaleźć inni uczniowie, gdyby ich wypowiedzi zostały uwiecznione. Co z wizerunkiem nauczyciela? O tym również nikt nie pomyślał. Wystarczyło jedynie umieścić smartfon w dyskretnym miejscu i uruchomić relację na żywo.
Kto wie, być może dla kogoś taka transmisja może wydać się zabawna, jednak ja nie widzę w tym kompletnie nic śmiesznego. Szkoła jest przestrzenią, w której każdy uczeń powinien czuć się swobodnie i bezpiecznie. Myśl o tym, że ktoś z klasy właśnie transmituje to, co dzieje się w sali, z pewnością nie pomaga w zbudowaniu komfortu i poczucia bezpieczeństwa.
Niestety, nowe problemy nie sprawiły, że stare zniknęły. W dalszym ciągu smartfon może posłużyć jako narzędzie do uwieczniania aktów przemocy, hejtu, wyśmiewania czy wręcz znęcania się nad rówieśnikami. Skoro więc niektórzy nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swojego zachowania, być może należy zrobić coś, żeby do takich sytuacji nie mogło dochodzić na terenie szkoły. Jak zaradzić temu wszystkiemu? Mam przeczucie, że ograniczenie korzystania ze smartfonów w szkole powinno zostać wprowadzone. Trzeba jednak zrobić to z głową.
Rodzic ma prawo kontaktować się z dzieckiem
Smartfon w szkole nie jest najlepszym pomysłem. Co innego w drodze do szkoły, gdzie rodzice chcą mieć kontakt z dzieckiem i wcale im się nie dziwię. Pierwszym i nadrzędnym argumentem jest tutaj bezpieczeństwo. Rodzic ma prawo wiedzieć, gdzie w danym momencie znajduje się dziecko, a dziecko powinno mieć możliwość skontaktowania się z rodzicem w każdym momencie drogi do szkoły i ze szkoły. Dotyczy to zwłaszcza młodszych dzieci, które dopiero od niedawna same wracają do domu. Świadomość, że w każdej chwili mogą skontaktować się z rodzicem, jest dla nich istotna.
Kontakt dziecka z rodzicem, w mojej opinii, powinien być możliwy również w trakcie zajęć szkolnych, jednak tylko w wyjątkowych sytuacjach. Mam tu na myśli zwłaszcza pogorszenie samopoczucia. O tak trywialnych sprawach, jak możliwość słuchania muzyki w drodze do szkoły czy rejestrowania spacerów w aplikacji fitnessowej nie wspomnę. Jestem zwolennikiem rozwiązania, w którym dziecko korzysta ze smartfona w drodze do szkoły i ze szkoły, a w sytuacji wyjątkowej również podczas lekcji.
Przechowalnia elektroniki na czas zajęć? Myślę, że to dobry pomysł
Jak w takim razie rozwiązać kwestię smartfona w szkole? Moim zdaniem w każdej placówce powinno powstać miejsce, w którym uczniowie składają do depozytu elektronikę użytkową na czas zajęć. Dzięki temu byliby absolutnie pewni, że sprzętowi, który przecież sporo kosztuje, nic się nie stanie. W czasie, gdy nie będą mogli z niego korzystać, będzie spoczywał w bezpiecznym miejscu. W momencie opuszczania placówki oświatowej smartfon, tablet czy smartwatch byłyby zwracane uczniowi, by mógł korzystać z nich w drodze ze szkoły.
Mam jednak świadomość, że tego typu przechowalnia jest sporym wyzwaniem logistycznym. Kto powinien ją prowadzić? Kto odpowiada za pozostawione tam rzeczy? Najprawdopodobniej wymagałoby to sporych inwestycji po stronie organów prowadzących placówki edukacyjne, dlatego jestem niemal pewien, że rozwiązanie, które przyszło mi do głowy, nigdy nie zostanie wprowadzone.
Jest jednak coś, co powinno zostać wprowadzone na szczeblu ogólnokrajowym. Tym czymś są odgórne przepisy ujednolicające zasady korzystania z prywatnej elektroniki w szkołach. Na ten moment istnieje bowiem tak wiele niejasności, że doprecyzowanie zasad powinno ukazać się jak najszybciej.
Problem wymaga rozwiązania, najlepiej na szczeblu centralnym
Obecnie kwestia możliwości korzystania ze smartfonów w szkołach w dużej mierze zależy od ustaleń na poziomie konkretnej placówki. Przepisy prawne są tu na tyle liberalne, że pozostawiają bardzo dużą swobodę decyzyjną dla poszczególnych szkół. Oznacza to, że kiedy w jednej szkole można korzystać ze smartfona, w innej mogą grozić za to konsekwencje przewidziane wewnętrznym statutem placówki. To, w mojej opinii, wymaga pilnej zmiany. Normy w tym zakresie powinny obowiązywać wszystkich uczniów w jednakowym stopniu.
Co ciekawe, problem dostrzegli również popularni twórcy internetowi, zajmujący się dostarczaniem treści osobom w wieku szkolnym. Spotkałem się z tym, że został poruszony na jednym z najpopularniejszych profili w serwisie TikTok, co tylko podkreśla, jak istotne jest uregulowanie obecnej rzeczywistości.
Ja jestem na nie
Jak pewnie mogliście wywnioskować z treści niniejszego materiału i mojego pomysłu na rozwiązanie problemu, nie jestem zwolennikiem powszechnego dostępu do smartfonów w szkołach. Smartfon w szkole to nie jest dobry pomysł nie tylko ze względu na to, że może służyć do nagrywania innych osób bez ich wiedzy. Powodów, dla których w szkole nie powinno się z niego korzystać jest, w moim mniemaniu, zdecydowanie więcej.
Mam tu na myśli, między innymi, budowanie właściwych relacji międzyludzkich, przede wszystkim z rówieśnikami. Niejednokrotnie widziałem na własne oczy, jak spotyka się ze sobą grupa młodych ludzi i zamiast rozmawiać każdy patrzy się na swój smartfon. Zapewne w ten sposób łatwiej jest wyrazić myśli, jednak umiejętność komunikacji bezpośredniej również jest bardzo istotna. Coraz częściej można zauważyć, że ludzie wolą o czymś napisać, niż opowiedzieć w cztery oczy. To niestety nie jest nic dobrego.
Dlaczego jeszcze szkoła powinna być czasem wolnym od smartfona? Chociażby ze względu na to, że ciągły napływ informacji potrafi dekoncentrować. Zamiast skupiać się na tym, co nauczyciel ma do przekazania, wielu uczniów mimowolnie sprawdza, czy nic nowego nie wydarzyło się w social mediach. Nie jest również żadną tajemnicą, że współczesna młodzież korzysta z elektroniki zdecydowanie zbyt często i zbyt dużo. Zajęcia lekcyjne powinny być tym czasem, kiedy można złapać balans i skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz. Im krótszy czas spędzony przed ekranem dziennie, tym lepiej dla zdrowia.
Smartfon w szkole to nie jest dobry pomysł. Choć absolutna większość dzieci doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak z niego korzystać, wciąż istnieją wyjątki. I to właśnie dla ochrony przed niewłaściwymi zachowaniami, które mogłyby przynieść poważne konsekwencje, należy jednoznacznie uregulować zasady korzystania z elektroniki. Szkoła to tylko kilka lat życia, warto poświęcić je na to, co najważniejsze. Na elektronikę jeszcze przyjdzie czas.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu