Co ma wspólnego Bill Gates z, przepraszam za wyrażenie, kupą? Nie, to nie żart i nie pytam o system Windows. Otóż niegdysiejszy szef Microsoftu, a dzi...
Co ma wspólnego Bill Gates z, przepraszam za wyrażenie, kupą? Nie, to nie żart i nie pytam o system Windows. Otóż niegdysiejszy szef Microsoftu, a dziś bodaj najsłynniejszy w świecie filantrop postanowił sfinansować prace nad bezpieczną, ekologiczną toaletą. Jak się okazuje, 2,5 miliarda osób na całym świecie nie ma dostępu do higienicznego minimum w tej delikatnej materii.
Toaleta to temat drażliwy nawet w Polsce. Szalety publiczne w naszym kraju to często obraz nędzy i rozpaczy, a jeśli dobrze poszukać, znajdziemy jeszcze dworce, gdzie funkcjonują wersje "na Małysza" - dziura w podłodze i dwa miejsca na stopy, by można było zrzucić balast w pozycji skoczka narciarskiego.
Tymczasem faktem pozostaje, że brak higieny w tym zakresie stanowi ogromny problem na całym świecie, a zwłaszcza na terenach pozbawionych kanalizacji i bieżącej wody.
Fundacja Billa i Melindy Gatesów prowadzi od 2011 roku, w ramach programu "Water, Sanitation & Hygiene", światowy konkurs "Reinvent the Toilet".
- Innowacyjne rozwiązania zmieniają życie ludzi na lepsze - powiedział Gates. - Jeśli zastosujemy kreatywne myślenie w codziennych wyzwaniach, takich jak postępowanie z ludzkimi odchodami, możemy rozwiązać niektóre z najtrudniejszych problemów na świecie.
Celem programu "Reinvent the Toilet" jest stworzenie toalety, która:
- usuwa zarazki z ludzkich odchodów i odzyskuje cenne zasoby, takie jak energia, czysta woda czy składniki odżywcze,
- działa bez potrzeby połączenia z siecią kanalizacyjną, wodną czy elektryczną,
- kosztuje pojedynczego użytkownika mniej niż 5 centów dziennie,
- promuje zrównoważone i korzystne finansowo usługi sanitarne i firmy, które działają na ubogich obszarach,
- naprawdę aspiruje do miana nextgenowego produktu, z którego każdy będzie chciał skorzystać zarówno w krajach rozwijających się, jak i tych bogatych, rozwiniętych.
Największy grant - 100 tysięcy dolarów - otrzymali w 2012 roku konstruktorzy z California Institute of Technology. Stworzyli oni samowystarczalną toaletę zasilaną energią słoneczną i wyposażoną w system oczyszczania ścieków.
Solarny panel produkuje wystarczająco dużo energii, by zasilić elektrochemiczny reaktor, który odzyskuje z odchodów wodę i wodór. Gaz może być przechowywany jako paliwo dla ogniw wodorowych, dzięki czemu toaleta będzie mogła działać w warunkach niskiego nasłonecznienia, a nawet nocą.
Tegorocznym przebojem programu również jest toaleta zasilana słońcem - prosto z Uniwersytetu w Kolorado. To tak zwany Sol-Char. Nie wchodząc już w drastyczne szczegóły, powiem tylko, że dość potężna i gorąca wiązka energii słonecznej zamienia nasz balast w... biopaliwo, które wyglądem przypomina węglowy brykiet.
Projekt otrzymał już 777 tysięcy dolarów z fundacji, a w drugiej turze zdobędzie jeszcze okrągły milion! I tu pozwolę sobie na mały sucharek - jak widać, na klockach zarabia nie tylko firma Lego!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu