Kanały o skokach narciarskich żyją bardzo krótko, ponieważ ich filmy są zdejmowane przez stacje TV. Powodem jest łamanie praw autorskich. I stacje mają tutaj, niestety, pełne prawo tak robić.
Być może tego nie wiecie, ale jeżeli chodzi o kwestie sportowe, to rzadko oglądam piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę czy właściwie - każdy sport. Jest jednak jeden wyjątek i są nim skoki narciarskie, które staram się śledzić na tyle regularnie, jak to tylko możliwe. I tak od ponad 20 lat, kiedy z mamą oglądałem jeszcze triumfy Martina Schmitta, a potem, oczywiście, Małysza. Do dziś mam nawet szalik z 2002 roku. Ale dziś nie chciałbym rozmawiać o moim przywiązaniu do tej dyscypliny, a bardziej - o tym, co dzieje się w tej kwestii pod kątem nowych mediów. A dzieje się rzecz bardzo ciekawa, choć jednocześnie - dosyć smutna.
Twórcy na YouTube tracą filmy, a czasem i całe kanały przez prawa autorskie
Jeżeli mówimy o takiej dyscyplinie jaką są skoki, to jest to sport, w który dosyć ciężko jest przedstawić w materiale wideo. Wystarczy zobaczyć, że w przypadku transmisji z zawodów sposób prowadzenia kamery nie zmienił się od dziesiątek lat. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że nawet przy całym zaawansowaniu dzisiejszej technologii, smartfonach które mają 10x zoom optyczny czy super stabilizację, wciąż nagrania z kamery TV jest jedynym, na którym faktycznie widać, co dzieje się z zawodnikiem na najeździe, przy wybiciu, w locie i po wylądowaniu. Naturalnie więc, jeżeli mamy kanały dotyczące skoków narciarskich, które w swoich filmach przybliżają historię ciekawych zawodów, techniki zawodników, sprzętu czy czegokolwiek, praktycznie muszą posługiwać się tymi nagraniami, żeby móc pokazać to, o czym jest mowa.
I tutaj pojawia się konflikt interesów, ponieważ stacje telewizyjne w oczywisty sposób nie chcą, by ich prawa autorskie były naruszane i ich materiały - emitowane bez ich zgody i zysków. To prowadzi do sytuacji, gdzie kanały o skokach narciarskich są pod stałym ostrzałem botów które zdejmują poszczególne filmy, a nieraz - całe kanały z YouTube ze względu właśnie na naruszenia praw autorskich. Tak stało się w przypadku większości kanałów o skokach - Skijumping TV, Jumper TV czy Pod Narty. W przypadku tego ostatniego kanału na jednej z grup na Facebooku właściciel podzielił się screenem pokazującym, że jego film został zdjęty ze względu właśnie na prawa autorskie.
Tyle że... "TVN i spółka" w tym sporze mają niestety rację
Uwielbiam oglądać kanały o skokach - wiedza ludzi którzy za nimi stoją jest fenomenalna, a ich ciężka praca w kwestii gromadzenia i analizowania faktów jest godna podziwu. Jednak nie zmienia to faktu, że w swoich filmach wykorzystują materiały objęte prawem autorskim, więc ich twórczość może na YouTube przebywać tak długo, jak nie wyłapie jej bot bądź też - pracownik stacji. Niestety, to często kończy się tak, jak w przypadku kanału Pod Narty, gdzie cały kanał wraz z ponad 300 materiałami wideo nie jest już dostępny na YouTube.
Niestety, właściciel kanału nie chciał komentować tej sprawy i nie ma się co dziwić, ponieważ zapewne włożył w pracę nad kanałem sporo czasu i wysiłku. Natomiast - i to tyczy się wszystkich kanałów poświęconych skokom - nie ma co liczyć na to, że w imię "promocji dyscypliny" czy też z poszanowania dla pracy w budowie społeczności duże stacje telewizyjne będą przymykać oko na łamanie praw autorskich. Przede wszystkim dlatego, że chociażby kanały takie jak te stanowią bezpośrednią konkurencję np. dla oficjalnego profilu danej stacji na YouTube, która też wrzuca materiały z zawodów, też prowadzi zestawienia, listy, ciekawostki. Jest to więc sytuacja podobna do tej, gdzie mniejszy portal technologiczny przekleiłby do siebie część treści z Antywebu w imię promocji nowej technologii czy ze względu na budowanie społeczności - tak to po prostu nie działa.
Czy jest jakieś światełko w tunelu?
Jak już mówiłem - uwielbiam kanały o skokach i chciałbym, by mogły tworzyć bez przeszkód, ale niestety - tak się nie da. I to nie jest tak, że stacje telewizyjne nie mają wiedzy o istnieniu osób prowadzących te kanały. Ot chociażby, jeden z moich ulubionych twórców, Filip Wiśniewski gościł w studiu TVP podczas zawodów, a autorem Jumper TV jest Piotr Majchrzak, szef działu wideo premium w Sport.pl. Żaden z nich nie uchronił się przed koniecznością albo usunięcia swoich materiałów, albo też - przerobienia ich w taki sposób, by nie wykorzystywały spornych klipów (bądź nie wykorzystywały ich wcale). I niestety - trzeba przyznać, że bez dostępu do źródłowych materiałów takie filmy są dużo mniej informacyjne i dużo mniej ciekawe, co może być przyczyną, że duża część twórców porzuca kanały po jakimś czasie.
Dlatego niestety nie widzę, by sytuacja miała się zmienić jakoś drastycznie w najbliższym czasie. Owszem, po sieci hulają filmy wideo z zawodów, kompilaacje etc. w których twórcy stosują różne sztuczki - zasłaniają logo stacji, prezentują lustrzane odbicia czy też rozciągają proporcje tak by utrudnić algorytmom pracę, natomiast to nie jest żadne rozwiązanie, ponieważ jeżeli chce się zbudować dookoła jakiegoś kanału społeczność, to wcześniej czy później i tak wpadnie on w oko stacji posiadających prawa do danych materiałów. Niestety, ale nie widzę by w najbliższym czasie jakaś stacja chciała "dobrowolnie" podzielić się transmisją do której nabyła prawa z konkurencją za darmo, więc jeżeli nie trafi się kanał na YouTube który wyłoży grube miliony za prawa do nagrań, to wątpię by cokolwiek się w tej materii zmieniło.
Szkoda, ale nie mogę winić "TVN i spółki" za to, że egzekwują prawa do swojej własności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu