Felietony

"Six Strikes" CAS - czyżby nieślubne dziecko ACTA?

Paweł Aleksandruk
"Six Strikes" CAS - czyżby nieślubne dziecko ACTA?
Reklama

Tym razem nie jest to jednak ustawa a system wprowadzany do sieci w ramach walki z piractwem. Czy jest się czego bać? Jeśli NIGDY - ale tak z ręką na ...

Tym razem nie jest to jednak ustawa a system wprowadzany do sieci w ramach walki z piractwem. Czy jest się czego bać? Jeśli NIGDY - ale tak z ręką na sercu - nie ściągasz z sieci oraz nie dzielisz się nielegalnymi plikami chronionymi prawami autorskimi, to chyba nie masz się czego obawiać. Niemniej jednak system będzie miał za zadanie monitorowanie aktywności użytkowników i zgłaszanie każdej próby nielegalnego przesyłania danych firmie dostarczającej internet.

Reklama

Copyright Alert System (CAS) miał być wprowadzony najpierw w lipcu a następnie w listopadzie, ale nic z tego nie wyszło, aż do teraz. Operatorzy tacy jak Verizon, Comsact, AT&T oraz Time Warner Cable przy wsparciu CCI (Center for Copyright Information) wdrażają go jednak jeszcze w tym tygodniu. W Europie jesteśmy jak na razie “bezpieczni” ale zapewne po cichaczu dotrze on niebawem i do naszych operatorów.


CCI twierdzi, że system poparty przez operatorów internetowych i Hollywood ma za zadanie “edukować użytkowników internetu a nie ich karać” za dystrybucje w internecie plików posiadających prawa autorskie. Przez środowiska, które wprowadzają ten system, jest on promowany jako system “nie poparty prawnie” i próbują oni wmówić opinii publicznej, że nie będzie możliwe egzekwowanie sankcji w stosunku do użytkowników oraz, że jest on “less ‘big brother’ and more as a big bother” (mniej jak “Duży Brat” a bardziej jak “Duży Kłopot”). To się okaże pewnie dopiero po jego aktualnym uruchomieniu, gdyż osobiście szczerze wątpię, że po otrzymaniu takiego narzędzia nie będzie się z niego korzystało w sposób do jakiego zostało ono przygotowane. Jak na razie jednak cały proces jest przedstawiany w sposób, jakoby nie czyniący nikomu nic złego.

System będzie jednak wpływał na jakość korzystania z sieci, ze względu na przewidywane forsowanie “obowiązkowych kursów edukacyjnych” narzucanych użytkownikom. Jednak niektórzy obawiają się również tego, że będzie łamał także ich swobody osobiste, niezależnie od tego czy będą oni ściągali czy nie pliki z sieci. To chyba dość słuszna obawa, gdyż wprowadzając taki monitoring, operatorzy automatycznie otrzymają narzędzie do “legalnego” inwigilowania swoich użytkowników oraz danych jakie przesyłają oni korzystając z ich usługi.


W listopadzie dzięki serwisowi TorrentFreak wyciekły do sieci dokumenty mówiące o tym, że firma Verizon planuje monitorowanie użytkowników BitTorenta i będzie reagowała na wszelkie formy naruszenia praw autorskich w sposób w jaki to funkcjonowało dotychczas. Użytkownicy zostaną powiadomieni dwoma ostrzegawczymi mailami od dostawcy, jeśli nie pomogą maile użytkownik zostanie potraktowany dwoma kolejnymi ostrzeżeniami w formie okienek pop-up, które poinformują go o tym, że łamie prawo oraz wymuszając na nim potwierdzenie otrzymania ostrzeżenia. Jeśli to nadal nie przekona użytkownika, jego prędkość połączenia zostanie drastycznie obniżona na 14 dni.
To jest jednak proces, który zostanie wprowadzony jedynie dla użytkowników Verizon, gdyż każdy dostawca internetu ma prawo do zaadoptowania własnej procedury zapobiegającej łamaniu prawa przez swoich klientów. Dzięki informacją podanym, również przez serwis TorrentFreak, AT&T będzie od razu blokowało swoich klientów, do momentu ukończenia przez nich kursu dotyczącego praw autorskich, bez zbędnych ceregieli i maili ostrzegających. Inni operatorzy mogą rozwiązać to jeszcze inaczej, ale na to poczekamy do momentu aż system zacznie poprawnie funkcjonować i wtedy przekonamy się na czym to wszystko będzie tak na prawdę polegało.

Dzięki poniższemu video, które zostało udostępnione przez CCI, możecie zapoznać się dokładniej z procesem działania tego systemu:

Reklama

Możemy się jednak spodziewać, że działania monitorujące wprowadzane przez dostawców internetu będą dość dużym problemem jeśli chodzi o sprawy zachowania prywatności ich klientów. Jednak nie tylko operatorzy internetowi, ale i inne instytucje zajmujące się prawem autorskim - czyli osoby trzecie, będą miały dostęp do prywatnych adresu IP użytkowników oraz danych jakie przesyłają lub odbierają oni z sieci i wydawałoby się, że ten fakt powinien już wzbudzić jakieś zainteresowanie, jednak tak się nie dzieje. Jak na razie wprowadzanie tego systemu nie jest jakoś bardzo nagłośnione ani w sieci ani w mediach, ale zapewne zmieni się to w momencie kiedy zacznie on działać i kiedy zaczną napływać raporty generowane przez system. Jak na razie trudno jest jednoznacznie przewidzieć konsekwencje jakie nastąpią w momencie wprowadzenia go w życie.

Nowy system nie wymusza na operatorach internetowych odcinania “niepokornych użytkowników” od sieci, ale prawie na pewno możemy liczyć na to, że operatorzy nie będą mieli skrupułów w dzieleniu się danym użytkowników łamiących prawa autorskie z instytucjami zajmującymi się tym tematem oraz właścicielami praw autorskich. Oczywiście w powyższym “propagandowym video” CCI twierdzi, że nie ma zamiaru udostępniać danych użytkowników, ale nie ma raczej ku temu wątpliwości, że instytucje od “copyrights”, które wsparły system przeforsują zmianę tego postanowienia i operatorzy nie będą mieli dużo do gadania i w końcu zaczną udostępniać dane swoich klientów w celu egzekwowania prawa instytucjom do tego zobligowanym.

Reklama


Jak na razie wszyscy są zgodni co do tego, że Six Strikes (CAS) nie powstrzyma piractwa. Szczególnie biorąc pod uwagę ogólnie dostępne metody pozwalające na łatwe obejście takiego systemu monitorującego, na przykłada systemy VPN (Virtual Private Network). Zawsze pozostaje również możliwość zignorowania ostrzeżeń i kontynuowania procederu, gdyż przynajmniej jak na razie, nie istnieje zagrożenie innymi sankcjami oprócz ostrzeżeń podobnych do tych, które będzie stosował Verizon.

W obecnej formie system nie stanowi większego zagrożenia dla użytkowników torrentów, jednak jest to już pierwszy krok w którym firmy dostarczające internet oraz pilnujące przestrzegania praw autorskich w końcu otrzymają narzędzie mogące legalnie monitorować użytkowników oraz przekazywać i gromadzić pełne dane o ich aktywności w sieci. Myślę, że już w niedalekiej przyszłości Hollywood i inni właściciele praw autorskich, powszechnie znani z tego, że nie łatwo się poddają, pójdą o krok dalej i w końcu przeforsują to co od dawna próbują zdobyć - kontrolę nad danymi w internecie i monopol na dystrybucję swoich produktów.

Oczywiście, dbanie o własne interesy jest jak najbardziej na miejscu i uważam, że każda firma ma do tego prawo a nawet powiedziałbym, że ma taki obowiązek. Ale jedna rzecz mnie tu martwi, a jest nią powstawanie takich systemów służących do monitorowania poczynań użytkowników internetu. Jest to narzędzie, które nie będzie przecież jedynie pozwalało na wychwycenie nielegalnego transferu danych, ale również umożliwi innym, nie koniecznie pożądanym przez nas instytucjom oraz osobom trzecim na grzebanie w naszej prywatnej korespondencji oraz kontrolowanie wszystkich informacji, które wysyłamy z naszych prywatnych IP. Kolejny krok na ograniczenie wolności w internecie, który jak na razie nie powoduje wielkiego zagrożenia, ale wyznacza pewien kierunek w którym to wszystko podąża i wątpię aby instytucje które stoją za wdrażaniem takich systemów na tym poprzestały. Otwierając takie drzwi na pewno będą chcieli z nich skorzystać.

Co myślicie o tym systemie? Czy jesteście uczciwymi użytkownikami sieci i naprawdę nie musicie się obawiać o to, kto ma dostęp do przesyłanych przez was danych, nie ważne czy są legalne czy nie? Jak myślicie kiedy ten proces zostanie zaadoptowany na europejskim gruncie?
Czekam na komentarze od zwolenników i przeciwników takich rozwiązań i liczę na ciekawą dyskusję pod tym tekstem. Obym się nie zawiódł, gdyż chciałbym abyście skorzystali z okazji do “przesyłania niemonitorowanej wypowiedzi” może już po raz ostatni;)

Reklama

Źródło: readwrite
Foto:1, 2, 3, 4

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama