Apple

Z deszczu pod rynnę. Wcześniej brakowało mi polskiej Cortany, teraz wyczekuję "naszej" Siri

Jakub Szczęsny
Z deszczu pod rynnę. Wcześniej brakowało mi polskiej Cortany, teraz wyczekuję "naszej" Siri
Reklama

Kilku moich sadowniczych znajomych odrobinę z Siri rozmawia. Oczywiście na tyle, na ile w Polsce asystentka głosowa Apple pozwala. Ile u nas potrafi? Stosunkowo niewiele. O ile, jak powiedziałem jej dzisiaj, że jestem głodny, zaproponowała mi kilka restauracji w Sandomierzu, tak jak poprosiłem ją, żeby zadzwoniła do ojca - za jasną cholerę nie chciała zrozumieć "Wojtek". Jeszcze gorzej idzie jej ze szczęsny. Nie, wcale nie chciałem dodzwonić się do Rzymu.

Mimo, że stukanie w ekran telefonu to dla mnie podstawa interakcji z urządzeniem mobilnym, są sytuacje, w których wolałbym sobie to odpuścić. Już niedługo może się okazać, że odbiorę papier na kat. B i wreszcie "na legalu" będę mógł usiąść za kierownicą mojego samochodu. W trasie nieładnie jest rozmawiać ze słuchawką przy uchu, ale zestaw głośnomówiący to już inna para kaloszy. O ile jeszcze długo nie zdecyduję się na rozmawianie i prowadzenie jednocześnie (mimo wszystko nie wydaje mi się to dobrym pomysłem), tak kiedyś może się okazać, że będę musiał to zrobić. Ale nie tylko w aucie - na spacerze też wolałbym nie wyciągać smartfona z kieszeni, żeby gdzieś zadzwonić. Wystarczą słuchawki, za pomocą których wprowadzę komendę głosową. Jedyna bariera? Język. I wcale nie chodzi tutaj o to, że jestem lingwistycznym tłukiem.

Reklama


Serio, z angielskim nie mam generalnie kłopotów. No, chyba, że przyjdzie mi rozmawiać twarzą w twarz z obcokrajowcem. Szkoła nie zdążyła mnie nauczyć płynnej rozmowy z żywym człowiekiem, kazała mi pisać wypracowania, rozwiązywać testy, ale rzadko rozwijała bodaj najbardziej pożądaną umiejętność. Ale - dzięki temu, że mam świetne podstawy, mogę zacząć sobie rozwijać płynną rozmowę sam. Problem podstawowy? Nie mam kiedy i nie mam z kim. Słuchanie obcojęzycznego radia mało mi pomaga. Z Siri dogaduję się nieźle - znajdź mi to i to, pokaż mi tamto i jeszcze to, uruchom tę aplikację. Ale jak mi przyjdzie wybrać numer do kogokolwiek, zaczynają się schody. Takie lingwistyczne lotto - albo zrozumie po samym imieniu i pominę trudne nazwisko, albo Siri zgłupieje.

Siri po polsku - realna szansa czy science-fiction?

Polska Siri byłaby dla mnie jak znalazł. Wyeliminowałbym sporo sytuacji, w których muszę wyciągnąć telefon z kieszeni - wystarczyłoby wcisnąć przycisk na słuchawkach i powiedzieć co trzeba do mikrofonu.

Polska Siri jeszcze w tym roku? Byłbym ostrożny...

I choć bardzo bym chciał, nic jednoznacznie nie wskazuje na to, by Siri w Polsce miałaby się pojawić. O ile słyszałem doniesienia na temat paczek językowych w plikach iOS wskazujących na język polski, to trudno mi uznawać kilkadziesiąt linijek dialogów za dobry dowód. Siri to dużo bardziej skomplikowana maszyneria oparta na chmurze i tylko sam jeden Apple wie, jak mają się pracę w tej kwestii. Wrzesień premierą Siri w Polsce? Bardzo bym chciał, ale wierzyć nawet nie chcę, bo będzie jak z Cortaną, o której wiemy tyle, że testowano ją w języku polskim. Ba, rozwijano ją nawet w Polsce. Ale co z tego wyszło? Wielki guzik - jeden człowiek wprowadził nawet polskie media technologiczne w błąd rozsiewając bardzo obiecującą, ale mimo wszystko - plotkę.

Na pewno braku Siri w Polsce nie będziemy mogli "zwalić" na złą kondycję platformy, na której pracuje. Tak mogło być z mobilnym Windows, ale tak nie powiemy na pewno o systemie Apple. Pytanie tylko, czy Apple w ogóle rozważa polski rynek, jako ten, który jest warty wdrożenia w nim Siri. I czy hipotetyczna adopcja tego rozwiązania byłaby zadowalająca. Przecież, dla garstki użytkowników niekoniecznie opłaca się wdrażać kolejnej funkcji. Fajnie by było, ale... niekoniecznie tak musi być.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama