Tysiące niedobitków ludzkiej cywilizacji skrytych pod ziemią przed biologicznym skażeniem. Jednak czy aby na pewno mają się czego obawiać na zewnątrz?
Silo – podziemne intrygi ostatnich ludzi na ziemi w świetnym serialu od Apple
Kilkaset metrów pod ziemią, w gigantycznym i samowystarczalnym silosie całe pokolenia ostatnich ludzi na ziemi żyją i umierają ku chwale ojców założycieli. Tym krótkim wstępem pozwolę sobie przedstawić Silo – nową, dystopijną produkcję z oferty Apple TV+, która intryguje nie tylko samym konceptem, ale i masą tajemnic, czekających na odkrycie. Obejrzałem dwa pierwsze odcinki futurystycznego serialu od Apple i już teraz mogę Wam zagwarantować, że warto czekać na więcej.
Niedobitki ludzkości w podziemnym bunkrze
Dla tych, którzy śledzą filmy i seriale, trafiające do oferty TV+ nie będzie pewnie zaskoczeniem, że Silos to adaptacja książki, a właściwie serii książek Hugh Howey’a, opowiadających o ostatniej garstce ocalałych ludzi, kryjących się pod ziemią przed śmiercionośnym skażeniem.
Tytułowy Silos to jedyne co znają – tu żyją, bawią się, pracują, zakładają rodziny i umierają. Dlaczego tam trafili? Jak długo będą musieli jeszcze gnić po ziemią i najważniejsze – co spowodowało rzekome skażenie? Tego nie wiemy zarówno my, jak i bohaterowie serialu, a pytań lepiej nie zadawać, bo zbyt ciekawscy mogą ponieść bardzo poważne konsekwencje. Wszystko dlatego, że władzę w Silosie sprawuje rząd nietolerujący ciekawskich jednostek, które wybijają się ponad posłusznie pracujący motłoch. Wydawać by się mogło, że to po prostu próba utrzymania w ryzach i tak krytycznej już sytuacji, jednak uważny widz szybko zorientuje się, że trzymająca rękę na pulsie władza ma coś do ukrycia. I to właśnie rozwiązanie tej zagadki stanowi główny filar fabuły serialu wyreżyserowanego przez Grahama Yosta.
Nigdy nie pytaj, jak wyglądało życie przed silosem
Filmy i seriale traktujące o ostatnich ludziach na ziemi mają pewne cech wspólne – globalny kataklizm, brutalna walka o przetrwanie i autorytarna władza, która za wszelką cenę stara się wmówić swoim poddanym, że w gruncie rzeczy wszystko jest ok. Nie inaczej jest w Silo – społeczność (choć zróżnicowana) spaja się poprzez sztucznie wykreowane święta, podnoszące na duchu hymny i pokrzepiające przemówienia dla ludu, ale ta sielanka ma też swoje mroczne strony. W Silosie trzeba przestrzegać twardych zasad, takich jak zakaz płodzenia dzieci bez zezwolenia, czy posiadania reliktów przeszłości. O ile to pierwsze można jeszcze jakoś zrozumieć, bo zapasy są rozplanowane na konkretną liczbę populacji (w Silo zredukowano ją do 10 tysięcy jednostek), tak kwestia przedmiotów z dawnych lat wydaje się nieco podejrzana.
Po dwóch odcinkach dowiadujemy się, że 140 lat tamu (jakaś) banda rebeliantów chciała doprowadzić do buntu, a należący do obecnej władzy „ojcowie założyciele” udaremnili bliżej nieokreślone zagrożenie. Mało konkretów? Bo i o to chodzi – im mniej gawiedź wie, tym lepiej śpi. Ci, którzy zadają niewodne pytania lub – na swoje nieszczęście – weszli w posiadanie wspomnianych reliktów, czyli pozostałości po czasach sprzed katastrofy, mogą szybko znaleźć się na ostatnich poziomach silosu, a tam czeka na nich katorżnicza praca.
No właśnie, skoro już o poziomach mówimy, to warto zaznaczyć, że Silo wykorzystuje stary jak świat motyw podziałów klasowych. Najniższe poziomy to klasa robotnicza, w średnich znajdziemy stróżów prawa czy pracowników administracji, a na górze… polityczne intrygi i stosy tajemnic, skrywane przez klasę rządzącą. Przypomina to trochę Snowpriercera w nieco łagodniejszym wydaniu, zarówno pod względem samego konceptu, jak i stylistyki otoczenia. Silos to brudne i nieprzyjazne miejsce, w którym nowoczesna technologia miesza się z archaicznymi rozwiązaniami, tworząc naprawdę imponującą scenerię. Apple nie bawi się w półśrodki – czuć, że to serial, na który nie szczędzono budżetu. Wystrój poszczególnych lokacji dobrze odzwierciedla panującą tam atmosferę i nie ma tu mowy o uczuciu tandety, jakie towarzyszyło mi przy oglądaniu Netfliksowego The 100, który porusza podobną tematykę.
Władzom Silosu udało się stworzyć sprawnie funkcjonującą społeczność, jednak nie wszyscy potrafią odnaleźć się w tej zbieraninie nakazów i zakazów. Juliette, którą odgrywa Rebecca Ferguson, to pracownica maszynowni, zamieszana w sprawę tajemniczego „samobójstwa”. Kobieta trafia na trop, mogący wywrócić do góry nogami tworzoną przez lata atrapę zgranej społeczności i tym samym obnażyć sekrety władzy. Serial nie spieszy się jednak z wyjaśnianiem tych wątków i kroczek po kroczku prowadzi widza do kolejnej zagadki. Warto zaznaczyć, że nie czuć tu sztucznego przedłużania, a każda retrospekcja ma swoje uzasadnienie. Dzięki temu Silo nie tylko trzyma w napięciu, ale tez daje czas na poznanie bohaterów i zrozumienie ich motywów. Takie połączenie sprawia, że serial wręcz chce się pochłaniać, a niespełna godzinne odcinki mijają bardzo szybko.
Już teraz możecie przekonać się samodzielnie, bo dwa pierwsze epizody Silo dostępne są od wczoraj w ramach subskrypcji Apple TV+. Pierwszy sezon zozstał rozłożony na 10 odcinków, a każdy z nich będzie udostępniany co piątek. Mocno zachęcam więc do zapoznania się z tytułem, bo przynajmniej w mojej subiektywnej opinii ma zadatki na znalezienie się w rankingu TOP 5 najlepszy seriali od Apple. Warto dać mu szansę, nawet jeśli nie jesteś fanem kina sci-fi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu