ShiftCam od lat serwuje akcesoria fotograficzne do smartfonów. W ostatnią podróż wybrałem się z ich podróżnym statywem oraz niewielką lampką. Jak wypadają w praktyce?
ShiftCam TravelPod Pro i ProLED - recenzja. Małe i lekkie akcesoria fotograficzne
Jeżeli kiedykolwiek przyglądaliście się rynkowi akcesoriów fotograficznych to prawdopodobnie doskonale wiecie, że właściwie co nam się tylko zamarzy — można tam kupić. Często największą blokadą pozostaje ich cena. To nie są tanie rzeczy. I co gorsza — to świat, w którym wszystko może się przydać. Wszystkie filtry, wszystkie światła, wszystkie dodatki.
O ile ktoś ma własne studio fotograficzne - to problem choć trochę można zminimalizować. Ale kiedy mowa o fotografii ulicznej, czy tej w podróży — tutaj dochodzi kolejny aspekt. Waga i wielkość. Te odgrywają kluczową rolę. Zwłaszcza gdy mowa o całodziennych tułaczkach z plecakiem wypełnionym obiektywami, filtrami i spółką. O ile fizyki się nie oszuka — i dobre obiektywy są duże i swoje ważą, o tyle można nieco poczarować w temacie całej reszty. Podróżowanie z mieczem świetlnym który pozwoli doświetlić sceny to prawdziwy koszmar - wiem, bo kilka razy się na to zdecydowałem i obecnie prędzej kupię drugi po drugiej stronie świata, niż ponownie będę pakował się z tym do samolotu. Jeżeli zaś chodzi o statywy: tutaj problem jest znacznie bardziej złożony. Bo te nie tylko swoje kosztują (nawet po kilkanaście tysięcy złotych), ale także i ważą.
Korzystając z uprzejmości polskiego dystrybutora ShiftCam, miałem okazję w ostatnim czasie testować ich statyw TravelPod Pro, a także niewielką lampkę z serii ProLED. Jak sprzęty te, które wcale do tanich nie należą, wypadły w praktyce?
TravelPod Pro: statyw, który pokochałem od wejścia. Nie oznacza to jednak, że jest pozbawiony wad
TravelPod Pro skradł moje serce już po otwarciu pudełka. Swoją wagą, wielkością i możliwościami. No bo właśnie: to najlżejszy statyw, z jakim kiedykolwiek pracowałem. A przy okazji po całkowitym złożeniu jest tak kompaktowy, że mieści się do bocznej kieszeni plecaka — tej, w której moja 0,7-litrowa butelka wchodzi na styk. Jest wyjątkowo mały i w tej formie: krótki. Ale po całkowitym rozłożeniu osiąga wielkość ok. 1,4 m. No i tak — nie jest to największy statyw jaki można kupić, ale prawda jest taka, że dla lwiej części użytkowników będzie on więcej, niż wystarczający. Zwłaszcza tych, którzy będą z niego korzystać ze smartfonem, a nie aparatem.
No bo właśnie, mówiąc o TravelPod Pro od ShiftCam nie można pominąć aspektu jego uniwersalności. Statyw posiada opcję montażu na 1/4" śrubkę, ale też ma wbudowany specjalny chwytak na smartfon. A smartfon można w nim zamontować zarówno w pionie, jak i poziomie. Jest bajecznie prosty w obsłudze i posiada głowicę, którą można obracać o 360 stopni. Dodatkowym atutem dla niektórych może okazać się zamiana go w selfie stick. Bo to również jest możliwe po wymontowaniu jego środkowej części, czym chwali się producent. Ale szczerze — to akurat rzecz, z której nie skorzystałem ani razu, bo... selfie sticki nigdy nie skradły mojego serca.
Statyw oferuje udźwig do 3 kilogramów co jest... wystarczające — na pewno w przypadku smartfonów. A co z aparatami fotograficznymi? Tutaj już nie jest to wcale takie oczywiste. O ile mowa o kompaktach - sprawa jest prosta i radzi sobie świetnie. Ale lustrzanki i bezlusterkowce to już kompletnie inna para kaloszy i wiele zależy od... samego aparatu i obiektywu, który z nim wykorzystujemy. Sam testowałem statyw z Fuji X100V (poradził sobie śpiewająco) i Sony Alfa7III z różnymi obiektywami. I jak możecie się spodziewać, wszystko rozbijało się o obiektywy. Nie będę jednak ukrywał, że przy żadnej cięższej pozycji (Sigma 24-70 f/2.8, Sigma 85 f/1.4, Viltrox 16 f/1.8 czy Sony 24-105 f/4) nie wyglądało to dobrze. Statyw się nie uginał, działał, ale miałem duszę na ramieniu. O ile jednak w ciężkich konfiguracjach wszystko wyglądało jak balansowanie na krawędzi (przynajmniej przy wysuniętych nogach), o tyle w przypadku małych, plastikowych, stałek, problem znikał — i tu spoglądam w kierunku Samyanga 24 f/2.8. Warto mieć to na uwadze, bo to z pewnością nie będzie statyw, który zastąpi Wam większe, cięższe, mniej wygodne konstrukcje. Nie pozwoli on również robić zdjęć aparatem w trybie pionowym — to forma, z której skorzystacie tam tylko na smartfonie. To po prostu za ciężka konstrukcja i na załączonym obrazku widać, jak sobie z nimi radzi.
Nie zmienia to jednak faktu, że w przypadku smartfonów i lekkich aparatów — TravelPod Pro jest czymś niezwykle uniwersalnym. Dzięki swojej lekkości (0,82 kg) perfekcyjnie sprawdzał się on jako kompan na co dzień. I choć zdarzyło mi się kilkukrotnie skorzystać z niego w większej formie dla zdjęć z długim czasem naświetlania z ciężkim obiektywem, to zdecydowanie pewniej czułem się powierzając mu to zadanie gdy był ledwo rozłożony. A to przydało się kilkukrotnie, ot, chociażby w tarasach widokowych.
Nie jest to z pewnością statyw dla profesjonalistów który zastąpi drogie, ciężkie i wielkie konstrukcje. Jednocześnie jest niezwykle uniwersalny w swoich umiejętnościach, co w połączeniu z jego lekkością czyni go bardzo mocnym zawodnikiem. Dla wielu odpychającą może jednak okazać się cena. Bo choć patrząc na rynek profesjonalnych statywów może i wygląda ona śmiesznie, o tyle dla zwykłego kowalskiego czy początkującego pasjonata fotografii będzie ona zaporowa. Za TravelPod Pro od ShiftCam trzeba bowiem zapłacić około 720 złotych.
Światełko które dało sporo frajdy i umożliwiło zrobienie zdjęć, jakich inaczej nie miałem szansy zrobić. ShiftCam ProLED RGBWW
Shift ProLED RGBWW to lampka z którą się nie rozstaję — i zawsze mam ją w plecaku. Wszystko to za sprawą jej lekkości i długiemu czasu działania na jednym ładowaniu. Wariant z którego korzystałem oferował pełną paletę kolorów, kilka trybów "migania" pod wideo, a także cały zakres temperaturowy bieli. Co więcej, jest to światełko, które wykorzystamy do doświetlenia zdjęć, albo właśnie: nagrywania wideo. W przypadku tych drugich możemy sobie pozwolić zamontowanie go bezpośrednio na aparacie dzięki dołączonym akcesoriom. Co ważne: zostało ono przemyślane na tyle zręcznie, że zrobić to można zarówno w formie poziomej jak i pionowej.
Obsługa urządzenia jest niezwykle prosta i ogranicza się tak naprawdę do dwóch przycisków. Wysoka jasność sprawia, że pozwoli nam doświetlić twarz czy przedmioty w każdej sytuacji. A fakt, iż bateria wystarcza nawet na 15 godzin nieprzerwanej pracy czyni z niej niezastąpionego kompana. Sam nie mogłem uwierzyć jak często wykorzystywałem ją w przypadku zdjęć w trudniejszych warunkach. W jednym ze zdjęć pokusiłem się nawet o jej wykorzystanie jako... lampy. Bo te które dostępne były w lokalu nie działały, a trzeba było sobie jakoś radzić.
Rynek przenośnych lampek do doświetlania rośnie w siłę i jest w czym wybierać. Sam przetestowałem kilka tego typu produktów — z różnych kategorii cenowych. Ale szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze przyjemności działać z czymś lepszym, bardziej uniwersalnym i niezawodnym (część tanich produktów po kilku dniach niekorzystania potrafiła się sama rozładować). Jeżeli szukacie solidnego sprzętu z tej kategorii — mogę polecić go z czystym sumieniem.
-
Akcesoria do recenzji dostarczył polski dystrybutor produktów ShiftCam, firma Alstor
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu