Smartfony

Jak zniszczyć przedpremierowo debiut urządzeń? Sharp odkrył sposób

Albert Lewandowski
Jak zniszczyć przedpremierowo debiut urządzeń? Sharp odkrył sposób
Reklama

Wejście na nowe rynki nie należy do zadań łatwych. Szczególnie jeżeli mówimy tu o segmencie smartfonów, w którym to walczy ze sobą kilkudziesięciu producentów, choć jedynie nieliczna garstka może liczyć na więcej niż zadowalające przychody. Powoli do Europy zmierza Sharp. Ta uznana japońska firma zdaje się jednak nie rozumieć Starego Kontynentu, ale przyglądnijmy się temu, co ma się pojawić.

Nowatorstwo

Sharp jako pierwszy na świecie wziął się za pomniejszanie ramek w smartfonach. Pierwszy taki, Aquos Crystal, stał się cztery lata temu prawdziwą ciekawostką i naprawdę dziwiono się, dlaczego zdecydowano zredukować do minimum górną ramkę i przenieść najpotrzebniejsze moduły, tj. kamerkę i czujniki, na dół, pod ekran. Moim zdaniem był to ważny krok w opracowywaniu obecnie znanych bezramkowych konstrukcji. Potem, w 2016 roku zadebiutował Xiaomi Mi Mix i już każda firma zaczęła myśleć nad czymś podobnym. Kolejny przełom przyszedł w 2017 wraz z Essential Phone, Sharp Aquos S2 i iPhone X, czyli charakterystyczne wcięcie wyświetlacza zaczęło zdobywać zwolenników i rzeczywiście jest aktualnie najważniejszym rynkowym trendem.

Reklama

W tym wszystkim Sharp zachowuje się po prostu świetnie i sam jest w stanie stworzyć trendy. Niestety, nie zawsze innowacyjność wiąże się z sukcesem oraz dobrymi wynikami finansowymi – tu większe znaczenie ma, bez większego zaskoczenia, marketing oraz rozpoznawalność marki. Co ciekawsze, w połowie 2018 roku smartfony Sharp pojawią się w sprzedaży w Europie, jednak już pierwsze doniesienia zdecydowanie nie podgrzewają premiery, a jedynie osłabią zainteresowanie potencjalnych klientów. Cóż, już tu napiszę, że w Japonii chyba ktoś przeliczył jeny na euro i nadchodzące telefony będą prawdziwą klasą premium, jeżeli chodzi o ceny.

Pięć nowości

Najwyżej pozycjonowany model będzie nazywał się Sharp Aquos S3 (oznaczenie E-P1). Zaoferuje on 5,99-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD+ i będzie miał wcięcie u góry. Zostanie także wyposażony w ośmiordzeniowego Snapdragona 660, 6 GB RAM, 64 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy za pomocą kart microSD.

Oprócz tego telefon pochwali się podwójnym aparatem 12 i 13 Mpix, gdzie drugi sensor będzie dysponował teleobiektywem. Nie zabraknie także kamerki 16 Mpix, baterii 3200 oraz dual SIM, jednak całość ma kosztować powyżej trzech tysięcy złotych! Mam nadzieję, że to nieśmieszny żart, bo taka specyfikacja w tej kwocie to żart. Osobiście obstawiam też, że to nie będzie miało żadnego pokrycia w rzeczywistości, choć patrząc na poczynania niektórych firm, jest to nadal nieco realne.

Dalej mamy Sharpa Aquos S2. Pochwali się on 5,5-calowym ekranem w formacie 17:9 i rozdzielczości Full HD+, ośmiordzeniowym Snapdragon 630, 4 GB RAM, 64 GB pamięci wbudowanej, aparat 16 Mpix, kamerkę 20 Mpix oraz akumulator 3020 mAh. Podobno ma w Europie kosztować ponad 2000 złotych, podczas gdy w chińskich sklepach internetowych można go już kupić za dwa razy mniej. Ciekawe.

Średnią półkę uzupełni Sharp E-M1. Ten telefon z kolei zostanie wyposażony w 5,7-calowy ekran HD+, ośmiordzeniowy procesor Mediatek MT6750T, 3 GB RAM, 32 GB pamięci wbudowanej, podwójny aparat 13 i 8 Mpix, kamerkę 13 Mpix oraz baterię 4000 mAh, a jego cena, moim zdaniem, powinna kształtować się na poziomie 1000 – 1200 złotych. Doniesienia wskazują tu na wiele więcej, co wydaje się już surrealistyczne.

Na dole oferty pojawi się Sharp E-L1 z tym samym wyświetlaczem, słabszym czterordzeniowym układem Mediatek MT6737T, 2 GB RAM, 16 GB pamięci, aparatem 13 + 5 Mpix, kamerką 8 Mpix i baterią 4000 mAh. Tu możemy liczyć na cenę poniżej 700 – 800 złotych.

Natomiast na szczycie ma pojawić się Sharp E-F1, flagowy produkt z krwi i kości. Na pewno jego 6-calowy ekran IGZO o rozdzielczości WQHD+ (3040 x 1440 pikseli), Snapdragon 845 oraz podwójny aparat 22,6 i 16 Mpix zrobią na każdym wrażenie. Problemem najpewniej okaże się bateria 3000 mAh oraz sam wygląd. Patrząc na innych rywali z segmentu 3000 – 4000 złotych, bezproblemowo znajdziemy ładniejsze propozycje, a tu Japończycy pójdą chyba na żywioł.

Reklama

Bez szans na sukces?

W 2016 roku Foxconn przejął pakiet kontrolny Sharpa. Od tamtej pory rozwija swoją firmę i wydaje się, że rozbudowa sieci dystrybucji to naturalny krok w rozwoju, choć obawiam się, że tu tajwańscy właściciele mogą przeszacować wartość swoich smartfonów. Musimy jednak jeszcze poczekać do czerwca na oficjalne dane. Być może nagle tu zaskoczą wszystkich i będą sprzedawać swoje urządzenia w znacznie atrakcyjniejszych cenach?

źródło: j-phone.ru

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama