Czasem trafiamy na na serwisy internetowe, których jednoznaczna ocena jest trudna, a wyciąganie pochopnych wniosków może okazać się bardzo niesprawied...
Serwis społecznościowy dla ludzi z nowotworem - gdzie tkwi potencjał?
Mam nadzieję, że nie zraziłem nikogo tym nieco patetycznym wstępem (a chyba nie, skoro kliknęliście, żeby przeczytać część dalszą artykułu). I Had Cancer to serwis społecznościowy założony przez Mailet Lopez, która podczas swojej choroby miała problem w znalezieniu osób w okolicy, które również borykały się z tym samym problemem. I tutaj pojawił się pomysł na serwis społecznościowy. Wraz ze swoimi współpracownikami - Robertem Boyle'm i Anthonym Del Monte zebrali 750 tys. dolarów i zrealizowali pomysł w ramach prowadzonego przez siebie studia Squeaky. Obecnie idea jest zatem w 100 proc. sponsorowana z ich własnego funduszu, jednak mają nadzieję, że w przyszłości znajdą się sponsorzy, którzy wesprą inicjatywę. Myślę, że mogą pod tym względem optymistycznie patrzeć w przyszłość, bo w ciągu trzech tygodni od otwarcia w serwisie zarejestrowało się 3 tys. internautów z 62 krajów, co, zważywyszy na niszę, której jest dedykowany, można nazwać świetnym wynikiem.
Działanie I Had Cancer opiera się na nawiązywaniu relacji pomiędzy osobami chorymi na raka i dzieleniu się z nimi swoimi refleksjami i historią. Każdy użytkownik prowadzi w swoim profilu dziennik, w którym może opisać swoje dotychczasowe życie i to, jak zmieniło się ono pod wpływem choroby. W najbliższej przyszłości zasób funkcji serwisu ma zostać poszerzony o kręgi (brzmi znajomo? W działaniu jednak mają one być bardziej podobne do znajomych z Facebooka), w których będą skupiać się użytkownicy, oraz eventy. Ten ostatni element ma umożliwość organizowanie spotkań na żywo w mniejszych lub większych grupach. Otóż zdaniem Lopez, nic tak nie pomaga w walce z chorobą, jak poczucie przynależności do pewnej wspólnoty, w ramach której można otrzymać niezbędne wsparcie.
Twórcy mają bardzo ambitne plany na przyszłość. I Had Cancer ma trafić do możliwie największej liczby osób z nowotworem. Będzie zatem sukcesywnie rozbudowywany i poszerzany o nowe funkcje, które między innymi mają także zaangażować rodzinę i przyjaciół użytkowników. Otóż ich profile miałyby być swoistą kroniką walki z chorobą, którą mogliby przeczytać najbliżsi.
Nieczęsto można znaleźc w sieci tak szczytne idee, których realizacja nie wynika z potrzeby zysku. Przypadek ten jest tym bardziej niezwykły, gdyż wykorzystuje potencjał mediów społecznościowych. I choć na pierwszy rzut oka może to się wydawać pomysłem kontrowersyjnym, o czym pisałem w lidzie, to po dłuższej refleksji zasługuje na uznanie.
Myślę zatem, że I Had Cancer można z powodzeniem traktować jako dowód na to, że media społecznościowe nie muszą być wykorzystywane jedynie jako pożeracz czasu, wirtualna platforma dla kontaktów towarzyskich i narzędzie marketingowe. Przy odpowiednim podejściu świetnie nadają się bowiem do prowadzenia swoistej terapii psychologicznej i kreowania wzajemnych grup wsparcia, co akurat w przypadku chorych na nowotwór jest nieocenione.
Co jednak najciekawsze, pojawia się trend na budowanie tego typu społeczności. Obecnie w sieci działają m.in. patientslikeme.com czy heartpatients.com, które również są dedykowane ludziom chorym. O ile jednak ich powstanie poparte chęcią działania, a nie zarobku, można zaakceptować, o tyle budowanie modelu biznesowego (reklamy leków, ośrodków medycznych) już nie. Owszem brzmi to naiwnie i nazbyt idealistycznie z mojej strony, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić komercyjnej platformy żerującej na ludzkim nieszczęściu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu