Muzyka

Serwis on demand, czy radio streamingowe, a więc Spotify, czy MixRadio

Piotr Turek
Serwis on demand, czy radio streamingowe, a więc Spotify, czy MixRadio
Reklama

Ponieważ w ostatnim okresie, zarówno Play, jak i Orange, uruchomiły promocje z muzycznymi serwisami streamingowymi, przybliżmy najważniejsze kwestie t...

Ponieważ w ostatnim okresie, zarówno Play, jak i Orange, uruchomiły promocje z muzycznymi serwisami streamingowymi, przybliżmy najważniejsze kwestie tego obszaru. Artykuł nie będzie jednak ani o Tidal w Play, ani też o Muzyka Tu i Tam w Orange, gdyż jak co roku, operatorzy komórkowi zmuszeni są do wykonania zobowiązań względem dużych wytwórni muzycznych Warner, Sony i Universal - nie ma w tym nic nowego i wyjątkowego. Z polityki, a nie z chęci, owe promocje przed końcem roku, ale też przed okresem największej sprzedaży przedświątecznej, a nie w jej trakcie.

Reklama

Oferta Play ani nie jest nielimitowana, ani też za darmo, podobnie jak Orange nie jest wolny od mechanizmów try&buy, które dokładniej opisałem w artykule “Internet no limit i inne sztuczki operatorów komórkowych”.

Czym się różni radio streamingowe od serwisu streamingowego on demand

Co wybrać i co wybierają ludzie na świecie? Czym różni się radio internetowe jak MixRadio, czy Pandora, od serwisu z muzyką na życzenie, jak Spotify lub Apple Music? Kto i ile płaci artystom? Co wzbudza najwięcej kontrowersji? Oto przegląd muzycznych, streamingowych serwisów internetowych.

Streaming to strumień muzyki, w przeciwieństwie do możliwości pobrania pliku - w serwisach streamingowych odbiera się muzykę. Powstają nowe serwisy muzyczne określane mianem streamingu audio on demand (na życzenie), a więc usługi polegające na przesyłaniu strumienia z muzyką, zamiast plików mp3. W serwisach on demand możemy wybierać, jaki utwór słuchamy, przeszukiwać katalog poprzez nazwę utworu, lub artysty/zespołu. Takich możliwości, teoretycznie, nie ma i nie powinno mieć radio internetowe, a więc serwis streamingowy z muzyką nie on demand. No bo co to za radio, które pozwala nam decydować, co jest grane… Ale z drugiej strony...kto powiedział, że przyszłość ma nam takich możliwości nie przynieść...

W Polsce, powoli rośnie liczba osób streamujących legalną muzykę za darmo z sieci, w zamian za kontakt z reklamami, lub płacących za dostęp premium 10 lub 20 złotych, co miesiąc. Pułap tych cen wyznaczył Cyfrowy Polsat, wprowadzając streamingowe Muzo, w kwietniu 2012 roku. Po Muzo, na krajowym rynku zawitały światowe serwisy streamingowe, jak Spotify, Deezer i Wimp (obecnie Tidal). Jednak mimo niechęci sporej części branży muzycznej (w szczególności przedstawicieli dużych wytwórni, którzy chętniej widzieliby światowy poziom cen w naszym kraju), ceny 0, 10 i 20 zł są obecnie powszechnie stosowane w serwisach streamingowych w Polsce. Oczywiście, to o wiele taniej, niż w wielu krajach Unii Europejskiej, jednak ceny te wydają się być dopasowane do portfeli Polaków.

Serwisy radia internetowego stworzone są przez czołowych nadawców w Polsce: RMFon (Grupa RMF), czy eskaGO (Grupa ZPR Media). Takie serwisy dają możliwość darmowego odbioru najpopularniejszych stacji radiowych w Internecie, zaś reklamodawcom pomagają w lepszym targetowaniu kampanii on-line (reklamy typu In stream, oraz display). RMFon, eskaGO, OpenFM, Tuba.pl, Polskastacja.pl to główne, internetowe serwisy radia streamingowego w Polsce.

Różnica między radiami internetowymi, a serwisami streamingowymi on demand, od strony biznesowej, widoczna jest okiem twórcy i jego pośredników. W świecie radia internetowego dominuje zasada przejęta z tradycyjnych rozgłośni, a więc twórca otrzymuje wynagrodzenie odprowadzane przez właściciela radia do ZAIKS – nie ma tutaj zazwyczaj, jak w przypadku streamingu audio on demand, usługi ringback-tone, czy downloadu, przepływu finansowego dla producenta i twórców za pośrednictwem wytwórni lub agregatora, oraz osobnych przez organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ), jak ZAIKS. Podobnie nie jest wymagana zgoda twórcy na emisję jego twórczości – jak długo rozliczany jest ZAIKS. Czemu tak jest? W skrócie - to sytuacja wynikła z ewolucji serwisów i prawa - nic świadomego, raczej otrzymanego w spadku po dawnej, analogowej epoce. Do poprawki.

Od strony użytkowników, widoczne różnice istnieją w obszarze funkcjonalności serwisu: on demand ma pauzę, po wyłączeniu której, serwis gra muzykę w miejscu, w którym pauzę wciśnięto. Podobnie, jest możliwość wyszukiwania muzyki po nazwiskach artystów, czy po tytułach utworów. Serwisy radiowe tego nie powinny mieć, przynajmniej teoretycznie. Przykładem może być Tuba.pl, która posiada takie możliwości, jednak nie płaci producentom, co złości artystów, przedstawicieli wytwórni muzycznych i OZZ, jak ZPAV. Tak więc, w Polsce mamy duży nieład w określeniu, co jest jakim serwisem i pod jakie prawo podlega. Wszystko przez to, że rozróżniamy serwisy poprzez funkcjonalności, a jak wiadomo, przyszłość przyniesie nam nowe funkcje i nie ma sensu zabraniać komuś rozbudowy serwisu, z korzyścią dla użytkowników.

Na styku tych serwisów dochodzi do różnych kolizji, ale i synergii, więc kto wie, czy w niedalekiej przyszłości, nie pojawią się serwisy dające mix możliwości radia i streamingu on demand, a nawet downloadu, czy ringback-tone i wideo. Taka synergia może jeszcze bardziej uprościć konsumpcję muzyki i przyciągnąć kolejnych klientów do legalnych usług muzycznych.

Reklama

Czym jeszcze różnią się rodzime, streamingowe serwisy radiowe i on demand? Liczbą użytkowników. Tego nikt z przemysłu muzycznego nie powie publicznie, gdyż ich intencją jest przekierowanie użytkowników do serwisów, których są właścicielami, jak Spotify, jednak serwisy własności dużych stacji radiowych mają wielokrotnie więcej użytkowników. Oczywiście, tych danych nikt nie podaje, jednak w momencie, gdy radiowy RMFon może zbliżać się do 1 mln realnych użytkowników internetu (RU), a przynajmniej przekracza pół miliona, największy serwis on demand w Polsce - Spotify, nadal ma problem z przekroczeniem liczby płacących użytkowników Muzodajni (ponad 100 000). Mówiąc prościej - w Polsce, radia internetowe mają kilka milionów użytkowników, zaś serwisy Spotify, Deezer, Apple Music i Tidal, nie mają nawet 500 000.


Reklama

Radio internetowe: MixRadio i Pandora

W 1999 roku, Peter Gabriel, w odpowiedzi na piractwo internetowe, oraz sukces Napstera, stworzył streamingowe radio internetowe MixRadio. Przez długi czas, o serwisie niewiele słyszano w mediach, gdyż współpraca serwisu była najczęściej realizowana bez rozgłosu, za to z sukcesami, w relacjach z takimi światowymi markami jak: Virgin, Microsoft, Coca-Cola, Aol, czy Nokia. Dzięki współpracy z Nokia, serwis znany był szerzej jako Nokia Music, a w 2012 roku został przemianowany na Nokia MixRadio. Od 2014 roku, serwis funkcjonuje niezależnie, jako własność firmy Line Corporation, kontynuując również współpracę z właścicielem Nokia - firmą Microsoft, co owocuje dostarczaniem MixRadio na telefony z systemem Windows Phone.

Obecnie, serwis dostępny jest w 31 krajach, nie tylko na Windows Phone, ale również Android, IOS, oraz jako player WWW. Co ciekawe, MixRadio posiada, znaną z serwisów streamingowych on demand, funkcję off-line, dzięki czemu istnieje możliwość odtwarzania setów muzycznych zgranych do pamięci serwisu, nawet bez połączenia z internetem. Katalog MixRadio to 35 milionów utworów. Matt Turner, GM MixRadio Europe, w rozmowie ze mną, tak wyjaśnił różnicę tego serwisu radiowego, w stosunku do Spotify, Deezer, czy Tidal: “MixRadio jest skoncentrowane na prostocie i pomocy w wyborze utworów, gdyż olbrzymi wybór dostępnej muzyki, coraz częściej staje się przeszkodą, a nie zaletą. W MixRadio, przyciśnięcie jednego przycisku, przynosi użytkownikowi strumień specjalnie dobranej muzyki, zaś jego wybór i feedback zwrotny, pozwalają poznać indywidualny gust muzyczny i jeszcze lepiej dobierać ulubioną muzykę, zarówno najnowszą, jak i już zapomnianą”. Więcej o funkcjach serwisu MixRadio można przeczytać w artykule.

Jak podaje Forbes, niejasne są losy innego serwisu muzycznego powiązanego z Microsoft - Xbox Music. Jak wiadomo, serwis ten funkcjonuje w wersji on demand, co oznacza olbrzymie opłaty dla wytwórni Warner, Sony i Universal. Być może dlatego, serwis Xbox Music może przestać istnieć, zaś w urządzeniach Microsoftu, będzie dostępna muzyka z serwisów, które nie kosztują firmę Billa Gatesa tak wielkich opłat dla wytwórni. Już teraz, serwis przestał się nazywać Xbox Music - nazwany został Music, a potem Groove Music. Tak więc można zakładać, że MixRadio pozostanie jedynym istotnym serwisem muzycznym w produktach Microsoft.

Inne radio internetowe - Pandora - miała swoje początki w 2004 roku, jednak jej ważna część, a więc Music Genome Project, powstała w 1999 roku. Projekt polegał na zbudowaniu algorytmu optymalizującego dobór odtwarzanej muzyki i analizującego każdą piosenkę, na podstawie ponad 450 unikalnych cech. Część rozwiązań zastosowanych w Pandorze, wykorzystuje również Last.fm. Pandora ma ponad 80 milionów aktywnych użytkowników i ponad 1 milion utworów - a więc świetnie sobie radzi bez 30 milionów tracków dostępnych w innych serwisach.

Pandora nie jest dostępna w Polsce, jednak serwis ten jest powszechnie znany z powodu wieloletniego konfliktu z organizacjami OZZ i wytwórniami, który toczy się przed amerykańskim Kongresem. Pandora ma 77 milionów aktywnych słuchaczy (250 milionów zarejestrowanych), jednak uważa, że wydatki które ponosi na artystów, są zbyt wysokie, dlatego próbuje różnych zabiegów lobbystycznych i nie tylko, by zmienić to na swoją korzyść.

Reklama

Inne znane radia internetowe to iHeartRadio z 70 milionami zarejestrowanych użytkowników. Kolejny serwis - Sirius XM Radio - ma ponad 26 miliony użytkowników. The Telegraph podaje obszerną listę internetowych rozgłośni radiowych. Również strona Wikipedia podaje niepełną, ale bogatą listę rozgłośni - jest tu ponad 400 stacji internetowych. Tak więc rozgłośni internetowych jest z pewnością więcej niż serwisów streamingowych on demand.


Serwisy streamingowe audio on demand: Spotify, Deezer, Apple Music i inni

Ile jest serwisów streamingowych audio na świecie? Bardzo dużo. Przegląd większej liczby serwisów on demand zawarto na Wikipedia.

Pierwszy z nich i największy - Spotify - ma 20 milionów płacących klientów i 55 milionów tych, którzy korzystają z serwis za darmo, poprzez kontakt z reklamami. Niestety, jak podaje serwis Digital Music News, im więcej Spotify zarabia, tym mniej pieniędzy dostają artyści. Spotify twierdzi, że płaci dla wytwórni i publishera od 0,006 do 0,0084 dolara per odtworzenie. Jednak artyści niezależni dowodzą, że przelicznik może wyglądać raczej jak 0,001 dolara per odtworzenie. Pomimo ciekawych danych na temat finansów Spotify, ciężko nie odnieść wrażenia, że model biznesowy zastosowany w tym serwisie, dotyczy raczej całego globu. 38 milionów Polaków, nie jest w stanie wygenerować nawet przyzwoitych wypłat z tego serwisu dla rodzimych artystów.

Inne, znaczące serwisy streamingowe to: francuski Deezer z 16 milionami klientów, z czego 6 milionów płaci za muzykę, Apple Music - 15 milionów użytkowników, z czego 6,5 miliona płaci, Tidal dostępny w 44 krajach (900 000 użytkowników), Amazon Prime Music - ponad 10 milionów klientów, dawny Napster, a więc Rhapsody - ponad 2,5 miliona klientów płacących, w dużej mierze dzięki współpracy z T-Mobile w USA i ofercie łączącej możliwości radia internetowego, z pewnymi funkcjonalnościami serwisu on demand. Wreszcie serwis Guvera ma około 17 milionów użytkowników. Tak więc, serwisów streamingu on demand jest dużo, co niekoniecznie musi oznaczać, że będzie ich przybywać - przeszkodą jest spełnienie wymogów Warner, Sony i Universal, w zakresie zaliczek i marketingu, o czym donoszą światowe serwisy muzyczne.


Serwisy streamingowe audio/wideo on demand: YouTube

Znany producent muzyczny Rodney Jerkins pytał niedawno publicznie, dlaczego YouTube płaci 900 dolarów za 600 milionów wyświetleń. Wygląda, że firmie Google udało się przechytrzyć wszystkich:

  • twórcom muzyki nadal się wydaje, że sukces na tym serwisie, a więc w polskich warunkach 5-10 milionów wyświetleń, odzwierciedlany jest w przyzwoitych pieniądzach z reklam (od Youtube) i z tantiem (z Youtube, przez OZZ),
  • użytkownikom wydaje się, że muzyka tam zawarta jest legalna, a więc artyści dostają godziwe wynagrodzenie,
  • OZZ są przeświadczone o wielkim sukcesie, jaki odniesiono podpisując takie, a nie inne warunki ZAIKS vs Youtube.

Niestety prawda jest daleka od ideału. Po pierwsze, OZZ mają olbrzymi problem z przekazywaniem artystom gromadzonych z Youtube pieniędzy. Po drugie, stawki jakie ustalono, podobnie jak zasady wypłat (tylko za reklamy w całości odtworzone i inne), są szalenie niekorzystne dla twórców.

Podobnie jak inne serwisy streamingowe, również YouTube robi wszystko, by płacić jak najmniej twórcom treści zawieranych na tym serwisie. Głośno było m.in. o planach nie płaceniu za okres próbny w YouTube Red (serwisie premium wspartym modelem reklamowym).

Nie zmienia to faktu, że Youtube jest największym serwisem muzycznym on demand: YouTube ma ponad 1 miliard użytkowników - prawie jedną trzecią wszystkich ludzi w internecie. 80% odsłon w serwisie YouTube pochodzi spoza USA - serwis uruchomił wersje lokalne w ponad 70 krajach i w 76 różnych językach.

Przyszłość powinna przynieść nam uregulowanie zasad prawnych i biznesowych funkcjonowania, ale również reklamowania cyfrowych serwisów muzycznych. Jeśli polska kultura ma przetrwać, nie może być kontrolowana przez politykę światowych serwisów dostarczających content, oraz międzynarodowych właścicieli contentu i nieudolny, przestarzały system europejskich OZZ.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama