YouTube

Przetestowaliśmy nową aplikację Muzyka YouTube - przekonuje nawet sceptyka

Konrad Kozłowski
Przetestowaliśmy nową aplikację Muzyka YouTube - przekonuje nawet sceptyka
Reklama

Nie jestem stuprocentowym melomanem, ale poziom moich wymagań odnośnie jakości multimediów jest dość wysoki. Stąd brak tolerancji dla większości muzyk...

Nie jestem stuprocentowym melomanem, ale poziom moich wymagań odnośnie jakości multimediów jest dość wysoki. Stąd brak tolerancji dla większości muzyki zamieszczonej na YouTube. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że nie zdarza mi się sięgnąć po dostępne tam kawałki. Dostępne tylko tam. A wtedy z odsieczą nadchodzi subskrypcja YouTube Red i nowa aplikacja dla Muzyka YouTube.

Reklama

Nie jest ona jeszcze dostępna dla polskich użytkowników, podobnie jak i sama oferta subskrybcji. Nie ma jednak większego problemu, by sięgnąć po jedno z narzędzi typu VPN i aktywować darmowy okres próbny. Wtedy możemy przez 14 dni rozkoszować się materiałami na YouTube bez reklam i słuchać wygodnie muzyki na urządzeniu mobilnym. Do tego posłuży nam YouTube Music - aplikacja na Androida, która nareszcie przynosi większość oczekiwanych muzycznych funkcji. Nie jest idealnie, ale jestem nią naprawdę pozytywnie zaskoczony.

Interfejs YouTube Music czerpie garściami z najnowszego wydania głównej aplikacji YouTube, więc do czynienia mamy z trzema zakładkami na ekranie głównym, pomiędzy którymi przemieszczamy się za pomocą gestów oraz wysuwanym z lewej krawędzi ekranu panel. To właśnie tutaj umieszczono tak naprawdę skróty do najistotniejszych elementów usługi jak składanka offline, lista ostatnio odtwarzanych oraz ustawienia. Powróćmy jednak na moment do głównego ekranu.


Wspomniane trzy sekcje to ekran domowy, Muzyka YouTube na dzisiaj i Ulubione. Na ekran domowy składają się takie listy jak ostatnio odtworzone klipy oraz wybrane specjalnie dla nas materiały, oczywiście na podstawie historii odtworzeń. Nie różni się to zbytnio od tego, czego doświadczymy na YouTube, więc raczej nikogo nie powinno zdziwić, że sugestie te są dobierane automatycznie, przez algorytmy i z ich użytecznością bardzo różnie bywa. Czasem rekomendowane są w większości inne wykonania tego samego utworu, a czasem najpopularniejsze aktualnie nagrania, (rzekomo) podobne do tego, czego słuchamy.



Muzyka YouTube na dzisiaj to zbiór kolekcji, playlist, które również opierają się przede wszystkim na popularności materiałów. Tutaj też znajdziemy kategorię Nowe dla większości najpopularniejszych gatunków oraz zestawienie klipów najszybciej zyskujących popularność. Ostatnia zakładka, z kciukiem w górę, jest chyba najbardziej użyteczną, bo właśnie tutaj gromadzone są wszystkie "polubione" przez nas klipy. Jest to tak naprawdę jedyny sposób na budowanie własnej "kolekcji", ale w pełni rozumiem zamiary Google w tej kwestii. YouTube Music nie będzie prawdziwym rywalem dla Spotify czy Apple Music, głównie z powodu oferty Muzyka Google, ale również dlatego, że nikomu z YouTube nie zależy na tym, by przede wszystkim odtwarzane były materiały zapisane lokalnie.

Reklama


Podejście to uwidacznia się także w sposobie tworzenia wspomnianej składanki offline. Jej maksymalny rozmiar możemy określić w ustawieniach aplikacji, podobnie jak typ zapisanych multimediów - do wyboru mamy samo audio albo wideoklip w jakości 480p lub 720p. W pierwszej kolejności do pamięci urządzenia pobierane są polubione przez nas utwory, ale gdy nie wykorzystają one przestrzeni, którą przydzieliliśmy aplikacji, to usługa zapełni dostępną pamięć sugerowanymi materiałami. Zazwyczaj będziemy więc manipulować suwakiem od przydzielonej aplikacji pamięci do momentu uzyskania optymalnego ustawienia. Bez wątpienia aajważniejszą rolę w aplikacji odgrywa opcja wygoednego przełączenia odtwarzania w tryb audio, co skutkuje mozliwością zgaszenia ekranu i dalszego słuchania muzyki. To było bardzo potrzebne.

Reklama

Jak napisałem we wstępie, nie jestem zwolennikiem słuchania muzyki z YouTube, lecz z niektórymi argumentami nie sposób dyskutować - serwis Google'a to największa baza muzyczna, gdzie absencja czegokolwiek jest niemałą niespodzianką. Google nareszcie to wykorzystuje, a użytkownicy tylko na tym zyskają.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama