Kiedyś twórcy i nadawcy mogli jedynie pomarzyć o wiedzy, jaką dziś posiadają serwisy internetowe. Wśród nich jest Netflix, dysponujący dokładnymi informacjami o zachowaniu i gustach użytkowników. Czy dzięki nim pisze się scenariusze nowych seriali i filmów?
Ten serial Netflix musiał powstać dzięki algorytmom. "Russian doll", czyli Dzień świstaka od Netflix
Zanim przejdziemy do serialu z tytułu, chciałbym pochylić się nad tymi produkcjami Netfliksa, które już się ukazały. Czy wśród wcześniej debiutujących filmów i seriali można było dopatrzeć się takich powiązań? Ależ oczywiście. Nie muszę sięgać zbyt daleko, bo przecież w grudniu mieliśmy premierę filmu "Nie otwieraj oczu", przy którym trudno jest nie pomyśleć i nie wspomnieć o "Cichym miejscu", które pojawiło się w kinach kilka miesięcy wcześniej. Według informacji udzielanych dziennikarzom przez ekipę i aktorów, scenariusz filmu czekał na realizację kilka lat i najwyraźniej sukces "Cichego miejsca" był jednym z powodów, że wreszcie zdjęto go z półki. Jaka była prawda? Tego się już nie dowiemy.
A czy wśród seriali dochodziło do takich sytuacji? Popatrzcie tylko na "Ozark", który płynie na fali narkotywego trendu rozpoczęto na dużą skalę przez "Breaking Bad" stacji AMC. Czasami nie sama fabuła i przebieg serialu są wybierane na podstawie popularności, lecz sama tematyka, która jest właśnie na czasie. Nie sądzę, by "Altered Carbon" czy "Stranger Things" powstały bez poparcia hitów science-fiction i rosnącego zainteresowania nostalgicznymi produkcjami, których akcja rozgrywa się w latach 80. i 90. Gdy widzę zwiastun serialu, który pokazuje nam przygody człowieka uwięzionego w swoim życiu, to nie mogę zareagować inaczej, niż na przykłady wymienione powyżej. Na widok takiego pomysłu od razu mam przed oczami "Dzień świstaka", "Dzień nieśmiertelności", "Na skraju jutra" i inne podobne produkcje.
"Russian doll" - zwiastun nowego serialu Netflix
Serial "Russian doll" skupia się na kobiecie o imieniu Nadia (Natasha Lyonne), która zauważa, że po tym jak umiera, za każdym razem wraca do jednego punktu w czasie pewnego wieczoru, oczywiście jeszcze przed tym, jak ginie. Taka pętla czasowa może trwać krócej lub dłużej, ale jest powtarzalna, a wszystko zaczęło się od śmierci w wypadku samochodowym. Dość szybko zacznie wątpić w to co widzi, a także w swoją poczytalność. Przyczyn takiej sytuacji doszukiwać się będzie między innymi w spalonym joincie.
Serial „Russian Doll” śledzi losy Nadii (Natasha Lyonne) — młodej kobiety, która zostaje zaproszona jako gość honorowy na nowojorską imprezę, gdzie wpada w pętlę czasu, z której nie może się wydostać. Współtwórczyniami i producentkami wykonawczymi serialu „Russian Doll” są Natasha Lyonne, Amy Poehler oraz Leslye Headland. Jego odcinki zostaną zrealizowane według scenariusza Lyonne i Headland. W serialu występują Greta Lee („KTown”), Yul Vazquez („Kapitan Phillips”), wyróżniona nagrodą Tony Elizabeth Ashley („Ocean’s 8”) oraz Charlie Barnett („Chicago Fire”).
Cała otoczka może odbiegać od tego, co zobaczyliśmy w innych tytułach, ale fundamenty u podstaw tego serialu są zbieżne z tym, co widzieliśmy już wcześniej. Oczywiście nie będzie to nic złego, jeśli "Russian doll" okaże się dobrym serialem, ale w przypadku potknięcia, Netflix powinien się poważnie zastanowić nad tym, czy sięganie po niby to sprawdzone, ale szerzej znane pomysły, będzie w dłuższej perspektywie opłacalną strategią. Z innowacyjnością swoich projektów raczej problemów nie ma, bo oczywiście trafiają się zupełnie świeże idee, na które aż miło popatrzeć, lecz mogą zginąć między głośniejszymi powrotami.
Premiera serialu "Russian doll" na Netflix odbędzie się 1 lutego. Dzień przed Dniem świstaka...13
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu