Recenzja

Ozark - sezon 2 - recenzja. Na Netflix wraca wasz ulubiony kurort turystyczny

Konrad Kozłowski
Ozark - sezon 2 - recenzja. Na Netflix wraca wasz ulubiony kurort turystyczny
1

Ozark był jedną z największych niespodzianek zeszłego roku. Pierwszy sezon serialu pojawił się nieco z zaskoczenia, ale dość szybko przekonał do siebie sporą część widzów. Pozytywne oceny mogły oznaczać tylko jedno - Ozark wróci z 2. sezonem. Premiera nastąpi 31 sierpnia, a ja przedpremierowo widziałem już wszystkie nowe odcinki. Jak podobał mi się ponowny wypad do Ozark?

Uwaga! W tekście znajdziecie spoilery z 1. sezonu "Ozark".

Twórcy 2. sezonu "Ozark" stanęli przed bardzo trudnym zadaniem. Wykreowany w pierwszej serii świat wciągał, intrygował. Widz był ciekaw, czy i w jaki sposób Marty - głowa rodziny Byrde'ów - poradzi sobie z wiszącym nad ich głowami wyrokiem śmierci. Opuścili Chicago, ponieważ jego partner biznesowy popadł niewłaściwym osobom. Kartel narkotykowy nie daje zazwyczaj drugich szans, ale Marty'emu udało się ich przekonać. Zobowiązał się do przeprania ogromnej ilości gotówki i wybrał krainę jezior Ozark, jako miejsce swojej operacji. Nie zważając na potknięcia i narastające problemy brnął do przodu, niemal za wszelką cenę starając się zrealizować plan. Plan minimum można by rzec. Ale nie tylko on mierzył się z wyzwaniami, bo i jego żona Wendy oraz dwójka dzieci: syn Jonah i córka Charlotte, poznali prawdę,

Faktem jest, że zwykła rodzina z Chicago nie będzie do końca pasować w takim miejscu jak Ozark. To raczej kurort turystyczny, niż zwykłe miasteczko. Miejscowi nie są przyjaźnie nastawieni do nich i pozostałych przyjezdnych - poza niektórymi wyjątkami. Byrde'om naprawdę trudno było podźwignąć się z sytuacji, w jakiej się znaleźli, tym bardziej, że po piętach depcze im również FBI starając się dotrzeć nie tylko do szefostwa kartelu, ale także i samego Marty'ego - raczej mało kto w agencji wierzy w jego dobre zamiary.

Ozark zachwycił postaciami i klimatem

Sama historia mogła wydawać się zlepkiem fabuły kilku innych produkcji (wspomina się o "Breaking Bad" i "Bloodline"), ale to, co czyniło 1. sezon "Ozark" wyjątkowym, to klimat jaki udało się zbudować poprzez fenomenalne ujęcia, wybór lokalizacji, grę aktorów i muzykę. Na czas trwania 10 odcinków z łatwością można było wsiąknąć w mroczną, ciężką i opierającą się na niecierpliwości i niepewności atmosferę. Jason Bateman wydawał się stworzony do tej roli - możemy go postrzegać jako zwykłego księgowego, ale obracanie takimi pokładami gotówki, właściwe wypełnianie rubryczek i determinacja oraz pewność, z jaką to robi, czyni go naprawdę ciekawą i skomplikowaną postacią. Nie wiadomo było, kiedy uda mu się powstrzymać emocje i przełożyć interesy nad własne przekonania, a kiedy wybuchnie ze złości i zrobi coś pod wpływem impulsu.

Wyczekiwanie na 2. sezon "Ozark" nie było łatwe. Zwiastuny sugerowały mnóstwo akcji, co byłoby nieco odmienne względem tego, co widzieliśmy w premierowej serii - to budziło u mnie pewne obawy, ponieważ nie chciałem, by serial stał się produkcją sensacyjną. W ostatnich odcinkach 1. sezonu skomplikowała się sytuacja niemal wszystkich bohaterów - jak potoczyły się ich dalsze losy? Nie zdradzę wam oczywiście historii z 2. sezonu, ale nie odbierając frajdy z oglądania mogę ocenić, to co przygotował dla nas Netflix na koniec wakacji.

Wracamy do Ozark, tam gdzie skończyliśmy

Fabuła wznawiana jest dokładnie w tym momencie, gdzie pożegnaliśmy Byrde'ów. Pierwszą partię gotówki udało się przepuścić przez legalnie operujące biznesy, ale dopiero teraz stanęli przed prawdziwym wyzwaniem. Na napakowaną ciężarówkę gotówki sposób może być tylko jeden - kasyno. Dopięcie tak ogromnego projektu wymagać będzie nie tylko zdolności księgowych Marty'ego, ale również politycznego doświadczenia jego żony. Jako lobbystka, będzie się czuć jak ryba w wodzie. Momentami można odnieść wrażenie, że oglądamy tak naprawdę kolejny sezon "House of Cards", gdzie światkiem rządzą sekrety, intrygi i bezczelność. Cieszy mnie większe zaangażowanie Wendy (Laura Linney), ale z drugiej strony odbiera to urok całości, bo...

I tutaj natrafiamy na największą bolączkę 2. sezonu, którą jest zredukowanie roli samego Marty'ego. Nie poznaliśmy wcześniej dokładnych mechanizmów prania pieniędzy, ale bycie świadkiem jego biznesowych planów, decyzji i działań, dawało niemałą frajdę. To ciągłe staranie się domknięcia arkusza na koniec dnia, poszukiwanie nowych metod na przepuszczenie brudnej forsy przez system napędzało całą historię. Wydaje się, że nie potrafi on znaleźć dla siebie właściwego miejsca w tym wszystkim - niby czuwa nad każdą operacją, ale jakby był nieobecny. Bywają chwile, w których przejmuje pałeczkę i przypomina nam, dlaczego tak bardzo polubiliśmy go wcześniej, ale dzieje się to zdecydowanie zbyt rzadko. Nie chciałbym porównywać serii bezpośrednio do "Breaking Bad", ale wiodąca rola Waltera White'a była podporą tamtego serialu do samego końca i podobnie powinno być także w "Ozark".

Coś jednak nie zmieniło. Obydwoje wciąż zadają sobie pytanie, czy to co robią każdego dnia, jest właściwe. Są pełni wątpliwości i choć może im brakować czasami przekonania, to wspierają się nawzajem dążąc do celu. Nie zatracili radaru przyzwoitości, ale przyparci do muru muszą zrobić to, czego się od nich wymaga. To też stawia widza w pozycji, w której sam musi sobie odpowiedzieć na szereg pytań - czy byłby skłonny do poświęcenia życia innej osoby, by ratować własną skórę? Czy oszukiwałbyś i narażał wszystkich wokół, by móc wyswobodzić się z relacji, w której znalazłeś się z nieswojej winy?

Co zagrało w 2. sezonie "Ozark", a co się nie udało?

Więcej czasu ekranowego poświęcono tym razem także młodszym postaciom: Jonah (Skylar Gaertner) i Charlotte (Sofia Hublitz), jak również Ruth. Młodzi Byrde'owie starają się odnaleźć w dość nietypowej sytuacji, co prowadzi do niemałych komplikacji. Możemy być niezadowoleni z braku rozsądku u Charlotte czy próby zgrywania dorosłego przez Jonah, ale jak zachowaliby się nastolatkowie w takich okolicznościach?

Imponuje mi jednak Ruth, grana przez Julię Garner. Rodzina Langmore'ów to przede wszystkim mężczyźni nieudacznicy i kryminaliści. Po wyjściu jej ojca, Cade'a (Trevor Long), z więzienia, sytuacja staje się jeszcze trudniejsza. Ruth jest rozdarta pomiędzy chęcią prowadzenia względnie normalnego życia i dalszej współpracy z Martym, a próbami zaimponowania i sprostania oczekiwaniom ojca. Przypomnę, że wzięła na siebie odpowiedzialność wychowania dwóch kuzynów, którzy nie są raczej skorzy do współpracy. Rozwój tej postaci to bez wątpienia jeden z najciekawszych elementów 2. sezonu "Ozark".

Jestem przekonany, że nowy sezon "Ozark" podzieli widzów. Nie chcę używać słowa "fanów", bo seria Netfliksa nie wytworzyła (jeszcze) tak dużej bazy oddanych sympatyków, ale wśród tych, którzy widzieli pierwszy sezon i byli co najmniej zadowoleni, na pewno znajdą się tacy, którym nowy sezon nie przypadnie do gustu. "Ozark" stracił odrobinę swojego uroku, tej aury tajemniczości, która zachwycała rok temu. Za kamerą ponownie stanął między innymi Jason Bateman, którego cieszy możliwość odgrywania i kreowania postaci Marty'ego. Widać, że sprawia mu to frajdę i przyjemność, ale chyba wpadł odrobinę w rutynę.

Chwilami ewidentnie brakowało tego błysku, który hipnotyzował mnie wcześniej. Odcinki są naprawdę długie, a mimo to nie udało się w pewnych momentach przypomnieć nam o tym, gdzie tak właściwie jesteśmy - nie uświadczymy tylu cudownych ujęć na krainę jezior Ozark i chwilami jest nam obojętne, czy akcja rozgrywa się właśnie tutaj, czy gdziekolwiek indziej. Z drugiej strony zmieniono dynamikę serialu - podkręcono tempo, pozbyto się retrospekcji, inaczej poprowadzono rozwój akcji i taki powiew świeżości był mile widziany. Kilka kluczowych dla serialu detali o ogromnym znaczeniu udało się zachować, wróciły postacie, o których mogliśmy zapomnieć, a końcówka sezonu jest na tyle intensywna, że będziecie mogli po raz kolejny podziękować Netfliksowi za wybrany sposób dystrybucji seriali.

Premiera 2. sezonu "Ozark na Netflix już 31 sierpnia.

P.S. Nic nie wskazuje na to, by planowano wydać ścieżkę dźwiękową z serialu, nad czym potężnie ubolewam - te klimatyczne, czasem nawet pojedyncze dźwięki na pewno brzmiałyby równie dobrze bez akcji na ekranie, ale z jakichś powodów premiera 2. sezonu wcale nie przyczyniła się do zmiany decyzji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu