Stany Zjednoczone kojarzą się z wolnością, dobrobytem i... przestępczością. Już w "Kochaj albo rzuć" przedstawiano amerykańskie Chicago jako miejsce, w którym w określone dni tygodnia przydarzają się konkretne typy przestępstw. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA (DHS) chwali się, że stworzył przenośny system wykrywania wystrzałów z pomocą firmy SDS.
Taki wynalazek musieli wymyślić Amerykanie. Strzelaniny to tam codzienność
Już wcześniej tworzono tego typu rozwiązania - nie bez kontrowersji. Należy podkreślić, że dotychczas tworzone systemy wykrywały tylko dźwięk, natomiast SDS Outdoor może wskazać również błyski wystrzałów i sparować je z dźwiękami. Testowanie pierwszego prototypu odbyło się rok temu, natomiast dopiero teraz udało się dostarczyć odpowiednio działający przenośny system ostrzegania przed wystrzałami. Nie wiadomo jeszcze nic na temat skuteczności, aczkolwiek sam SDS ma również swój system wykrywania ich w pomieszczeniach: ten ma dawać niemal 100% pewności, że incydent zostanie poprawnie rozpoznany.
Gdzie taki system można wykorzystać? Wszędzie tam, gdzie dzieje się jakaś plenerowa impreza - a dana lokalizacja nie dysponuje systemem wykrywania wystrzałów. Przenośność jest ogromną zaletą - czyli właściwie wszystkie koncerty, wydarzenia państwowe lub kulturalne pod gołym niebem mogą okazać się doskonałym polem walki dla tego systemu. SDS Outdoor oczywiście nie zastępuje tutaj absolutnie ochrony, czy funkcjonariuszy policji - stanowi jedynie wsparcie dla nich i będzie elementem systemu wczesnego ostrzegania. To pozwoli lepiej skoordynować działania służb. Co więcej, całość może być przenoszona przez zwykłych funkcjonariuszy - bez potrzeby korzystania z pomocy techników do transportu i ustawienia całości. Brzmi pięknie, prawda?
Takie systemy wcześniej działały... dosyć różnie
O ile nie można odmówić przydatności temu rozwiązaniu - trzeba powiedzieć sobie o skuteczności podobnych wynalazków. Okazuje się, że dotychczasowe wysiłki konstruktorów (przed SDS Outdoor) były dosyć mizerne, a i niektórzy uważają to za problem dla kwestii prywatności. Całkiem głośno było niegdyś o systemie ShotSpotter, kiedy to wykorzystano go w sprawie o morderstwo. Jedna z organizacji jasno wskazywała na to, że dowód w sprawie w formie zapisów z ShotSpottera, które miały niby wskazać sprawcę... jest właściwie bezużyteczny. Wszystko przez ogromną liczbę fałszywych alarmów takich technologii: za wystrzał potrafiły one uznać na przykład... fajerwerki. We wspomnianej sprawie, podejrzany spędził prawie rok w więzieniu, zanim uświadomieni w porę prokuratorzy poprosili sędziego o oddalenie sprawy z powodu braku dowodów.
Co ciekawe, według niektórych organizacji, takie systemy wykrywania wystrzałów potrafią się mylić nawet w 90 procentach przypadków. Natomiast twórca ShotSpottera miał chwalić się... 97-procentowym wskaźnikiem dokładności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu