Aplikacje randkowe są źródłem wielu przestępstw finansowych. Kobieta z Florydy boleśnie się o tym przekonała, tracąc wszystkie oszczędności.
Wiele mówi się o bezpieczeństwie w sieci. Dla młodych pokoleń zasada ograniczonego zaufania jest właściwie czymś oczywistym. Niestety starsze generacje wciąż borykają się z nieumiejętnym weryfikowaniem informacji, przez co często bywają grupą docelową dla internetowych oszustów. Lata mijają a scamerzy dalej wykorzystują znane metody wyłudzeń opartych na emocjach. Portale randkowe, pełne samotnych ludzi po przejściach są dla naciągaczy jak świeżo zarybiony staw. Dane z FBI ujawniają przykrą prawdę o naiwności wartej miliony dolarów rocznie.
Wiadomość, miłość, przelew
Schemat działania wyłudzaczy jest w zasadzie dość prosty. Wyszukują za pomocą aplikacji randkowych singli w wieku około sześćdziesięciu lat. Ofiary to często rozwodnicy lub osoby wracające do życia po długiej żałobie. Podatne na manipulacje, nieświadome. Historia kobiety z Florydy to modelowy przykład scamu zrealizowanego od deski do deski.
Evelyn (dane zmienione) poznała Roberta Wilsona przez popularną aplikację randkową. Kobieta szybko nawiązała relacje z nieznanym mężczyzną, który pomimo krótkiego stażu znajomości snuł wizje wspólnej przyszłości. Słowo „miłość” padło szybciej niż można było sobie wyobrazić. Kobieta była już jedną nogą w pułapce. Wilson przedstawiał się jako 62-letni inżynier po przejściach. Jego żona zmarła rzekomo lata temu, a on stara się po prostu korzystać jeszcze z życia.
Gdy Wilson zdobył już zainteresowanie, zaufanie i współczucie kobiety przeszedł do działania. Od słowa miłość była już krótka droga do planów ślubu. Kobiecie, pomimo tego, że nigdy nie widziała mężczyzny, spodobała się wizja wesela na Bahamach. Tajemniczy Wilson był na tyle zapracowanym człowiekiem, że nigdy nie udało im się zorganizować spotkania. Kobiecie nie przeszkodziło to pożyczaniu adoratorowi pieniędzy, których sumaryczna wartość wyniosła aż 204 tysiące dolarów w zaledwie sześć miesięcy internetowej znajomości. Nagle kontakt urwał się, a mężczyzna zniknął bez śladu. Wilson okazał się zorganizowaną grupą przestępczą z Nigerii. Oszuści na szeroką skalę wyłudzali gigantyczne pieniądze przy użyciu aplikacji randkowych. Pożyczka, którą kobieta przekazała „Wilsonowi”, stanowiła jej całe zabezpieczenie emerytalne. Evelyn – bez grosza przy duszy – musiała zamienić spokojną emeryturę na prace w markecie budowlany.
Scamy randkowe to biznes
Według danych z FBI skala podobnych przestępstw jest zatrważająca. W samym 2020 roku mieszkańcy Florydy zgłaszali romansowe oszustwa na łączną kwotę 40,1 milionów dolarów. Tylko w hrabstwach Hillsborough i Pinella zanotowano 232 doniesienia o wyłudzeniach związanych z internetowymi romansami, wycenionymi na 8,4 milionów dolarów. Poszkodowanych jest tak wielu, że powstają nawet grupy wsparcia non-profit. W Miami funkcjonuje Society of Citizens Against Romance Scams, której misją jest edukacja w zakresie odpowiedzialnego poruszania się po apkach randkowych i psychiczne wsparcie dla ofiar scamów. Liczba oszukanych może być jednak znacznie większa. Ofiary nie chcą bowiem przyznawać się do fatalnej w skutkach naiwności.
Jest to część większego problemu. Zanim napiszecie, że przecież ofiary same sobie są winne, pomyślcie jak łatwo stworzyć wiarygodny profil nieistniejącej osoby. Aplikacje randkowe to kopalnie informacji, fotografii i lokalizacji. W oparciu o dane, które ochoczo publikujemy w sieci, nawet średnio rozgarnięty oszust będzie w stanie stworzyć „awatara” z dokładnie zarysowanym charakterem, poglądami i preferencjami seksualnymi. Tekst nie bez powodu powstał ku przestrodze przed walentynkami, które zapewne będą obfitymi żniwami dla randkowych wyłudzaczy. Każdy powinien poczuć się zobowiązany do edukowania bliskich – zwłaszcza tych starszych – w zakresie ograniczonego zaufania w sieci. Nie chcemy przecież, aby oszuści stawali się celebrytami, tak jak to miało miejsce w przypadku netflixowego oszusta z Tindera
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu