Nauka

To nie film akcji: satelita pościgowy wykorzysta polską myśl techniczną do schwytania "ofiary"

Marcin Hołowacz
To nie film akcji: satelita pościgowy wykorzysta polską myśl techniczną do schwytania "ofiary"
6

Wyobraź sobie, że nad twoją głową krąży rozpędzony ośmiotonowy kawał złomu o długości dwudziestu pięciu metrów. Być może nie zabrzmiało to dobrze, ale prawda jest taka, że nie musisz się tym przejmować. Opisana przeze mnie nieaktywna satelita o nazwie Envisat, należy do ESA (European Space Agency) i pozostanie na swojej orbicie przez następne 150 lat. Będzie stopniowo opadać aż w końcu spłonie w ziemskiej atmosferze. Czyli nie ma problemu?

Problem jest

Mimo tego, że ludzie w żaden sposób nie odczuwają dziesiątek tysięcy satelitów znajdujących się na orbicie naszej planety, to regularnie wzrastająca ilość nieaktywnych egzemplarzy jest problematyczna. Martwe satelity będą się przyczyniać do większej ilości niewielkich rozmiarów śmieci, dlatego że z czasem coś się odłamie i „pójdzie swoimi drogami” albo co gorsze, dojdzie do zderzenia dwóch satelitów, a wtedy… Wtedy dochodzi do wytworzenia tysięcy mniejszych śmieci, które mogą uderzyć w działające satelity tym samym przyczyniając się do ich uszkodzenia, albo nawet większych zniszczeń, które ponownie dają w efekcie masę mniejszych fragmentów-śmieci.

To jakiś koszmar

Tak naprawdę wystarczy po sobie sprzątać. Satelity po zakończonej zdolności do użytkowania mogą zostać skierowane na kurs, który spowoduje że spłoną w atmosferze, albo mogą być „odsunięte”. Jeśli odsuniemy śmieci, to tak jakby ich nie było, czyż nie? Stąd pomysł na orbitę cmentarną, gdzie można kierować satelity u kresu swojego terminu przydatności.

To co z tym Envisatem?

Satelita Envisat została wystrzelona przez ESA w roku 2002 i planowano, że będzie działać przez pięć lat. W rzeczywistości wyszło znacznie lepiej, ponieważ udało się przedłużyć jej funkcjonalność do okrągłych dziesięciu lat. Niestety nagle przestała działać. Utracono z nią kontakt, zanim można było doprowadzić do jej zaplanowanej likwidacji.

Teraz ESA chce po sobie posprzątać, czyli posługując się bardziej oficjalnym określeniem, doszło do powstania inicjatywy o nazwie „czysta przestrzeń kosmiczna”, która między innymi ma się przyczynić do sprawnego usunięcia satelity Envisat. To, co najbardziej może zainteresować polskiego czytelnika, to fakt, że rozwiązanie polskich inżynierów może zostać wykorzystane w misji o nazwie e.Deorbit, której celem jest przechwycenie Envisata i doprowadzenie do jego „śmierci w płomieniach”. Prawie jak fabuła jakiegoś filmu fantasy (gdyby zignorować fakt, że mówimy o satelitach).

SENER Polska zaprojektuje mechanizm, mający posłużyć do złapania Envisata, po tym, jak tzw. satelita pościgowy zbliży się na odpowiednią odległość. Fakt, że polski projekt może zostać wybrany do tego przedsięwzięcia to niewątpliwy prestiż, ponieważ nie jest to mało istotna część misji, a raczej jedna z ważniejszych. Taki uchwyt będzie musiał zadziałać wyjątkowo sprawnie i pewnie „przytrzymać” potężnego Envisata, który będzie kilkukrotnie większy od satelity pościgowego. Tylko wtedy możliwe będzie skierowanie satelitów na „kurs śmierci” w naszej atmosferze.

Misja e.Deorbit będzie jak oficjalny test rozwiązania polskich inżynierów (jeżeli zostanie wybrane spośród dwóch kandydatur). Gdyby mechanizm okazał się skuteczny, wtedy będą szanse na jego ponowne wykorzystanie i komercjalizację. W końcu nie tylko Envisat zaśmieca naszą orbitę.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

satelitykosmosorbitaesa