Prace nad skutecznymi metodami ograniczającymi rozprzestrzenianie się malarii są istotnym celem z zakresu zdrowia publicznego. Każdego roku na świecie odnotowuje się ponad dwieście milionów przypadków malarii. Jest ona przenoszona przez komary i właśnie dlatego większość uwagi poświęca się pracom obierającym za cel te owady. Nie można jednak zapominać, że pierwotniaki wywołujące chorobę również przyczyniają się do wzrostu zachorowalności, ponieważ w jakiś sposób sprawiają, iż osoby cierpiące na malarię są atrakcyjniejszym celem dla komarów.
Odkrycie pracowników naukowych ze Szwedzkiego Uniwersytetu Nauk Rolniczych oraz Królewskiego Instytutu Technologicznego w Sztokholmie, pozwala nam zrozumieć dlaczego komary preferują krew ludzi chorych na malarię - okazuje się, że odpowiada za to jeden z jej metabolitów.
Pasożyt malarii wytwarza molekułę HMBPP, która stymuluje czerwone krwinki człowieka do uwalniania większej ilości dwutlenku węgla i związków lotnych z zapachem, któremu komary nie potrafią się oprzeć. Ponadto, owady będą również konsumować większe ilości krwi – mówi Ingrid Faye z Uniwersytetu Sztokholmskiego.
Jeden z istotnych szlaków biosyntezy malarii przyczynia się do wytworzenia pośredniego produktu, jakim jest HMBPP będące skrótem od „(E)-4-Hydroxy-3-methyl-but-2-enyl pyrophosphate”. Ta pośrednia molekuła powstaje podczas procesu wytwarzania bardziej złożonych molekuł („isoprenoids") niezbędnych do przetrwania malarii. HMBPP nie jest wytwarzane przez ciało człowieka. Oznacza to, że można je znaleźć w krwi nosicieli malarii, ale już nie u zdrowych osób. Właśnie to sprawiło, że zainteresowano się tą molekułą pod kątem bycia potencjalnym wabikiem dla komarów.
Błędna spirala sama się nakręca
Złożone interakcje pomiędzy pasożytem, HMBPP i czerwonymi krwinkami, dają w efekcie końcowym wyjątkowo atrakcyjne dla komarów związki lotne, które są bezpośrednią przyczyną ich zainteresowania. Dlatego to nie sama molekuła, lecz jej oddziaływanie na czerwone krwinki człowieka są asem w rękawie malarii. Najgorsze jest to, że potwierdzono iż owady konsumują wtedy większe ilości krwi, co jeszcze bardziej zwiększa prawdopodobieństwo, że znajdzie się w niej chorobotwórczy pasożyt.
Jakby tego było mało, większe ilości krwi pomagają samicom w skuteczniejszej reprodukcji, a to zwiększa ilość potencjalnych nośników choroby. Błędna spirala sama się nakręca.
To Ingrid Faye oraz jej współpracownicy odkryli te niezwykle przyciągające właściwości związane z HMBPP oraz to, że takie działanie występuje nawet przy bardzo niskim stężeniu tej molekuły. Wiedza ta może posłużyć do opracowania nowych metod zwalczania malarii, bez wykorzystywania trujących chemikaliów.
Wyniki tych badań pokazują jak istotną rolę pełni HMBPP będące metabolitem pasożytów. Wcześniej nikt nie zdawał sobie sprawy, że może to być krytyczny element rozprzestrzeniania się malarii. Cykl zachodzący między komarami i chorobotwórczymi pasożytami wydaje się być skutecznym, misternym planem, który zabija miliony ludzi. Jeżeli uda się to w jakiś sposób zakończyć, być może ludzkość będzie mogła odnotować kolejny duży sukces na swoim koncie.
Przyszło mi na myśl pytanie, czy wyścig zbrojeń między człowiekiem a chorobami kiedykolwiek zostanie zakończony, w związku z niezwykle przełomowymi odkryciami mającymi miejsce w przyszłości? Jest jeszcze drugi wariant – owszem, wyścig dobiegnie końca, lecz będzie to uzyskane ze względu na super wirus lub super pasożyta, który przyczyni się do zagłady życia na Ziemi. Trochę jak w grze Plague Inc.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu