Samsung powtórzył przeprosiny wynikające z zeszłorocznej wpadki: temat Note’a 7 chyba jest już zamykany, wszyscy chcą o nim zapomnieć. Obecnie straty wywołane wprowadzeniem na rynek wadliwego flagowca ocenia się na 6 mld dolarów. Porażająca kwota, dla wielu firm, nawet tych dużych, byłby to koniec w biznesie. Ale nie dla Samsunga, który znacznie większe pieniądze zarabia w ciągu jednego roku. Teraz po prostu pozostaje czekać na kolejnego flagowca – akcjonariusze, pracownicy i fani firmy pewnie trzymają kciuki za Galaxy S8.
Na wpadce produktowej nie kończą się jednak kłopoty koreańskiego giganta. Za klęskę Note 7 przepraszał wiceszef rady dyrektorów, Kwon Oh-hyun – nie zrobił tego prezes, ponieważ od kilku kwartałów leży w szpitalu, ani jego syn, który sprawuje faktyczną władzę w firmie. Ten ostatni nie mógł spotkać się z udziałowcami, ponieważ od kilku tygodni przebywa w areszcie. Jay Y. Lee jest oskarżany m.in. o korupcję i krzywoprzysięstwo, w niekorzystnym dla siebie scenariuszu może się zmierzyć z naprawdę długim wyrokiem.
Samsung przeprasza za skandal, jaki wybuchł wokół tej sprawy, ale jednocześnie broni swojego wiceprezesa i faktycznego szefa. To akurat zrozumiałe. Warto w tym miejscu podkreślić, że chociaż przeprosiny są kierowane do akcjonariuszy, ci ostatni nie mają powodów do narzekań, bo kurs papierów wartościowych firmy mocno urósł w poprzednich kwartałach. Najwyraźniej wspomniane kryzysy uznano za dość błahe, a przyszłość widziana jest w jasnych barwach.
Więcej z kategorii Samsung:
- Samsung coraz bardziej jak Apple. Firma zaczyna utrudniać naprawy urządzeń?
- Ta funkcja powinna trafić do wszystkich słuchawek z ANC
- Samsung Galaxy S21, S21+, S21 Ultra - już je widziałem, ale tylko przez szybę
- Samsung sprawi, że za chwilę wszystkie dzisiejsze laptopy będą wyglądać przestarzale
- Samsung przyznaje że Exynos nie spełniał oczekiwań. Zaskakujący spot