Felietony

Samsung kontra Xiaomi - Koreańczycy chcą dorównać Chińczykom w tanich smartfonach

Albert Lewandowski
Samsung kontra Xiaomi - Koreańczycy chcą dorównać Chińczykom w tanich smartfonach
14

Pewne firmy po prostu nie zajmują się przystępnymi cenowo smartfonami. Niektóre stawiają przede wszystkim na droższe, bardziej rentowne dla nich produkty, jednak trzeba przyznać, że segment budżetowców pozostaje wciąż jednym z najbardziej dochodowych. Do tego jest kluczowy na rynkach rozwijających się. Samsung i LG chcą tu rzucić rękawicę Xiaomi oraz Huawei, ale może to być musztarda po obiedzie.

Dopłata za logo

Nie da się ukryć, że niektóre urządzenia kosztują odpowiednio dużo nie ze względu na specyfikację, jakość wykonania czy niezwykłe dodatki na wyposażeniu, ale właśnie z uwagi na markę. To producent w znacznym stopniu definiuje, czy coś jest premium, czy coś można wycenić na ponad cztery tysiące złotych, czy dla ludzi będzie to oznaka prestiżu. To ostatnie szczególnie Apple udało się wręcz koncertowo.

Na całym świecie flagowców sprzedaje się miliony. W przypadku liderów możemy mówić o kilkudziesięciu milionach sztuk, co pokazuje, że mimo wysokiego kosztu zakupu, ludzie gustują w topowych produktach. O ile jednak stanowią one pokaz możliwości i chęć zaakcentowania własnej siły, o tyle w globalnym ujęciu bardzo dobrze wypadają również najtańsze telefony. Szczególnie w krajach rozwijających się stanowią one trzon oferty. Mieszkańcy takich państwa, jak na przykład Indie czy Brazylia, nie mogą sobie pozwolić na lepszy smartfon i decydują się na coś z najniższej półki.

Walka z niezliczoną chińską armią

Ostatni raport, opublikowany przez Digitimes, zaznaczył, że Samsung i LG chcą wprowadzić do sprzedaży tak dużo tanich sprzętów, jak to tylko możliwe. Wcześniej chwalili skupieniem się na flagowcach, ale w obliczu ryzyka znacznej utraty udziałów wolą już powziąć odpowiednie kroki bezpieczeństwa.

Tu warto zacząć od statystyk. W pierwszym kwartale 2018 roku sprzedaż smartfonów spadła o 3% w porównaniu do tego okresu z 2017 rok, a Samsung stracił 0,1% udziału. LG z kolei ma już tylko 3,3%. Dla porównania trzeba przytoczyć przykład Apple (wzrost do 15,1 z 14,4%), Huawei (11,4% z 9,4%) czy Xiaomi (8,2 zamiast 4,1%).

Szczególnie ta ostatnia dwójka może budzić spore obawy w Koreańczykach. Huawei dysponuje Honorem, skupiającym się na tworzeniu bardziej przystępnych cenowo urządzeń, a Xiaomi zyskało opinię świetnie dobierającego podzespoły do ceny na całym świecie, więc zdecydowanie pokazują, że wiedzą, o co chodzi klientom. W końcu nie zawsze liczy się samo logo. Dodajmy do tego oferowanie przez nich flagowców w niższych cenach i ujrzymy obraz, w którym Samsung czy LG mogą mieć problem. W dodatku właśnie tam, gdzie jeszcze są wzrosty, zatem każdy producent chce coś tam wywalczyć. Tak, znowu chodzi o te kraje rozwijające się.

W odpowiedzi na to Samsung i LG chcą jeszcze pokazać, że wiedzą, jak się robi przystępne cenowo telefony z niskiej półki, które jednocześnie nie będą odstraszać tempem swojego działania. Spodziewam się, że postawią oni na modele z Android Go. Do tego powinniśmy liczyć na znacznie ciekawsze średniaki i moim zdaniem ten kubeł zimnej wody na tych obydwu producentów pozwoli zyskać po prostu lepsze sprzęty. Obecnie obydwaj wyceniają się nieco zbyt wysoko. Teraz jednak ich zyski są zagrożone, a to wystarczająca motywacja do opracowania znacznie lepszych low-endów.

Osobiście czekam na rozwój zdarzeń. Oby tylko Samsung nie wrócił do tych czasów, w których jeden model był podstawą do zrobienia kolejnych kilkunastu z dopiskiem Plus, Pro, Neo, Neo Plus, HD Plus i tak dalej.

źródło: Digitimes

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu