Polska

Jakie auta elektryczne kupimy w Polsce? Oferta wąska, ceny wysokie...

Maciej Sikorski
Jakie auta elektryczne kupimy w Polsce? Oferta wąska, ceny wysokie...
Reklama

Dlaczego Polacy nie kupują aut elektrycznych? Odpowiedzi uzyskamy sporo i... wszystkie mogą się okazać właściwe. Najbardziej kontrowersyjna będzie ta dotycząca zwyczajnej niechęci, strachu przed nowinkami itp. Pojazdy pozbawione silników spalinowych będą się powoli przyjmować na rynku ze względu na swą cenę i słabo rozbudowaną ofertę producentów. Ubogi jest też rynek wtórny. Dopiero wtedy, gdy w Europie spopularyzuje się ten typ samochodów i będą sprzedawane używane maszyny, gdy doczekamy się odpowiedniej infrastruktury, coś może drgnąć.

Samochód elektryczny w Polsce? Zjawisko widywane naprawdę rzadko. Naszej uwagi nie przyciągają już nawet auta luksusowe, przyglądamy się jeszcze naprawdę drogim, niezbyt często widywanym na ulicach modelom. W podobny sposób reagujemy właśnie na elektryki, bo tych przybywa nad Wisłą powoli - w ubiegłym roku zarejestrowano u nas niespełna 600 takich maszyn. W obliczu tych danych śmiesznie i nierealnie brzmią zapowiedzi miliona aut bezemisyjnych lub niskoemisyjnych, które na polskich drogach miałyby się pojawić w połowie kolejnej dekady. O tym pisałem niejednokrotnie. Warto jednak zadać pytanie: dlaczego Polacy nie są zainteresowani tymi pojazdami?

Reklama


Eksperci Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych oraz Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych sprawdzili ofertę koncernów motoryzacyjnych pod kątem dostępności elektryków i przygotowali katalog aut elektrycznych, który znajdziecie pod tym adresem. Jest on aktualizowany na bieżąco i rzuca światło na branżę. Warto podkreślić, że dotyczy wyłącznie aut dostępnych w stałej ofercie polskich dilerów. Nie ma zatem sensu pytać "gdzie Tesla, dlaczego nie ma Tesli?". A zatem ile elektryków mamy do wyboru? Ponad czterdzieści. Na pierwszy rzut oka całkiem sporo. Jednak w tej liczbie zaledwie 15 pojazdów to auta w pełni elektryczne - reszta zalicza się do grona hybryd i często bez silnika spalinowego nie może się pochwalić zbyt dużym zasięgiem.


W oczy szybko rzucają się ceny pojazdów tego typu. Jeśli ktoś chce kupić samochód elektryczny, musi się przygotować na wydanie około stu tysięcy złotych - tyle kosztują najtańsze modele. Znacznie tańszy jest Renault TWIZY, ale pojawią się pewnie głosy, że trudno uznać to za samochód. Wielu osobom w mieście w zupełności by wystarczył, ale klienci z niechęcią odnoszą się do takich eksperymentów. Mamy zatem sto tysięcy i wyżej - za Volkswagena e-Golf trzeba już zapłacić ponad 160 tysięcy złotych. Spora część klientów stwierdzi, że w tej cenie można kupić naprawdę ciekawe auta z wyższej półki wyposażone w silnik spalinowy. Obniżanie standardu, by kupić eko pojazd? Chyba nie jesteśmy na to gotowi.


Bardzo istotne jest to, że wśród tych kilkunastu aut, mniej więcej połowa ma zasięg poniżej 200 km. Być może nie byłby to problem na Zachodzie, gdzie sieć punktów ładowania elektryków szybko się rozwija. W Polsce sprawy mają się jednak inaczej - informowałem jakiś czas temu, że sytuacja ma się zmieniać, że infrastruktura dla elektryków będzie rozbudowywana i białe plamy na mapie kraju w końcu znikną, ale to proces rozłożony na lata. Dzisiaj klient dowiaduje się, że wybrać może spośród wąskiej grupy pojazdów, zapłaci za to sporą sumę (jak na polskie warunki), a potem może stanąć autem w szczerym polu, bo nie było go jak "zatankować".


Reklama

To w zasadzie wyczerpuje temat. Wiele czasu musi upłynąć, nim sytuacja się zmieni. I nie chodzi tylko o to, by mijały lata - branżą musi się w tym czasie przeobrażać i rozwijać, jeśli Polak ma na nią w końcu spojrzeć łaskawym okiem. Infrastruktura musi być rozbudowana, ceny elektryków muszą zanurkować. W znacznej mierze będzie to zależało od spadku cen akumulatorów, a te będą powstawać m.in. w Polsce. Szersza oferta? Kolejne koncerny przedstawiają swoje plany na tym polu i jeśli dotrzymają obietnic, to samochód elektryczny stanie się w nich standardem. I gdy na Zachodzie powstaną warunki na nowy boom... w Polsce poczekamy pewnie kilka lat, aż pojazdy tego typu będą sprzedawane przez pierwszych, drugich i trzecich właścicieli. Taki mamy klimat.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama