Polska

Sąd orzekł: Polacy mogą wiedzieć, czy są śledzeni. Ale jest w tym haczyk

Bartosz Gabiś
Sąd orzekł: Polacy mogą wiedzieć, czy są śledzeni. Ale jest w tym haczyk
Reklama

Jeszcze nie tak dawno jedno słowo nie schodziło z pierwszych stron portali informacyjnych, Pegasus. To narzędzie inwigilacyjne wzbudziło falę pytań oraz niepewności. Wśród nich dziennikarka Polityki, która powiedziała: sprawdzam.

W obliczu rosnącej fali niepokojących doniesień o inwigilacji w Polsce Ewa Siedlecka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zażądała informacji czy była inwigilowana. Odmówiono jej jednak, zatem pozwała polskie władze o naruszenie dóbr osobistych, powołując się na swoje prawa jako obywatelka Unii Europejskiej. Potrzeba było lat, ale dzisiaj mamy już wyrok i może on niejedną osobę solidnie zszokować.

Reklama

Sąd bez ogródek, Ewa Siedlecka ma prawo wiedzieć, ale...

Polecamy na Geekweek: Jedna ładowarka do wszystkiego. Nowy standard potwierdzony

Wyrok sądu został wydany 4. czerwca i jak informuje Fundacja Panoptykon, ogłoszono w nim:

„Należy (…) uznać, że prawo dostępu do urzędowych dokumentów (...) na swój temat zawierających informacje z życia prywatnego stanowi element prawa do prywatności (art. 51 ust. 3 Konstytucji). Brak bowiem takiego dostępu oznaczałby, że ochrona prawa do prywatności stałaby się fikcją, w szczególności gdyby okazało się, że gromadzone dane w toku działań operacyjno-rozpoznawczych były sprzeczne z ustawami uprawniającymi odpowiednie organy do takich działań”

Czyli dziennikarka miała słuszność, walcząc o swoje. Niezależnie od tego czy była inwigilowana, czy nie, służby polskie nie miały prawa odrzucać jej wniosków. To jest tak długo jak taka informacja nie naraziłaby innych postępowań — wierzymy, że istotnych dla bezpieczeństwa wszystkich — na szwank.

Problem w tym, że z dalszej wypowiedzi sędziego, wynika, że w prawie istnieje ogromna luka. Chociaż prawa odmówić nie można, jednocześnie żadne prawo nie zostało złamane, gdyż polskie przepisy nie przewidują, żeby osoba inwigilowana mogła zostać poinformowana o inwigilacji. Zatem władze... Nie złamały prawa, Czyli mamy dwa sprzeczne zapisy i co zrobić? Tylko rozłożyć ręce.

Szczęśliwie jest w tym jakiś morał. W uzasadnieniu pominięto, chociażby prawo unijne, a do tego dziennikarka walczy już tak długo, że na pewno wyroku nie odpuści, a w szczególności takiego. Zatem można się spodziewać apelacji oraz nagłośnienia tej luki. Miejmy nadzieję, że zostanie ona niebawem załatana. Zaś jeżeli ktoś by się zastanawiał, dlaczego jest to istotne, niech do myślenia da fakt o konieczności wytłumaczenia się sędziego z odmowy zatwierdzenia tzw. kontroli operacyjnej, lecz jej zatwierdzenia uzasadniać już nie musi.

 

Reklama

Źródło: Fundacja Panoptykon

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama