Motoryzacja

Rząd chce specjalnego prawa jazdy i dodatkowych szkoleń dla właścicieli szybkich aut

Rafał Pawłowski
Rząd chce specjalnego prawa jazdy i dodatkowych szkoleń dla właścicieli szybkich aut
40

Szykuje się wielka rewolucja w Kraju Kangurów. Włodarze Australii Południowej opracują nowe przepisy skierowane do właścicieli supersamochodów. Jeździsz wymagającym autem? Czeka cię niemiła niespodzianka.

W komunikacie prasowym czytamy, że proponowane przepisy ustanowią „nowy system licencjonowania dla kierowców, którzy chcą jeździć elitarnymi supersportowymi samochodami o dużej mocy”. Aby uzyskać prawo jazdy, właściciele muszą przejść odpowiednie szkolenie. Miałoby być one podobne do szkoleń obowiązujących na prawo jazdy na motocykle czy ciężarówki. Ale to nie wszystko.

Ferrari, Lambo tylko na tory?

Przepisy mają również zabraniać właścicielom wyłączania systemów kontroli trakcji. To dość kontrowersyjny zapis, bo ma dotyczyć jedynie supersamochodów. Co z autami o niższej mocy, czy 10-letnimi tylnonapędowcami, które również mogą stanowić potencjalne zagrożenie? Tego na razie nie wiadomo. Dodatkowo, politycy chcą również zabronić wsiadania do auta osobom oskarżonym o katastrofę drogową. I to jeszcze przed wyrokiem sądu.

Tragedia w tle

Wielka zmiana w przepisach drogowych w Australii jest skutkiem śmierci Sophii Naismith. Według stacji ABC została ona zabita po uderzeniu przez Lamborghini przed chińską restauracją w 2019 roku. Kierowca samochodu, Alexander Campbell, przyznał się do prowadzenia pojazdu bez należytej staranności, ale został niedawno uniewinniony od zarzutu spowodowania śmiertelnego wypadku przez niebezpieczną jazdę. Po jej śmierci rodzice Naismith rozpoczęli kampanię nakłaniają do wprowadzenia reform mającą na celu zaostrzyć przepisy. W efekcie Peter Malinauskas, premier Australii Południowej polecił odpowiednim agencjom rządowym natychmiastowe rozpoczęcie opracowywania zmian. Co ważne, mają szanse wejść w życie - do poparcia wniosku przymierza się również opozycja.

Czy w Polsce takie zmiany również są potrzebne?

W naszym kraju podobnych przypadków nie brakuje. Rzadko jednak dotyczą one supersamochodów. Częściej - mocno używanych, starszych aut o sportowym rodowodzie. Najgłośniejszy przypadek dotyczy 20-letniego kierowcy, który w Bolkowie w wigilijny wieczór wjechał w sześcioosobową rodzinę. Kierowca BMW prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem na śliskiej jezdni i wjechał w pieszych w wieku 35 i 30 lat, a także czwórkę ich dzieci w przedziale od 13 lat do 1 roku. Kierowca był trzeźwy. Czy odpowiednie szkolenie, a także specjalne prawo jazdy uchroniłoby rodzinę przed tragedią? To oczywiście bardzo trudno jest oceniać. Na kursach na prawo jazdy już teraz bardzo mocno kładzie się nacisk na bezpieczeństwo pieszych. Jednak nie ma co ukrywać, że jazda autami sportowymi, zwłaszcza z tylnim napędem, obarczona jest dodatkowym ryzykiem. Kursy z bezpiecznej jazdy takimi pojazdami są płatne i nieobowiązkowe. Co gorsze, do takich aut często wsiadają osoby młode, dla których kilkunastoletni pojazd jest pierwszym w karierze kierowcy. Na drugim biegunie są osoby z większym budżetem, które przesiadają się do sportowych maszyn o dużej mocy. Ciężko ocenić, czy większość z nich również wykupuje odpowiednie, dodatkowe kursy doszkalające. Na razie polski rząd nie planuje wprowadzać w tej materii żadnych zmian.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu